Skocz do zawartości
Mooon44

... także znalezione w sieci ...

Rekomendowane odpowiedzi

Usypiający szum wentylatorów, nieco przygłośna drukarka i stosy papierów. Do tego wszystkiego zdążyła się przyzwyczaić przez lata. Nagła zmiana szefa burzy jednak ten spokój...

Beata spojrzała z uśmiechem na koleżankę.
- Niezły ten nasz nowy szef, prawda?
- Tak, całkiem niczego sobie…
Marta podniosła się ze swojego fotela i ruszyła w kierunku ekspresu.
- Napijesz się kawy?
- Z chęcią – w głosie kobiety dało się wyczuć wahanie.
- Coś cię chyba nurtuje…
Nie usłyszała jednakże odpowiedzi, gdyż w biurze ukazała się sylwetka Marka.
- Dzień dobry paniom.
- Cześć – odrzekły.
- Jak tam kawka? – mężczyzna zrobił grymas twarzy i puścił oczko do obydwojga.
- Smaczna, masz ochotę się poczęstować? – widać było, że Beata jest w świetnym humorze.
- Niestety nie mam czasu, szef wzywa – wskazał w kierunku gabinetu z mosiężną tabliczką.
- Ależ się pozmieniało…
Teraz wszyscy troje spojrzeli na siebie. Beata kontynuowała:
- Ten młodzieniec narobił tutaj niezłego bigosu. Marta nie może wysiedzieć na miejscu…wszyscy latają jak oparzeni…
- Co masz na myśli? – długowłosa brunetka spiorunowała wzrokiem swoją młodszą współpracownicę.
- Od kiedy dał ci te różowe majteczki, cały czas wodzisz za nim wzrokiem.
Już miała zaprzeczyć, gdy w głowie pojawiła się myśl: zazdrość cię pewnie zżera.
- Jest bardzo przystojnym mężczyzną.
Marek zaśmiał się teraz na głos.
- Idę do niego.
Kiedy zniknął za drzwiami Beata nie wytrzymała:
- Wszyscy w firmie o was mówią…i o tych majtkach też.
- Niech mówią – Marta wydęła wargi w geście pogardy – tylko na to ich stać.
- Chcesz iść z nim do łóżka? – kobieta wciąż nie dawała za wygraną.
- A jeśli tak to co? – zaczynała ją denerwować ta konwersacja.
- A Grzegorz?
- Nie musisz mi przypominać, że jestem mężatką. Sama najlepiej o tym wiem. Grzegorz nie musi o niczym wiedzieć.
- A więc jednak mieli rację.
- Kto miał rację?
- Chłopcy, mówili, że w tobie jest coś z… - przerwała.
- No dokończ.
- Przepraszam, ja tylko w dobrej wierze, ja… - zaczęła się wycofywać.
- Jak już zaczęłaś to skończ.
- Coś z cichodajki – ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, nie patrząc na Martę.
- Wiesz na co mam ochotę? – spojrzała z pogardą na otyłą blondynkę.
- Na co? – Beata mówiąc to przełknęła ślinę.
- Chcę się z nim pieprzyć na jego biurku.

Godzinę później Tomek wezwał do siebie Martę.
- Bardzo ładnie wyglądasz – po raz pierwszy zwrócił się do niej na ty.
- Dziękuję – odrzekła – schlebia mi to, ale…
- Proszę mi nie przerywać – tym razem ton jego głosu był metaliczny.
- Chciałbym ci coś zakomunikować.
Nieco zdziwiona przyglądała się teraz szefowi. Tomek był pięknym mężczyzną. Więcej. Był przystojny i intrygujący. W jego spojrzeniu było coś co sprawiało, że nie mogła zachować pełnej kontroli. Czuła się przy nim tak, jakby właśnie w tej chwili odczytywał jej myśli. Czuła się przy nim naga i całkiem bezbronna. Nie powinno tak być. Przekonywała samą siebie. Muszę mu stawić czoła. Tylko jak?
W tym momencie przysunął się do niej i rzekł:
- Dzisiaj po pracy robimy małą imprezę, chcę żebyś na niej była.
Już chciała mu odpowiedzieć lecz położył jej palec na usta.
- Włóż te różowe majtki.
- Ale…
Pochylił się nad nią i szeptem dokończył:
- Chciałbym cię w nich zobaczyć.
Nie potrafiła nic sensownego powiedzieć. Jak zahipnotyzowana przyglądała się jego opalonej skórze, wdychała woń jego perfum i zaciskała nerwowo uda. W brzuchu poczuła skurcze a cipka zrobiła się cała mokra. Byle tylko nie włożył tam dłoni – ta myśl przemknęła jak błyskawica – jeśli to zrobi będzie wiedział wszystko, a wtedy…
- Mam coś dla ciebie – mówiąc to wykonał nagły gest dłonią, a potem znienacka oddalił się od niej. Poczuła dziwną pustkę i coś na kształt tęsknoty. Chciała żeby wrócił. Żeby wprawił jej ciało w drżenie, a umysł w stan niepewności. Balansowała teraz na krawędzi rzeczywistości i nierealnych marzeń. A jeśli za chwilę karze mi podciągnąć spódniczkę i wypiąć tyłek? Albo wyjmie kajdanki i przykuje mnie do swojego biurka?  Myśli wędrowały w jej głowie lotem błyskawicy. Tym razem nie kazał jej długo czekać. Przed oczyma Marty pojawił się skąpy kawałek materiału. Co to jest? – ochrypły głos zadźwięczał jedynie w jej wyobraźni. W rzeczywistości panowała niczym niezmącona cisza. Jedynie za ścianą dało się słyszeć przytłumiony dźwięk drukarki.
- Włożysz tą spódniczkę.
- I jeszcze to - po tych słowach rozległo się przytłumione westchnienie kobiety.
Marta przyglądała się czarnym pończochom, zapinanym na pas.
- Nie wiem czy będą pasowały – próbowała grać teraz na zwłokę.
- Będą, zebrałem odpowiednie informacje – uśmiechnął się triumfująco.
Zacisnęła palce na poręczy fotela, czując, że wzbiera w niej kolejna fala pożądania.
- Ale różowe majtki, do…
- Mamy też czarne… - to mówiąc podał jej delikatne, koronkowe i mocno prześwitujące stringi – włóż te w takim razie.
Marta wzięła je w dłonie i momentalnie osłupiała. Na wysokości cipki materiał posiadał rozcięcie. Zarumieniła się mocno, nic jednak nie powiedziała.
Tym razem Tomek podał jej biustonosz, który odkrywał sutki.
- To do kompletu.
- Za dwie godziny czekam tutaj na ciebie.
- Acha…prawie zapomniałem o bluzeczce - uśmiechając się podał jej ostatnią część garderoby.
Marta podniosła się ze swojego miejsca i sparaliżowana ruszyła do wyjścia. Nim zdołała ochłonąć otoczyły ją pytające spojrzenia koleżanek. Wszystkie lustrowały zawartość jej dłoni. – Znowu jej dał bieliznę – uśmiechały się.
Marek wyczuł już co jest grane i z radością oznajmił:
- To na dzisiejszą imprezę.
Nie odezwała się ani słowem. Nie zamierzała wdawać się z nimi w dyskusję. Zaraz opuści biuro a wtedy…
- Marta! Zaczekaj chwilę! – głos Tomka zatrzymał ją z ręką na klamce.
Wszyscy w firmie spojrzeli na przełożonego oczekując w napięciu na to, co powie.
- Dzwoniłem do twojego małżonka, uprzedziłem go, że popracujesz wieczorem…
Kobiety złowrogo wydęły wargi a mężczyźni uśmiechnęli się do siebie lubieżnie. Marek posunął się nieco dalej wykonując palcem jednoznaczny gest, który symulował wkładanie kutasa do cipy.

Co stanie się na imprezie? Jak zachowa się Grzesiek? To tylko niektóre pytania nurtujące Martę. A wszystko to w atmosferze napięcia i ekscytacji erotycznej.

W domu nie mogła pozbierać myśli. Mam jechać? – pytała po raz kolejny i z każdą sekundą traciła pewność siebie. Jej mąż został już uprzedzony. Tylko co powiedział mu szef? – tego starała się dowiedzieć zaraz na samym wejściu. Okazało się, że niewiele. Że praca, obowiązki itd. W takim razie jak wytłumaczy mu to ubranie? Zamknęła się w łazience i włożyła ciuszki. Oniemiała. Spódniczka nie zakrywała wiele. Pończoszki były całe odkryte. Widać było nawet jej uda. Marta straciła na moment kontrolę nad sobą. Zaciskała pięści nie wiedząc co począć. Z dołu rozległ się głos:
- Dzwoni twój szef, zejdziesz?

 

 

- Chwileczkę – ochrypłym głosem wykrzyknęła i błyskawicznie zdjęła z siebie ubranie. Po chwili zjawiła się przy aparacie. Mąż spojrzał na nią zdziwiony widząc, że jest w szlafroku.
- Tak, zaraz będę gotowa…
Wypieki na twarzy Marty były aż nadto widoczne. Nie patrząc na męża z powrotem udała się do łazienki. Tam wzięła szybki prysznic by z kolei udać się do pokoju. Otworzyła szafę i zaczęła wybierać ubrania.
- Co się dzieje? – Grzegorz wszedł zaraz potem i usiadł w fotelu.
Na szczęście w porę zdołała schować wszystko do torby.
- Nic, to znaczy przyjeżdża ważny kontrahent, będziemy prowadzić negocjacje i jeśli się uda to podpiszemy bardzo dobry kontrakt – kłamała jak z nut.
Oby tylko jak najszybciej wyjść. - kołatało się w głowie kobiety.
- Odwiozę cię – zaproponował Grzesiek.
- Nie!
Zareagowała bardzo stanowczo. Zbyt stanowczo. Wydało mu się to nieco podejrzane. Zaraz jednak usłyszał wyjaśnienie:
- Przyjeżdża po mnie kierowca.
Kilka minut później rzeczywiście się zjawił. Marta powiedziała coś na pożegnanie i szybko zniknęła we wnętrzu auta. W dłoni mocno trzymała torebkę. Mężczyzna siedzący za kierownicą odwrócił się do niej  i powiedział rozkazująco:
- Szef mówił, że będziesz inaczej wyglądała.
- Tak? – zająknęła się.
Kiwnął twierdząco głową. Musiała mu wytłumaczyć. Ale nie teraz. Czas naglił a niebezpieczeństwo ze strony jej męża rosło.
- Jedźmy już, ubranie mam w torbie – rzuciła szybko.
- Dostałem inne wytyczne, przebieraj się!
- Nie tutaj – kobieta próbowała zaoponować.
- Natychmiast – głos nie znoszący sprzeciwu skarcił ją po raz kolejny.
- Ale mój mąż, on na pewno patrzy.
- Przebieraj się, albo wysiadaj!
Marta drżącymi palcami sięgnęła do torby. Spojrzała też w kierunku domu. Grzesiek na pewno jest w oknie.
Nerwowe ruchy sprawiały, że jej poczynania przeciągały się. A jeśli zobaczy? – jej serce kołatało jak oszalałe. Z drugiej strony nigdy jeszcze nie czuła takiego podniecenia. Z trudem przypięła pończochy do pasa, jeszcze gorzej było ze stanikiem. Mężczyzna siedzący na przednim siedzeniu przyglądał się jej poczynaniom ze stoickim wprost spokojem.
- Dlaczego on nie odjeżdża? – Marta zagryzała nerwowo wargi.
- Proszę – tylko tyle zdołała.
On jednak uśmiechnął się ironicznie i dalej przyglądał się pięknej kobiecie.
*
   Zaległa zupełna cisza. Marta niepewnie rozejrzała się dookoła nie wiedząc, co począć. Przed nią ustawił się szpaler ludzkich ciał i właśnie między nimi miała przedefilować. Szkopuł tkwił w tym, że była bardzo skąpo odziana. Nigdy by sobie na coś takiego nie pozwoliła. Mogła kusić, drażnić się z nimi, ale zawsze kontrolowała sytuację. I to ona była górą. Teraz, w tej chwili było inaczej. A wszystko za sprawą tego młodego mężczyzny. Zagryzła wargi. Próbowała nie myśleć. Krok za krokiem postępowała do przodu. Nagle rozległ się szept. W przestrzeni jakby coś pękło, eksplodowało. Krótkie przyciszone słowa rozlały się niczym plama atramentu raniąc jej duszę, nadwerężając dumę. Ona, która jednym skinieniem dłoni doprowadzała ich do wrzenia, stała się obiektem ironii. Koleżanki uśmiechały się kpiąco, a koledzy lubieżnie lustrowali jej ciało. W głowie kobiety roiło się od tysiąca myśli. Co teraz będzie? Co się stanie za chwilę? Jak będzie wyglądał ten wieczór? Szpilki dudniły jakby stado koni przewalało się przez korytarz. Obrazy przenikały jej umysł, przedzierając na strzępy wszystko, co było do tej pory. Westchnęła głęboko.
Poczuła od razu gorącą dłoń kierowcy. Przypomniała sobie jak chwycił jej nadgarstek, jak podwinął do góry spódniczkę… Głośny plask odbił się po raz kolejny. Tym razem już nie na pupie, lecz w umyśle Marty. Przymknęła na chwilę powieki. Zaczerpnęła głęboko powietrza. Jak w kalejdoskopie przesuwały się teraz klatki. Mąż spoglądający zza firanki, posłaniec szefa nieubłaganie czekający na podjeździe. I ona, drżącymi palcami zdejmująca ubranie. Potem jakiś dziwny ruch za szybą. Zdenerwowanie. Oby tylko zdążyć. Jeszcze chwila. Już prawie włożyła spódniczkę. Otwierają się drzwi. Grzegorz wychodzi… Jego imię zastygło na ustach.
Samochód powoli rusza. Kroki zbliżają się. Marta zaciska powieki. Co dalej? Co dalej? Gorączkowy taniec myśli. Pogoń. Jedna za drugą, jedna za drugą. Po chwili już kłębowisko. Nieokiełznane, rozszalałe wirują w pędzie.
Odwraca głowę. Widzi go biegnącego.
- Proszę się zatrzymać – słowa nikną gdzieś w nieświadomości.
Szydercze spojrzenie. Władcze. Nie usłuchał.
- Co pan robi? Chyba powiedziałam…
- Zamknij się!
Marta robi się mokra. Co się ze mną dzieje? Pytanie. Kolejne pytanie. I brak odpowiedzi. Niby niemoc, ale z drugiej strony wewnątrz narasta w niej pożądanie. Fala oblewa ją, obmywa, wkrada się strumieniami do środka. A może to ona? Może to z niej tak się sączy? Klatki przesuwają się coraz szybciej. Czy on za nami jedzie? Pytanie powtórzone po raz dziesiąty. Odwraca się. Patrzy przez tylną szybę. Nagle śmiech. Głośny, gwałtowny, drażniący.
- Zaraz go zgubię.
Czyżby rzeczywiście tam był? Jechał za nią? Marta zaciska pięści. Limuzyna krąży po mieście. Rozlega się dźwięk telefonu. Teraz klatki przyspieszają. Czuje dudnienie serca.
- Daj mi go.
Usłużnie wyciąga dłoń. Komórka ląduje w ręku kierowcy. Odbiera. Łomotanie jest przeogromne. Co ja zrobiłam, co ja zrobiłam? Nie potrafi opanować emocji. Słowa nie docierają do niej. Zagryza wargi. Przełyka ślinę. Niech mnie pan odwiezie do domu. Śmiech. Po raz kolejny. Dlaczego na to pozwalam?
- Zgubiliśmy go. Myślę, jednak że nie przestanie szukać. Nie po tym co zobaczył.
- Powiedziałem mu żeby nie czekał na ciebie dzisiaj.
Marta zbulwersowana spogląda na niego.
- Co ty sobie wyobrażasz? – wybucha nagle.
- To mój mąż.
Dociera do niej momentalnie cały tragizm sytuacji. W co ja się wplątałam? Klatka, klatka, klatka. Jeszcze może się wycofać. Sekundy, minuty… Kolejna klatka. Samochód zatrzymuje się. Kierowca wysiada. Podchodzi. Otwierają się drzwi.
- Wysiadaj! – rozkazujący ton.
Marta niepewnie spogląda na niego.
- Rusz się!
Ogarniają ją momentalnie złe przeczucia. Co się stanie, co… Po chwili podciąga do góry jej spódniczkę. Próbuje mu przeszkodzić. Jest silniejszy.
- Ty suko! – w tym momencie klaps ląduje na pośladku kobiety. Chwilę później ona sama leży na masce. Potężne ramiona przyciskają ją mocno.
- Wypnij dupę!
Nie ma siły zaprotestować. Wygina się mocno prezentując mu swoje walory.
- Doskonale, teraz się zabawimy…

- Dobrze, że przeniesiono imprezę. Co by się stało gdyby podjechał tu Grzegorz? – myśl ta nie dawała spokoju, wprawiała w drżenie i nerwowość. Marta przymykała powieki idąc przed siebie. Naprzeciwko stał Tomek. Był uśmiechnięty, zrelaksowany jakby nic się nie stało. A przecież wiedział na pewno o zajściu z kierowcą. Wiedział co stało się w limuzynie i potem kiedy on… kiedy on… Nie mogła przełknąć śliny. Była w takim stanie , że nie do końca pojmowała. Na udach, na pupie, na piersiach wciąż czuła jego palce. Nie potrafiła myśleć o niczym innym. Klatki wciąż gnały przed siebie. Jedna za drugą. Mieszały się ze sobą, zderzały. W to wszystko wpleciony był jego uśmiech, jego spojrzenie i gesty. A potem głos. Uderzenie w pośladek. Oddychała coraz ciężej. Położył ją na limuzynie, wyciągnął swojego, swojego… Nie wiedziała nawet jak ma go nazwać. W końcu przyszło to słowo.

 

 

- Nadział mnie na kutasa. A potem wypierdolił jak ostatnią szmatę. Czy Tomek o tym wie? Jej wzrok błądził po twarzach. Wydawały się znajome. Czy jednak były takie w rzeczywistości? Kim oni są? Ta blondynka, która robi dziwne grymasy. Kto to jest?
Beata lustrowała Martę niespokojnym spojrzeniem. Coś musiało się zdarzyć, była o tym przekonana. Tylko co?
Tomek kiwnął palcem w jej stronę. Jakże magiczna była moc, która poruszyła jej całym wnętrzem. W cipce miała spermę obcego mężczyzny, część nawet zaschła na udzie, a w głowie zrodziło się pragnienie oddania się kolejnemu.
- To nic, że patrzą, że szyderczo kiwają głowami. Wydymają usta? Ich sprawa. Ważne, że on mnie wydyma… - zanim zdążyła do końca pomyśleć przestraszyła się samej siebie.
Na chwilę wróciła do rzeczywistości. Przystanęła. Rozejrzała się. Szpaler ciał otaczał ją szczelnie, nakazywał, tłamsił. Ironia i lubieżność, drwina i pożądanie. Pośród tych wszystkich uczuć ona. Piękna, dojrzała i tak bardzo bezbronna. Delikatna i wiotka, pachnąca jak róża. Czy aby na pewno? Przecież on we mnie tryskał…
- Uklęknij!
- Co?!!!
Nie mogła uwierzyć, że to powiedział. Podniosła oczy i zatopiła je w twarzy Tomka. Ta pozostała nieruchoma. Uśmiechnął się do niej i powtórzył po raz kolejny:
- Uklęknij!
Jak wielkie musiało być jej pragnienie, jak potrafił rozbudzić jej porządnie, że zgodziła się zrobić to co nakazał. Przeszła na czworaka. A potem już podążyła te kilka metrów do niego. W takiej pozycji jeszcze nikt nie oglądał Marty. Tym razem będzie inaczej. Tylko jak? Czy on ją weźmie przy nich? A może odda ją innym? Zdesperowana rozejrzała się naokoło.
- Dalej mała! – słowa zachęty rozległy się z kilku stron.
Nawet Beata nie była w stanie milczeć.

- I co? Idź mu obciągnąć cichodajko!

Jak najszybciej podeszła do Tomka. Uniosła głowę do góry. Usta miała na wysokości jego rozporka.
W tym samym momencie Grzegorz podjechał do firmy. Wściekły i zdesperowany ruszył od razu do drzwi. Jeśli trzeba będzie wykopię je, rozwalę…
Zdziwienie, które odmalowało się chwilę później na jego twarzy z pewnością było niespodziewane. Zmiana planu. Szybko okrążył budynek. Jedne drzwi, drugie, trzecie. Nic. Nie da się. Kopnął z całej siły, potem jeszcze raz, i jeszcze. Na nic. A więc okno. W tym momencie na horyzoncie pojawiła się sylwetka mężczyzny. Ochrona. I dobrze. Zaraz im wygarnie, zaraz to wszystko się skończy.
- Co pan robi? – mężczyzna około sześćdziesiątki najspokojniej w świecie odezwał się do Grzegorza.
- Jak to co? – wrzeszczał prawie na cały głos.
- Muszę tam wejść.
- A po co? – nieznajomy w mundurze zachowywał cały czas powściągliwość.
- Jak to po co? Pan jeszcze pyta? – zanim jednak wyrzucił kolejne słowo zlustrował pracownika ochrony. Widząc spokój na jego twarzy zdenerwował się jeszcze mocniej.
- Przyszedłem po żonę – wykrztusił zachłystując się słowami.
- Po żonę? – tym razem zdziwienie wymalowało się na twarzy ochroniarza.
- Tak, a co?!! – krzyk zmieszany z nutką wahania.
- Tutaj nikogo nie ma. Firma zamknięta.
Grzegorz stał jak rażony piorunem.

- Jak to? Przecież miała być impreza...

- Aaa… - mężczyzna podrapał się po głowie i powoli akcentował każde słowo: impreza została przeniesiona.
- Gdzie? – krzyk był coraz głośniejszy.
- Tego mi nie mówią, wiem tylko, że gdzieś na obrzeża. A o co chodzi konkretnie? Jest pan zbulwersowany i na dodatek narobił pan szkód. Będę musiał pana zatrzymać.
- Oszalał pan? Moją żonę… - ślina zatrzymała się w gardle przy tych słowach.
No właśnie. Co miał powiedzieć? Że została porwana? Przecież sama wsiadła do tego auta, sama chciała jechać. Myśli kłębiły się coraz mocniej. Na policję nie pojedzie. Szukać na obrzeżach? Ale gdzie? Wypytywać ochroniarza? Przecież ona nie wie. A może nie chce powiedzieć? Raz jeszcze zlustrował nieznajomego. Stwierdził jednak z rezygnacją, że nie zauważa nic podejrzanego. No może troskę w twarzy mężczyzny. Złapał się za głowę. Co mam robić? Zastanawiał się nie potrafiąc znaleźć odpowiedzi. Czy ma wyjawić wszystko temu człowiekowi? Tylko po co. Cenne sekundy płynęły. Tyk, tyk, tyk. To zegar zdawał się uderzać go w czaszkę swoimi wskazówkami. Wszystko na nic. Pustka, pustka, pustka. A potem natłok. Obrazy, myśli, słowa. Jedno za drugim, jedno za drugim. Szpaler coraz dłuższy. I pytania. Usiadł i schował głowę w dłoniach.
- Napije się pan herbaty? – słowa te wyrwały go z odrętwienia.
- Zadzwonię – nieświadomie wypowiedział to na głos.
- Gdzie?
Pytanie pozostało bez odpowiedzi. Czy w ogóle ktoś je zadał? Dziwny dźwięk. Szybko sięgnął po komórkę. Nacisnął klawisz wybierania. Nic. Cisza. Nikt nie odbiera. Jakby szyderstwo spływało wprost z nieba. A może to piekło zwaliło się na niego? Z całym swoim dobytkiem, z całą mocą. Z arsenałem swych sztuczek i niegodziwości. Podłe zachowanie. Zgrzytnął zębami.
- Gdzie teraz znajduje się Marta? Gdzie jesteś żono? Dlaczego mnie oszukałaś? – szeptał pod nosem idąc w kierunku ulicy.
- Niech pan zaczeka.
Zamierzał odepchnąć stróża. Ten jednak spiorunował go wzrokiem, położył dłoń na jego ramieniu i powiedział:
- Spokojnie, niech pan się nie denerwuje.
- Chcę pomóc.
Nie bardzo wiedział w jaki sposób, ale oczekiwał teraz tego. Chciał rady, chciał zdrowego rozsądku, chciał wsparcia. Zatrzymał się i wyczekująco zwrócił do ochroniarza.
- Pan coś wie? Gdzie oni mogą być?
- Zadzwonię.
- Dobrze – Grzesiek odetchnął z ulgą.
Nie miał pojęcia do czego to wszystko doprowadzi. Nie miał zielonego pojęcia. Tymczasem stróż zniknął w swojej budce. Po kilkunastu sekundach stanął z powrotem przy nim.
- Mam dla pana wiadomość – uśmiechnął się.
- Jaką wiadomość?
- Za jakieś pół godziny podjedzie tu limuzyna, która zawiezie pana na miejsce.
- Dziękuję – z wyrazem ulgi zwrócił się do starszego jegomościa.
- Bardzo dziękuję.
- W porządku, nie ma sprawy. To co? Może herbatka?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek hyperion1980

Bardzo ciekawe:D Prosimy o jeszcze!

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...