Skocz do zawartości
Jans

ZDRADA & Co

Rekomendowane odpowiedzi

Chcialbym zaprosic do dyskusji ktora lezy u podstaw egzystencji naszego Forum.

 

Materialu jest sporo ale szczegolnie na tym forum gdzie sa otwarci i trzezwo myslacy kulturalni ludzie interesujace bedzie dla nas wszystkich wzajemne poznanie naszych roznorodnych opinii.

 

Zdrady i jej formy. Skad sie wziely i czy to zlo konieczne?

Sluby, rozwody, karty rowerowe i glejty koscielne.

Obowiazki malzenskie i co o nich myslec ?

Dlaczego im lepiej tym gorzej ? (liczba rozwodow) .

Czy malzenstwo to zawsze mniejsze zlo ? I rozwod tez ?

Czy zdrada to tylko kawalerski wyglup ?

Wolnosc czlowieka a wiezy malzenskie.

Jakie rozwiazania problemu ?

Czy zdrada kontrolowana znajdzie wiecej nasladowcow ?

I tak dalej w temacie.

 

Prosze o stanowiska w poruszanych kwestiach. Pierwsze koty za ploty.

 

Mysle , ze ZK jest fajna alternatywa, sprawdzilem osobiscie .

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Są zdrady kontrolowane i te "za plecami". Oczywiście często padają słowa oburzenia na te drugie, ale ja bym nie była tak ortodoksyjna. Życie toczy się krętymi ścieżkami, nie zawsze prostą drogą. 

 

Czy trudno zrozumieć kogoś, kto zdradza, bo w związku nie ma seksu, bądź jest rutynowy, mimo starań jednej strony? Jak długo można się starać, gdy nie ma takiej chęci ze strony partnera/partnerki? Oczywiście rozumiem, że nie każdemu wszystko musi odpowiadać, ale też nie ma się co dziwić kobietom, których partner po wielkiej awanturze się na nich położy i na trzęsienie ziemi będzie czekał. ;) Albo też facetowi, którego żona jest sztywniejsza niż deska. 

Miałam koleżankę, która rozwiodła się z mężem, bo totalnie nie dbał o higienę i zwyczajnie się brzydziła w ogóle go do łóżka wpuścić, nie mówiąc o seksie. Głupi powód? To wyobraźcie sobie seks z osobą, która 2 tygodnie się nie myje, nie myje zębów. Niedobrze mi się robi na samą myśl. Cyrograf (akt małżeństwa) miał - więc uznał, że teraz to se mu może mu nad uchem popier... ;)

Zaniedbywanie, niedostrzeganie, czy zwyczajnie olewanie potrzeb partnera jest prostą drogą do zdrady. Życie obok siebie, a nie z sobą. Brak szczerej komunikacji. 

 

Mnie ślub do niczego nie był i nie jest potrzebny. Niczego nie gwarantuje. I ja akurat, nawet gdybym była żoną, nie wahałabym się odejść, gdybym była w związku nieszczęśliwa. Oczywiście nie mówię, że po jakimś nieporozumieniu miałabym faceta spakować i wyrzucić za drzwi. Trzeba się postarać naprawić, ale czasem po prostu się nie da. Męczyć się, bo wstyd rozwód wziąć, bo co sąsiedzi powiedzą, że to już np. 3 facet, który "z nią zamieszkał", albo 10 kobieta, która "zamieszkała z nim"? 

Nie przemawia do mnie argument pt. "dzieci". Przecież one widzą, czują, rozumieją. Czy dzieci nieszczęśliwych rodziców naprawdę mogą być szczęśliwe? To tylko dorosłym tak się wydaje. A naprawdę wiem, co mówię!

Do  pewnego stopnia przemawia do mnie argument pt. "majątek". Bo jeśli np. kobieta nie pracuje, nie ma rodziny, nie ma gdzie odejść, to zazwyczaj będzie tkwiła w toksycznym związku. Oczywiście są domy samotnej matki, ale... jaka to przyszłość dla dzieci? No i co z tymi, które matkami nie są?

 

Liczba rozwodów, moim zdaniem, się zwiększa, bo teraz rozwód już nie jest wstydem, kompromitacją, choć oczywiście jest życiową porażką. Chyba nikt nie bierze ślubu z myślą o rozwodzie. Po ślubie jednak często wychodzi z ludzi ukryta natura (o czym pisałam wyżej), przestają się starać. Z uśmiechniętej, pięknej dziewczyny robi się zrzęda, którą wiecznie boli głowa i jest owłosiona jak małpa; z wysportowanego, szalonego faceta - robi się gbur, z mięśniem piwnym i drugim sprawnym mięśniem - kciuka, ćwiczonego na pilocie tv.

 

Cdn., chyba ;) 

  • Lubię 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

No wlasnie !

Do zawarcia zwiazku malzenskiego "az do smierci" potrzebne jest tylko "TAK" w obecnosci swiadkow a do na przyklad liesingu samochodu na ograniczony przeciez czas trzeba sie zobowiazac do masy obowiazkow z nim zwiazanych : dbalosc o "czystosc" , regularne przeglady , ubezpieczenia itd.

Chyba latwiej i szybciej i bez szczegolnych wzajemnych zobowiazan zawrzec zwiazek malzenski ?

Tzw "obowiazki malzenskie" nie sa przeciez nigdzie dokladnie uregulowane.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Nie są, ale powszechnie za obowiązek małżeński rozumie się to, że żona MUSI zawsze, w każdej chwili "dać dupy" (przepraszam za dosadność).

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Nie są, ale powszechnie za obowiązek małżeński rozumie się to, że żona MUSI zawsze, w każdej chwili "dać dupy" (przepraszam za dosadność).

 

Dosadnosc tutaj jak najbardziej na miejscu.

Jak widac juz od poczatku malzenstwa pojawia sie wielki problem : co kto musi ? co powinien? a co moze a nie musi ?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Czy trudno zrozumieć kogoś, kto zdradza, bo w związku nie ma seksu, bądź jest rutynowy, mimo starań jednej strony? Jak długo można się starać, gdy nie ma takiej chęci ze strony partnera/partnerki?

 

Święte słowa Zuz. Dorzucę kolejną łyżkę dzięgdziu. Otóż, starać to się można wypolerować karoserię samochodu na błysk, można się postarać o zainteresowanie (wstępne) "drugiej" strony, no bez wątpienia są rzeczy, o które się można postarać. Ale STARAĆ się w łóżku, gdy nic np z tego nie wychodzi, to ja bym już nie chciał, za to wolałbym się przepierdolić na szybciora w kiblu na stojaka w pociągu, gdzie się trzeba postarać, żeby równo ustać i żeby nikt mnie nie złapał. Ale starać się w łóżku to bym już nie chciał, bo pewnie by mi nawet nie bryknął, gdybym tylko wyczuł że to takie jest wynegocjowane, wystarane. To dopiero rutyna.

 

 

Miałam koleżankę, która rozwiodła się z mężem, bo totalnie nie dbał o higienę i zwyczajnie się brzydziła w ogóle go do łóżka wpuścić, nie mówiąc o seksie. Głupi powód?

 

Wcale nie głupi powód. To teraz sobie wyobraź jak Ona się JEDNAK stara :) I mówi mu "Kochanie, umyj proszę zęby, bo Ci zwyczajnie jedzie, ok? Proszę, zrób to dla mnie, umyj zęby zanim przyjdziesz do łóżka. I on, te zęby myje. I już mu nie jedzie. I rzuca się do całowania z nią, lecz Ona, świeżo w pamięci mając to że zwykle mu i tak JEDZIE i że to takie wyproszone, to Ty byś chciała takich pocałunków Zuz? Bo ja, nie. Wolałbym jak wyżej, przepierdolić się z pijaną nastolatką (której jedzie wódą) w kiblu na stojaka.

  • Lubię 7

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Sem, pytanie było retoryczne :D Zdaje się, że każdy człowiek, który poświęca choćby minimum czasu na higienę, nie miałby ochoty bzykać, czy pocałować, kogoś od kogo po prostu wali! 

Shrek, weź tik-taki, bo ci jedzie! :lach:

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Liczba rozwodów, moim zdaniem, się zwiększa, bo teraz rozwód już nie jest wstydem, kompromitacją, choć oczywiście jest życiową porażką.

 

 

Tak , to jest napewno jeden z bardzo waznych powodow przyczyn narastajacej fali rozwodow.

Drugim rownie waznym jest bogacenie sie spoleczenstwa i izolacja rodziny. Bogacenie sie powoduje powiekszenie swiadomosci wartosci wlasnej osoby i chec uniezaleznienia sie od innej.

Trzeba zauwazyc , ze w tej chwili liczba rozwodow w duzych aglomeracjach miejskich w Europie zachodniej przekracza 60 % !!! tak , to prawda nie 6 % a 60 % . To znaczy , ze tylko mniejszosc zalozonych rodzin pozostaje dalej w zwiazkach.

Jakie to sa te pozostale zwiazki to juz jest inne pytanie.

Moze warto spytac jak to jest na innym koncu swiata : u Eskimosow ?

Tam liczba rozwodow wynosi  0 % i to bez kazan z ambony.

Po prostu realia zmuszaja czlonkow rodziny do wspolpracy i kompromisow. Twarda rzeczywistosc.

A wiec nasz dobrobyt nie wplywa dobrze na nasze morale.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Są zdrady kontrolowane i te "za plecami". Oczywiście często padają słowa oburzenia na te drugie, ale ja bym nie była tak ortodoksyjna. Życie toczy się krętymi ścieżkami, nie zawsze prostą drogą. 

 

Czy trudno zrozumieć kogoś, kto zdradza, bo w związku nie ma seksu, bądź jest rutynowy, mimo starań jednej strony? Jak długo można się starać, gdy nie ma takiej chęci ze strony partnera/partnerki? Oczywiście rozumiem, że nie każdemu wszystko musi odpowiadać, ale też nie ma się co dziwić kobietom, których partner po wielkiej awanturze się na nich położy i na trzęsienie ziemi będzie czekał. ;) Albo też facetowi, którego żona jest sztywniejsza niż deska. 

Miałam koleżankę, która rozwiodła się z mężem, bo totalnie nie dbał o higienę i zwyczajnie się brzydziła w ogóle go do łóżka wpuścić, nie mówiąc o seksie. Głupi powód? To wyobraźcie sobie seks z osobą, która 2 tygodnie się nie myje, nie myje zębów. Niedobrze mi się robi na samą myśl. Cyrograf (akt małżeństwa) miał - więc uznał, że teraz to se mu może mu nad uchem popier... ;)

Zaniedbywanie, niedostrzeganie, czy zwyczajnie olewanie potrzeb partnera jest prostą drogą do zdrady. Życie obok siebie, a nie z sobą. Brak szczerej komunikacji. 

 

Mnie ślub do niczego nie był i nie jest potrzebny. Niczego nie gwarantuje. I ja akurat, nawet gdybym była żoną, nie wahałabym się odejść, gdybym była w związku nieszczęśliwa. Oczywiście nie mówię, że po jakimś nieporozumieniu miałabym faceta spakować i wyrzucić za drzwi. Trzeba się postarać naprawić, ale czasem po prostu się nie da. Męczyć się, bo wstyd rozwód wziąć, bo co sąsiedzi powiedzą, że to już np. 3 facet, który "z nią zamieszkał", albo 10 kobieta, która "zamieszkała z nim"? 

Nie przemawia do mnie argument pt. "dzieci". Przecież one widzą, czują, rozumieją. Czy dzieci nieszczęśliwych rodziców naprawdę mogą być szczęśliwe? To tylko dorosłym tak się wydaje. A naprawdę wiem, co mówię!

Do  pewnego stopnia przemawia do mnie argument pt. "majątek". Bo jeśli np. kobieta nie pracuje, nie ma rodziny, nie ma gdzie odejść, to zazwyczaj będzie tkwiła w toksycznym związku. Oczywiście są domy samotnej matki, ale... jaka to przyszłość dla dzieci? No i co z tymi, które matkami nie są?

 

Liczba rozwodów, moim zdaniem, się zwiększa, bo teraz rozwód już nie jest wstydem, kompromitacją, choć oczywiście jest życiową porażką. Chyba nikt nie bierze ślubu z myślą o rozwodzie. Po ślubie jednak często wychodzi z ludzi ukryta natura (o czym pisałam wyżej), przestają się starać. Z uśmiechniętej, pięknej dziewczyny robi się zrzęda, którą wiecznie boli głowa i jest owłosiona jak małpa; z wysportowanego, szalonego faceta - robi się gbur, z mięśniem piwnym i drugim sprawnym mięśniem - kciuka, ćwiczonego na pilocie tv.

 

Cdn., chyba ;)

 

Zuz, coś o tym wiem. I uważam a może tak sobie tłumaczę moje małżenskie skoki w bok.

Każdy powinien o siebie dbać, przedewszystkim w związku! A nie mysleć że po ślubie to on puchę piwa może brać i przed TV, baa o umyciu zębów nie wspomnę "ale kochanie, chodz się kochać" - ja pierdole. Inaczej ująć tego nie można.

 

Co do pogrubionego, owszem, kiedyś mimo że chłop pił, awantury robił w domu! A kobieta spokojnie dałaby sobie radę bez niego, była nadal z nim. Ba utrzymywała głownie durnia - z życia wzięte. Bo wstyd, bo przysiegałam, bo jak ludzie będą patrzeć.

 

To co wyżej wymienione miałam za "męża" - rozwiodłam się, pogoniłam w diabły i mam świety spokój.

A też po dziś dzień cioteczki, wujkowie, dupę trują że może się zejdziemy bo dziecko. Dziecko ma teraz również spokój i lepszy kontakt z ojcem niż bylismy razem.

No wlasnie !

Do zawarcia zwiazku malzenskiego "az do smierci" potrzebne jest tylko "TAK" w obecnosci swiadkow a do na przyklad liesingu samochodu na ograniczony przeciez czas trzeba sie zobowiazac do masy obowiazkow z nim zwiazanych : dbalosc o "czystosc" , regularne przeglady , ubezpieczenia itd.

Chyba latwiej i szybciej i bez szczegolnych wzajemnych zobowiazan zawrzec zwiazek malzenski ?

Tzw "obowiazki malzenskie" nie sa przeciez nigdzie dokladnie uregulowane.

 

Jans, samochód sprawdzany jest co jakiś czas, są przeglądy. A czy ksiądz/urzednik UC przychodzi i sprawdza dogłebnie zwiazek ludzi? ;)

Nie są, ale powszechnie za obowiązek małżeński rozumie się to, że żona MUSI zawsze, w każdej chwili "dać dupy" (przepraszam za dosadność).

 

Zuz, dosadnie mówiąc MUSZĘ to się wyspać, zjeść i się ze... (oszczędze co poniektórym powiedzonka ;))

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jans, samochód sprawdzany jest co jakiś czas, są przeglądy. A czy ksiądz/urzednik UC przychodzi i sprawdza dogłebnie zwiazek ludzi? ;)

 

 

Wlasnie z tym problem , ze brak jest jakichkolwiek norm, zalecen, wskazowek dla pozycia malzenskiego .Dotyczy to rowniez pozycia seksualnego. Nigdzie nie ma wiarogodnych akceptowanych przez wiekszosc materialow dydaktycznych.

Po slubie otrzymuje sie licencje na jazde "bez trzymanki" i bez zasad.

Kazdy robi co chce albo raczej co gdzies tam uslyszal.

A po kieliszku odzywaja sie dodatkowo demony.

Czy mozna sie dziwic , ze jest tak zle ?

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...