Skocz do zawartości
RedBitch

Zazdrość a wolność: dyskusja panelowa, sobota, godz. 10:25, sypialnia

Rekomendowane odpowiedzi

 Czytam i myślę.... i tak sobie wymyśliłem, że nie pojmuję dlaczego zazdrość jest postrzegana za coś z definicji złego. Wszyscy jesteśmy zazdrośni a to, że ktoś ma lepiej, więcej, potrafi to czy może tamto. Zazdrość o partnera to też coś zupełnie naturalnego i oczywistego. Ja jestem zazdrosny okrutnie, bodzie mnie jak kochanka jest adorowana przez innych kawalerów, nosi mnie jak okazuje im względy.... cóż to mnie dopinguje, nie pozwala popaść w inercję,  inspiruje i każe udowodnić iż to ja jestem jedynie godny kochankę przysposobić sobie. Choć to silne emocje to są moje i są mi napędem, siłą zmuszającą chcieć więcej, starać się bardziej. Przez te emocje wiem, że mi zależy, wiem że żyję, że potrzebuję i pragnę.

 Cóż jest bardziej okrutnego między kochankami niźli obojętność? Cóż jest warta relacja (ta dłuższa, głębsza) jeśli tylko miałaby się sprowadzać do fizycznej formy kontaktu niczym ćwiczenia na siłowni. Dla mnie ZK to przede wszystkim emocje, w tym też zazdrość. Zazdrość, dla mnie, nie jest geometrią, nie jest kulą z każdej strony jednaką... Czy bez poczucia i istnienia zazdrości ZK byłaby w ogóle tak fascynująca i pociągająca? Gdyby wyprane ze wszelakich emocji stosunki płciowe nie drgałyby strunami zazdrości rogacza czy byłaby to ZK ,czy coś jak przebieżka po parku... po prostu forma aktywności?  Zazdrość jest wartością, której nie można ignorować. Wykluczając zupełnie zazdrość poza nawias związku wszystko byłoby funkcją zerową, bez wartości. 

 

 Konkluzja: Zazdrość jest wpisana w naturę człowieka, trzeba umieć z niej korzystać. Nie jest złem, demonem falą zniszczenia o ile nie jest chorobliwym zaburzeniem sposobu postrzegania. Zazdrość wymaga działania, musi być ukierunkowana inaczej jak stos atomowy wytrącony z równowagi pożre wszystko swą niszczycielska siła w reakcji łańcuchowej.

  • Lubię 10

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Zazdrość jest wartością, której nie można ignorować. Wykluczając zupełnie zazdrość poza nawias związku wszystko byłoby funkcją zerową, bez wartości.   

 

 

 

no i masz mnie... wykluczam ją, nie zgadzam się z nią, w sumie jej nie znam....

 

natomiast mam szerokie spektrum innych zachowań i doznań, które uwierz mi proszę generują moc emocji tych przyjemnych i tych które demolują nasze wnętrza... 

 

znam wartość bez zazdrości, co Ty na to?  :P

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Rozmawiać? Z kim? W przypadku zazdrości jako takiej, tej normalnej to tylko samouświadomienie mechanizmu, przyczyn i skutków da jakiś efekt. Rozmowa z kimś o kogo jesteśmy zazdrośni niemal zawsze sprowadzi się do oskarżeń, pretensji. Jestem zazdrosny bo rozmawiałaś z tamtym, albo dotykał Cię tak... czyli co oczekuję, że przestanie rozmawiać, czuć się swobodnie to krok obarczania partnera poczuciem winy. Na zazdrość jest tylko jedna rada, racjonalność, zdrowy rozsądek i chęć do działania.

 

Najpierw porozmawiać z sobą. Zdefiniować emocję. Wybrać wobec niej własne postępowanie. 

 

Znowu chyba zamotam. Ale tak mam w odbieraniu.

Innym jest zazdrość / niezadowolenie, że druga strona rozmawia, umawia się, flirtuje. Wydaje mi się to mocno powierzchowne być. I zupełnie niepotrzebne.  Innym jest to co Tobą targa, co w Tobie powoduje.  Zobacz, można to podzielić na dwie reakcje, zewnętrzną - skierowaną na partnera / partnerkę i wewnętrzną - na siebie doświadczanie.

 

A rozmowa ma polegać nie na obarczaniu drugiej strony. Na przyznaniu się do tego co nami targa i co w związku z tym my  w tej relacji zamierzamy z tym zrobić. Warto by druga strona, tylko wiedziała, że pracujemy nad sobą by jej tym nie obciążać. O tym ta rozmowa. A jeśli nie umiemy pracować nad sobą, to też warto by druga strona wiedziała co się dzieje, by mogła racjonalnie mając szerszy obraz podejmować własne decyzje. Absolutnie. Nie widzę w tym obarczania. To oczywiście zależy od jakości porozumienia i spokoju dialogu w silnych emocjach.

 

 

Ja też. Stówa to stówa, ma swój a wartość.. no ale jeśli ja mam stówę a ktoś ma dwie to to już świadom wartości jestem pełen zazdrości   

 

 

Ble. Materialista. Ja takich nie zazdroszczę. Jak chcę to sama zarobię te dwie stówy. Czasami mi to zajmie dłużej, czasami krócej. Ważne, czy ja chcę. Bo jak nie chcę to nie mam czego zazdrościć. A jak chcę to to zdobędę. Proste :D

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Znowu chyba zamotam

 

Faktycznie udało się Tobie zamotać. Moim zdaniem jeśli zazdrość przejawia się w sposób negatywny, nie jest tylko bodźcem czy inspiracją,  budzi podejrzliwość, złość zaborczość itp, to wszelka rozmowa z partnerem to obarczanie go/jej swoimi dysfunkcjami. Skoro dotknięci zazdrością w racjonalnym rozumowaniu nie znajdują powodów dla swoich reakcji, to informowanie kogoś, ze czuje się zazdrość jest zwyczajnie nie fair. Ok, jeśli zazdrość przekształca się w zachowania chorobliwe, rozmawiajmy i szukajmy pomocy specjalistów i w tym przypadku rozmowa z partnerem nie przyniesie rozwiązań. 

 

 

Ważne, czy ja chcę. Bo jak nie chcę to nie mam czego zazdrościć. A jak chcę to to zdobędę. Proste

Na ale jeśli chcesz... to "zazdrościsz" i jeśli próbujesz to zazdrość właśnie stała się motorem tego działania i to jest ok. Posłużę się innym przykładem: Powiedzmy, że mam możliwość obserwowania jak ktoś wspaniale panuje nad samochodem.... ja też, ja też tak chcę (zazdroszczę). Idę do szkoły jazdy, szlifuje umiejętności aż będę to umiał. Bo to fajne, bo pozazdrościłem i zapragnąłem a wtym ujęciu czy zazdrość jest zła?
  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

Powiedzmy, że mam możliwość obserwowania jak ktoś wspaniale panuje nad samochodem.... ja też, ja też tak chcę (zazdroszczę). Idę do szkoły jazdy, szlifuje umiejętności aż będę to umiał. Bo to fajne, bo pozazdrościłem i zapragnąłem a wtym ujęciu czy zazdrość jest zła?

 

i tu idziemy w semantykę... to ja wtedy nie zazdroszczę lecz inspiruję się i przystępuję do działania... skutek ten sam, motywacja nieco inna :D

 

 

Ok, jeśli zazdrość przekształca się w zachowania chorobliwe, rozmawiajmy i szukajmy pomocy specjalistów i w tym przypadku rozmowa z partnerem nie przyniesie rozwiązań. 

 

 

zawsze na początku konfliktu / problemy upieram się przy rozmowie i dopiero kiedy wiemy, że mimo wielu rozmów nie możemy wypracować rozwiązania, wtedy wręcz trzeba szukać specjalisty; wiem, nie każdy potrafi rozmawiać, a takiego tym bardziej trudno namówić na wizytę u specjalisty ale to dyskusja na inny temat

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

To może trochę mojego punktu widzenia.

 

Polubiłam, choć w wielu miejscach mam odmienne zdanie. Dzisiaj. Szanuję Twoje bardzo. I po to ta rozmowa właśnie, by innych posłuchać i na swoje emocje z innej perspektywy spojrzeć. Dziękuję.  

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

A może to rogacz powinien czasem czuć się bardziej wolny? Bardziej samodzielny, niezależny? Dzięki czemu nie będzie chorobliwie zazdrosny. Czyż przesadna, psująca relację zazdrość nie wynika z nieuzadnionych lęków? Czy to nie niszczy naszego zaufania? Myślę, że zwłaszcza w relacji cuckold warto podbudować swoje ego i nabrać pewności siebie, a nasze problemy z zaufaniem do partnera powinny zmaleć.

 

Kiedyś zobaczyłem na necie poniższy obrazek. Bardzo spodobała mi się jego treść. Skojarzył mi się z relacjami jakie mają ludzie. A zwłaszcza z cuckoldem.

 

post-6271-0-86478500-1494674411_thumb.jpg

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

 

A może to rogacz powinien czasem czuć się bardziej wolny? Bardziej samodzielny, niezależny?

 

 

A co wg  Ciebie ogranicza rogacza, którego fantazje się urzeczywistniają? Co mu odbiera niezależność?

 

 

Czy to nie niszczy naszego zaufania? Myślę, że zwłaszcza w relacji cuckold warto podbudować swoje ego i nabrać pewności siebie, a nasze problemy z zaufaniem do partnera powinny zmaleć.

 

wg mnie mężczyzna, który czerpie radość z zk ma ego na odpowiednim poziomie, wie czego chce i to realizuje (niezależnie czy jest UC czy nie)

 

przy założeniu, że hw nie zbłądziła i nie przekierowała uczuć na innego mężczyznę, bo wtedy przestaje to być zk a zaczynają się normalne problemy małżeńskie, których katalizatorem (być może acz niekoniecznie) stało się zk; natomiast w punkcie wyjścia uważam rogaczy za bardzo świadomych mężczyzn, dużo więcej w nich determinacji i samoświadomości niż w wielu kochankach (gawędziarze, koniobijcy, postrzegający hw jako łatwe kobiety do seksu za darmo etc... )

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Niezależność odbierać może rogaczowi jego własna psychika. Jeśli za bardzo zafiksuje się na punkcie swej hotki, może się bać wszystkiego co z nią związane. Piszę o skrajnych sytuacjach oczywiście. Ale czasem można "kochać za bardzo". A to też źle dla związku.

 

O ile takie "kochanie za bardzo" w tradycyjnej relacji nie sprawi przesadnie zakochanemu zbyt wielu problemów. Co najwyżej zrobi żonie co jakiś czas scenę zazdrości o nic. To gdy rogacz będzie się cechował przesadnymi uczuciami i rozmyślaniami o swej hotce, to może mieć z tego tytułu znacznie większe problemy emocjonalne.

 

Oczywiście każdy chce być kochanym jak najmocniej. Więc nie dziwię się, że hotki mogą oburzyć się poradą, by w razie problemów spróbować "kochać mniej" swą hotkę. Pomyśleć też o sobie. O swojej wartości. Może dodać nam to pewności siebie. Wyklarować nasz umysł z jakichś odmętów negatywnych emocji. Warto rozróżnić zdrowe relacje, gdzie nie ma przesadnej zazdrości. Gdzie partner jest stabilny psychicznie, bo nie boi się panicznie utraty partnerki. Od emocjonalnego rozdygotania, powodowanego np. zbyt niską samooceną, być może wynikającym z tego kochaniem "zbyt mocno" itp.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Przedstawiłeś drugą skrajność :P. Nie wspomniałem o niej, ale rzeczywiście ludzie miewają czasem tendencję do popadania ze skrajności w skrajność. Czasem trudno im się zatrzymać pośrodku. Tam gdzie najlepiej :).

 

A nie chodzi przecież o to by być chorobliwie zazdrosnym. Jak również też i nie o to by nie walczyć o związek. "Bo jestem najbardziej wartościowym człowiekiem na świecie i w każdej chwili znajdę 100 innych chętnych partnerek". Swoją drogą sądzę, że taki sposób myślenia jest raczej dość rzadki zwłaszcza dla rogaczy, zapatrzonych w swe hotki jak w największe skarby.

 

Ale jeśli ktoś miałby tak opacznie odczytać moją sugestię jak Ty, by w razie trudnych do ogarnięcia problemów z zazdrością postarać się nie kochać "za mocno" swej HW, a skupić się też na sobie, jako zachętę do zaniedbywania związku, to fajnie, że to zostało wyjaśnione :).

 

Aczkolwiek odnosząc się z kolei do Twojej wypowiedzi sądzę, że myślenie "poradzę sobie" jest rozsądniejsze i zdrowsze dla związku, w kontraście do myślenia, "to koniec ze mną jak ją stracę".

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...