Skocz do zawartości
Jans

ZDRADA & Co

Rekomendowane odpowiedzi

Nie są, ale powszechnie za obowiązek małżeński rozumie się to, że żona MUSI zawsze, w każdej chwili "dać dupy" (przepraszam za dosadność).

Nie prawda ... musi jeszcze wychować dzieci (jak ma) ugotować, posprzątać, podtrzymywać domowe ognisko aby nie wygasło, być zadbana, uśmiechnięta, gospodarna, pracować, zarabiać, posiadać wiedzę, inteligencję, być dowcipna no i oczywiście budzić zazdrość u kolegów męża.No to tylko tyle ... ale co to jest dla dobrej, czytaj idealnej żony ... pestka :)
  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ale nie mówiłam o dobrej, czy idealnej żonie, a o tzw. "obowiązku małżeńskim", pod którym to hasłem mąż "ma prawo" gwałcić żonę, bo spełnienia owego "obowiązku" małżonek się domaga.

Teraz się to zmieniło, ale w zamierzchłych czasach milicja (jeszcze wtedy nie policja) wręcz wyganiała takie kobiety. Bo przecież jak, KURWA, można zgwałcić żonę? Ona ma obowiązek rozłożyć nogi, kiedy on chce! To gdzie tu gwałt???

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Miałam ostatnio rozmowę z moją mamą o związkach, rozwodach, zdradach. Oczywiście nie mogłam się swobodnie wypowiedzieć, bo moich prawdziwych poglądów nie zrozumiałaby, pomimo, że jest światłą, inteligentną kobietą. Lawirowałam więc ostrożnie, by móc coś powiedzieć nie posuwając się za daleko.

 

Zaskoczyłam ją mówiąc, iż jesteśmy z mężem przygotowani na zdrady i od pewnego czasu inaczej podchodzimy do "tych spraw".

Musiałam ja uświadomić, że dobijamy do czterdziestki, a to oznacza, że mamy już pewne doświadczenia, wzloty, upadki, kryzysy za sobą.

Dla mamy wciąż jestem małą, niewinną dziewczynką, która mało wie o życiu.. Dziewczynką, której trzeba tłumaczyć zawiłości życia w małżeństwie, udzielać cennych rad.

 

Boli mnie to, że to ja nie mogę mamie niczego wytłumaczyć, bo tak się składa, że to ja tworzę z mężem szczęśliwy związek, a moja mam z tatą, choć oboje osobno są cudowni, tkwią w bardzo nieudanym małżeństwie.

Ale oni wiedzą lepiej, a gdyby dowiedzieli się jak żyje ich córeczka nie potrafiliby ocenić tej sytuacji przez pryzmat naszej dobrej relacji lecz przez pryzmat wartości moralnych, etycznych i kulturowych.

 

Większość ludzi, tak jak moi rodzice żyje w matni, goniąc za rzeczami o wiele mniej ważnymi niż własne szczęście.

Nie ma miejsca na szczerą rozmowę i kompromis a także odwagi na rozwód. Ale zawsze są dobre rady dla innych i wielkie oburzenie gdy ktoś postanowi kroczyć mniej utartą ścieżką.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Stara rozjechana po tysiackroc i wiecej sciezka tradycyjnego malzenstwa wciaz reklamowana wokolo juz dawno nie zdaje egzaminu. 

Jest jednak sporo beneficjentow takiego rozwiazania : kosciol , panstwo , otoczenie.

Wszyscy sa zainteresowanie taka a nie inna stabilizacja .

Wszelkie "eksperymenty" sa skutecznie tlumione.

Zwiazki na "kocia lape" czy "karte rowerowa" sa ignorowane i potepiane.

Inne proby pokojowych rozwiazan malzenskich sa stanowczo negowane.

A wystarczylo by dac ludziom troche wolnosci w sprawach ich najbardziej dotyczacych a nie przeszkadzac.

Rzeczywistosc puka juz od dawna do drzwi.

Sa pewne jaskolki prawne uregulowan dotyczacych zwiazkow partnerskich.

Ale to dopiero niesmialy poczatek.

Nie znaczy to wcale , ze cos sie zmieni bo TRADYCJA stoi na strazy.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Doskonale rozumiem padające w tej dyskusji argumenty będące podstawą rozwodów lub nie zawierania związków małżeńskich. Z całą pewnością są słuszne i stanowią podstawy co najmniej zastanowienia się, czy związek małżeński należy utrzymywać  za wszelką cenę tudzież w ogóle go zawierać. Jednakże temat zamienił się w nagonkę na instytucję małżeństwa jako taką. Otóż istnieją przecież szczęśliwe małżeństwa, które pomimo chwil zwątpienia i trudniejszych okresów są naprawdę dopasowane. A i w takich małżeństwach zdarzają się zdrady. 

Temat traktuje o zdradach ogólnie (chyba, że czegoś nie zrozumiałam), a nie zdradach z powodu małżeńskiej patologii. 

 

Sam fakt "kwitu na węgiel" czy paktu kościelnego nie gwarantuje oczywiście udanego związku, ale tak samo brak tego kwitu niczego nie gwarantuje. Jedynie to, że w razie potknięcia łatwiej rzucić się do ucieczki z takiego związku. W sumie po co komplikować sobie życie ... Ale niektórzy po prostu potrzebują legalizacji. Czegokolwiek, również związków. Dlaczego tak głośno krzyczy się o legalizację związków partnerskich osób jednej płci? Przecież mogą spokojnie sobie żyć na kocią łapę, tak jak do tej pory ... A prywatnie dla niektórych osób ten akt małżeństwa ma również wymiar duchowy w sensie oddania się całkowitego drugiej osobie i spisania tego niczym cyrografu. Zapewne w chwili zawierania związku większość par nie zakłada na dzień dobry, że będzie rozwód, że będą zdradzać, bić, pić, walić z paszczy zgnilizną czy sikać do zlewu czego nie zniesie druga połówka. Zakłada się raczej wersję optymistyczną, bo inaczej pewnie nie byłoby zawieranych tyle związków małżeńskich. Dziś już odchodzi się na szczęście od skrajnego potępiania rozwodników, zatem małżeństwo jest stanem odwracalnym ;) 

 

A zdrady ... Zdrada generalnie nie jest fajna jeśli jest krzywdą dla drugiej osoby niezależnie od statusu związku. Jednak całkowicie rozumiem, ze jeśli ktoś nie czuje spełnienia w związku, odczuwa braki, niedopasowanie - no cóż, czasem jest wyjściem z sytuacji. 

Zdrada kontrolowana, której podłożem niekoniecznie musi być cuckold a jedynie ofiarowanie sobie erotycznej swobody bywa dla małżeństw i związków całkiem sensownym i wbrew pozorom coraz częstszym rozwiązaniem. Bo dlaczego by nie, skoro ludzie na poziomie życia codziennego i wspólnej egzystencji całkiem fajnie się dopasowują, ale w tej części emocjonalnej, erotycznej coś jednak nie gra, bądź też potrzebują większych wrażeń niż partner życiowy. Niestety, rozwiązanie to nie jest akceptowanym ani nawet tolerowanym przez społeczeństwa, co trąci hipokryzją w obliczu cichego przyzwolenia na tzw zdradę "normalną" oraz przytoczonych tu w temacie 60 % rozwodów .... 

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Temat traktuje o zdradach ogólnie (chyba, że czegoś nie zrozumiałam), a nie zdradach z powodu małżeńskiej patologii.

 

 

Tak, malami77 dobrze zrozumialas moje intencje , jednak dyskusja ma to do siebie , ze toczy sie swobodnie i meandruje miedzy roznymi pogladami. Kazdy wybiera z niej to co chce. To dobrze , ze sa skrajnosci , moze bedzie ich wiecej ?

Na tym forum jak rzadko na innym mamy duze mozliwosci swobody wypowiedzi w interesujacych nas tematach co potwierdzilas bardzo umiejetnie swoim wartosciowym postem.

Zgadzam sie z nim w calosci i dziekuje.

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...