Co wolno wojewodzie, czyli problemy techniczne w różnych związkach – sesja weekendowa

[RedBitch 1 788]

Jadwiniu, nie złość się... Nie z taką intencją napisałam.

Może po prostu nieprecyzyjnie coś ujęłam. Kilka odpowiedzi na to wskazuje.

Sorry.

[jennifer✩ 3 623]

No dobra, już mi przeszło

 

Ale zagwozdka pozostała.

Red, może by tak na przykładzie?

[RedBitch 1 788]

Przykład:

Układ żona, mąż, kochanek żony, kochanka męża plus osoby towarzyszące

Dość labilny ze względu na duże emocje.

Pojawia się w nim ktoś z zewnątrz, kto zmienia ciśnienie wewnątrz układu i powoduje, że nic w nim już nie jest takie samo.

To teza.

Pytałam, jak obsługiwać zastany układ, żeby nikomu nie zdetonować misternych planów, a jednocześnie zebrać samo gęste z wierzchu.

I jak reagować na gwałtowne zmiany będąc częścią powyższego układu.

To pytanie

[Mr.K✩ 5 977]

Pytałam, jak obsługiwać zastany układ, żeby nikomu nie zdetonować misternych planów, a jednocześnie zebrać samo gęste z wierzchu.

Obsługa każdego złożonego układu wymaga, przynajmniej podstawowej, znajomości każdego jego elementu z osobna. Fajnie jak są to elementy mechaniczne, o niezmiennych w czasie właściwościach - wtedy cały układ można ogarnąć i, prędzej czy później, radośnie obsługiwać delektując się samym gęstym.

 

Charakterystyka "elementu ludzkiego” niestety wypierdala całą tą miłą teoryjkę w czarny kosmos. Oprócz zmiennych nastrojów poszczególnych osób w układzie dochodzą zmienne fazy emocji w ramach wybranych par/grup, pardon, członków. Wpływ ma niestety także zmienność relacji drugorzędnych czyli np. mąż vs. kochanek żony, żona vs. żona kochanka czy kochanek żony vs. wybrane osoby towarzyszące, itp.

 

Dorzućmy teraz w ten cały przytulny chaos jeszcze osobę z zewnątrz, która ”zmieni ciśnienie wewnątrz układu” a poziom trudności skutecznego ogarnięcia wszystkiego skoczy o rząd wielkości.

 

Poza tym najczęściej "misterne plany" poszczególnych osób w układzie nie zawsze dają się wesoło pogodzić. Niektórzy nie wprowadzają reszty w szczegóły swojego misternego planu więc ci poruszają się po omacku po tym polu minowym.

 

Reasumując - zbyt dużo jest w takim bulgocącym alembiku zmiennych składników żeby można było wydestylować jakąkolwiek ogólnie mądrą radę. Stąpać ostrożnie, dużo rozmawiać o swoich uczuciach, komunikować swoje potrzeby, wsłuchiwać się uważnie w potrzeby pozostałych stron. Starać się czytać między wierszami i trzymać  kciuki żeby to wszystko zaoowocowało choćby szklaneczką płynnego złota. 


I jak reagować na gwałtowne zmiany będąc częścią powyższego układu.


 

Nic na siłę i nic gwałtownie natychmiast.

 

Nic na siłę bo wiadomo, że nie po to ten układ powstał.

 

Nic gwałtownie natychmiast bo wszelkie decyzje mające znaczący wpływ na cały układ powinny być świadomie podejmowane. A do tego potrzebny jest czas. I chwilowy spokój. Osobiście o wiele zbyt często gwałtownie się fochowałem i zniechęcałem do “tego-kurwa-wszystkiego” w sytuacjach kryzysowych, kiedy wystarczyło odpuścić, przeczekać burzę, przemyśleć i na spokojnie wrócić do tematu - spróbować ustabilizować układ, znaleźć chwilowy objazd albo przejść do wymiany zużytych elementów.

 

Podstawą skutecznej reakcji na gwałtowne zmiany jest dla mnie zawsze rozmowa na żywo z Tymi Na Których Ci Najbardziej Zależy.

 

Bo większość odpowiedzi na ważne pytania jest wtedy na wyciągnięcie ręki.

 

Dosłownie.

 

K.