Skocz do zawartości
Kiki

Zazdrość jako afrodyzjak...

Rekomendowane odpowiedzi

Piękne myśli i słowa.Jeżeli uda Ci się znaleźć równowagę, wyważoną dozę zazdrości ... czeka Cię wzajemność. Poczucie że jest się dla kogoś WAŻNYM, kimś szczególnym wielokrotnie dodaje sił ... i cierpliwości.Świadomość że dla ktoś WAŻNEGO możemy utracić (lub tracimy) wagę, znaczenie, rolę szczególną ... gryzie, boli, doskwiera i czasem rani .

Mam z tego rozumieć, że jak tracisz do mnie cierpliwość czujesz się mniej ważny, szczególny ;)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Mam z tego rozumieć, że jak tracisz do mnie cierpliwość czujesz się mniej ważny, szczególny

 

Żono !!!

 

Moje słowa hołdem dla Twojej ... cierpliwości ... i wyrozumiałości.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Żono !!! Moje słowa hołdem dla Twojej ... cierpliwości ... i wyrozumiałości.

Jak zawsze mocny w "gębie" :) lisek lizusek
  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

A jednak moje zapatrywania selektywnie pomijasz:)

Stanowczo, nie. Rozumiem Cię i twoje podejście do sprawy, i dla mnie zazdrośc nie jest synonimen zawiści

(bo niby dlaczego miałaby być?).

Użyje może troche nietrafionego przykładu, Kojarzy mi sie z kradzieżą  bułki przez głodne dziecko. Też nie można dopatrzeć się czegoś na wskroś złego. Zazdrość to lina asekuracyjna przy wspinaczce, niby powinna pomagać, a niesprawdzona, może zawieść.

 

Ps. Z czasów studenckich pamiętam wszystko alkoholowe mitingi, sex party tematyczne zależnie od piętra akademika... meliny, wieczny zapach zioła, kolesia z trąbką o 3 rano.... ale akurat dyskusji akademickich jakoś sobie przypomnieć nie mogę :D Możliwe, że to klimat uczelni. Politechniki rządzą!

Widzę, ze jesteś młodszy. Za moich czasów wszystko było bardziej ekstremalne i jednocześnie esencjonalne. Zarówno sesyjne zakuwki, posesyjne imprezy, ale gdy przyjechał Teatr Ósmego Dnia, to po spektaklu rozszalała sie dyskusja artystyczna z mocnym kontekstem politycznym. Wiadomo co się z nimi działo w latach '80, Ale każda libacja nie była spotkaniem dla "nawalenia", tylko przy okazji takich dyskusji; długich, inspirujących, filozofujących, a czasem po prosu głupich(!) człowiek się "nawalił" :facepalm:.

Politechniki rządzą!

 

I tu się zgodzę w 100% :mrgreen:.

 

  • Lubię 2

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Zazdrość jest mega afrodyzjakiem! Oczywiście nie chora zazdrość.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Zastanawiam się czy możliwy jest udany związek bez zadrości?

 

zatem wsadzam kij w mrowisko

 

 

wg mnie, owszem możliwy jest udany związek bez zazdrości... w takim jestem od wielu lat

 

nie byłam nigdy zazdrosna* o R, choć wiem że podoba się kobietom zarówno mentalnie jak i fizycznie,  zawsze miał dużo koleżanek, z którymi spotykał się beze mnie, niektóre znam wyłącznie z opowieści; jak również przynosił mi z męskich wyjazdów historie o urodzie kobiet i próbach podrywania czy wyjściach na tańce; mało tego lubię na niego patrzeć gdy tańczy z inną kobietą, gdy widzę że się spełnia emocjonalnie, lubię gdy mi opowiada o innej kobiecie, czym go zauroczyła, jaka ona jest ciekawa etc....

 

gdzieś zawsze po prostu, czułam się spokojna o naszą relację, jego atencję i nic a nic mnie nie kuło w jego relacjach z kobietami

 

* i teraz właśnie przeżywam lekki szok... bo coś na kształt zazdrości pojawia się we mnie, odezwało się pierwszy raz w relacji z kochankiem, wówczas to zdefiniowałam jako terytorialność....

idę dalej swymi myślami, chcąc ofiarować R możliwość stania się kochankiem i ... pojawia się w mojej głowie... to jeszcze nie jest zazdrość... ale jakiś dyskomfort myślowy mnie oplata, jeszcze nie wiem czy to zazdrość... drażę temat z wrodzoną sobie ciekawością.... jeszcze nie znam odpowiedzi

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Ja osobiście tego tak nie odbieram. Dla mnie zazdrośc to uczucie, które pozwala mi wciąż zdobywać kobietę raz juz zdobytą, uczucie niepozwalające choćby na chwilę zaniedbać czy zapomnieć, taki stan, w którym wiem, że mi zależy i wie to i Ona. Bez tego, wydaje mi się, to już nie namiętny zwiazek, goracy i ciagle dynamiczny a tylko układ trzymany siłą przyzwyczajeń.

 

 

 

No stary gdyby wyłacznie średnice i długości w połączeniu z orgazmami trzymały kobiety u boku mężczyzny to większość (ta w normie i ci poniżej) byliby samotni a wokoło "trąbalskich" byłyby haremy:)

 

Ps. Nigdy nie byłem zazdrosny o niczyje fi czy L tylko o moją żonę :)

Mądre słowa.Warto takim być

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

zatem wsadzam kij w mrowisko

 

 

wg mnie, owszem możliwy jest udany związek bez zazdrości... w takim jestem od wielu lat

 

nie byłam nigdy zazdrosna* o R, choć wiem że podoba się kobietom zarówno mentalnie jak i fizycznie,  zawsze miał dużo koleżanek, z którymi spotykał się beze mnie, niektóre znam wyłącznie z opowieści; jak również przynosił mi z męskich wyjazdów historie o urodzie kobiet i próbach podrywania czy wyjściach na tańce; mało tego lubię na niego patrzeć gdy tańczy z inną kobietą, gdy widzę że się spełnia emocjonalnie, lubię gdy mi opowiada o innej kobiecie, czym go zauroczyła, jaka ona jest ciekawa etc....

 

gdzieś zawsze po prostu, czułam się spokojna o naszą relację, jego atencję i nic a nic mnie nie kuło w jego relacjach z kobietami

 

* i teraz właśnie przeżywam lekki szok... bo coś na kształt zazdrości pojawia się we mnie, odezwało się pierwszy raz w relacji z kochankiem, wówczas to zdefiniowałam jako terytorialność....

idę dalej swymi myślami, chcąc ofiarować R możliwość stania się kochankiem i ... pojawia się w mojej głowie... to jeszcze nie jest zazdrość... ale jakiś dyskomfort myślowy mnie oplata, jeszcze nie wiem czy to zazdrość... drażę temat z wrodzoną sobie ciekawością.... jeszcze nie znam odpowiedzi

Próbować zawsze warto.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Próbować zawsze warto.

 

czego? zazdrości?

 

Twoja wypowiedź  jest dla mnie zupełnie niezrozumiała 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

czego? zazdrości?

 

Twoja wypowiedź  jest dla mnie zupełnie niezrozumiała 

Żeby Twój R stał się Twoim kochankiem.Wg mnie nawet szczypta zazdrości dodaje pikanterii związkowi.Jak przyprawa do potraw

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...