Skocz do zawartości
zeeloog

Historia życia erotycznego - do czasów wspólczesnych

Rekomendowane odpowiedzi

Ta nasza młodość z kości i krwi
Ta nasza młodość co z czasu kpi

…ech ten komunizm, był dobry…

 

Wróciłem na uczelnię. Do egzaminu było jeszcze dwa tygodnie (z hakiemJ).

Nie miałem najmniejszej ochoty na cokolwiek, w szczególności na naukę. Byłem kompletnie rozbity. W głowie były chwile, które unosiły mnie pod niebiosa i strąciły w otchłań. Nie interesowały mnie zajęcia „mojego” koła naukowego, imprezy, muzyka, nawet nie zauważyłem, że na uczelni dzieje się „ferment”. Koło dziekanatu zaczepił mnie docent, opiekun koła naukowego, swoim „dokąd to dzieciaku”. Wtedy dowiedziałem się, że na uczelni powstaje NZS. Nie za bardzo mnie to ekscytowało, ale z docentem raczej się nie dyskutowało. To była chwila, w której entuzjazm setek znajomych trochę uspokoił głowę. Pewnie gdyby nie to, złamaną duszę nosiłbym przez długie tygodnie. Jak zwykle, do egzaminów jest,  zawsze dużo czasu, dopiero na egzaminie często wychodzi, że – nie.

Nie był to jakiś progowy przedmiot, ale można było  bez zaliczenia, wylecieć. Jak zwykle jadę dużo wcześniej na „giełdę” – może są jakieś przecieki. Jadę autobusem, a w autobusie jedzie dziewczyna. Nie żebym jakoś myślał o „innych dziewczynach”, bo w głowie cały czas miałem Sisi, ale trochę z przekory, bo niewątpliwie , (oprócz mojej żony), była to najładniejsza, najbardziej harmonijnie zbudowana kobieta. Nie mając zbytniej nadziei na pozytywny efekt, wysiadłem tam, gdzie ona. Zrównałem się z nią i bez przygotowania palnąłem „mam ciężki egzamin, pomożesz skazańcowi znaleźć chwilę relaksu? Zapraszam cię i siebie na coś przy kawce”, lub coś takiego. Nic wykwintnego, ani w zaproszeniu, ani w miejscu. Zatrzymała się. Spojrzała ciepło. Uśmiechnęła się tak na poły, z zainteresowaniem i pobłażliwą akceptacją. Tak jakby chciała powiedzieć „no trudno, nie chcę cie mieć na sumieniu”. Największe emocje są wtedy, gdy coś robisz i udaje ci się mimo, że nie mogło się udać. Zapomniałem, że czas istnieje, że za godzinę mam egzamin, że jeszcze mam przejrzeć materiały, że… ”mówiłeś, że masz ważny egzamin” – powiedziała w pewnym momencie. To mnie przywróciło nauce. Skoczyłem jak oparzony. Wpadłem na salę w ostatniej chwili, w której „strategiczne miejsca” były już pozajmowane. Bez żadnej powtórki. Byłem jednak pewny sukcesu. Nie mogło być inaczej w takim dniu. Oddałem pracę przed czasem. Bez względu na wynik, bez sprawdzania. Chyba byłem szczęśliwy, …i nie byłem. Czułem się jakbym zdradził wspomnienia. Czy jestem taki cyniczny? Tak sobie walczyłem z myślami, aż zrozumiałem, że nic nie wiem o dziewczynie, której znałem jedynie imię, i nie zaproponowałem następnego spotkania!!!  

Czarne kręcone włosy, śniada cera, figura,… marzenie każdego mężczyzny, nie mogłem zasnąć. Jak ją odszukać…?

Tak!!!

Uczy się w pobliskim liceum. Mówiła, że też czekają ją egzaminy. Ale jak ją znaleźć. Wejść zapytać, „czy tu się uczy piękna dziewczyna???”. Czekałem przed szkołą dwa dni, i nic. Może jednak nie tu się uczy?

Trudno.

W poniedziałek jadę po wyniki. Autobus pusty, nie ma tłoku. Siedzę jak Basza, myśląc o zupełnie niczym.

Ktoś mnie delikatnie dotyka i mówi „jaki wyrok na pana skazańca?” Szarość i nijakość eksplodowała kolorami i kwiatami. Nie pojechałem ani ja po wyniki, ani ona na lekcje.

Szliśmy sobie ciepłym porankiem, bez pośpiechu do parku, cichym o tej porze i magicznym.

Siedzieliśmy obok siebie. Nawet nie próbowałem  jej dotykać, aby nie naruszyć nieokreślonego stanu naszych wyobrażeń i nadziei. Przeżywałem już takie stany kontaktu z kobietą, w którym w ogóle seksualność przestawała być rzeczywista, coś na miarę mgły w której się poruszasz, ale cię nie dotyka. Później tylko raz miałem taki przypadek. Czy to można przyrównać do stanu nirwany, posiadania czystej formy szczęścia…?

Z wielką niechęcią rozstaliśmy się. Po sprawdzeniu wyników, ja miałem jeszcze (już) wakacje. Ona już nie.

Każdy dzień, po lekcjach, spędzaliśmy razem. To był ten czas, w którym co któraś sobota była wolna i w taką sobotę wybraliśmy się w Sudety. To były wtedy cyrki.

Dziewczyna już pełnoletnia nie miała prawa z chłopakiem pojechać poza dom. Była oczywiście rozmowa z rodzicami. Ojciec działacz związkowy, nie był w swoich groźbach, zbyt brutalnyJ. Ale wiedziałem, że gdy nie dotrzymam słowa, to nie będzie dobrze. Z drugiej strony (przedziwna sprawa) seks nie był najważniejszy, a że słowo dla mnie jest wyróżnikiem faceta (a permanentnie lubię być facetem) nie robiliśmy nic przeciwko mojemu słowu. Istnieją tzw. „małżeństwa białe”, które wyrzekają się seksu. Chyba więc można. Myśmy wytrwali. Odczuwanie intymności przeniosło się na poziom transcendentalny.

Tak się spotykaliśmy. Bywaliśmy najczęściej na imprezach. „Pokazywałem” ją, gdzie się dało. Robiła wrażenie, a i jej się podobało, bo kiedyś mieć chłopaka studenta było (dziś się mówi) cool. Duma mnie rozpierała.

Fotografowała. To ciągała mnie po wernisażach. Polubiłem to i inne jej zainteresowania.

 Nie było żadnych kłótni. Jak coś zrobiłem nie tak, nie krzyczała, tylko tak spojrzała tymi czarnymi pięknymi oczami, że miękła każda twarda moja myśl. Nie robiła smutnych min, nie trzepała rzęsami, po prostu jej oczy smutniały tak, że kamień pękał.

Przeleciał czas niezauważenie, u mnie sesja zimowa, u niej przygotowania do egzaminu maturalnego. Nie z własnej woli, spotykaliśmy się rzadziej. Niewysłowionym bólem były dni, w których się nie widzieliśmy, ale spotkania były świętem.

Matura. Była świetnie przygotowana. Z tym nie było problemów, ale mimo to znów kłopot z wyjściem na Juwenalia. Po pisemnych, wyrwałem ją jednak rodzicom. Było ciepło, kolorowo i luzacko. Nawet milicja pomagała pijanym w sztok studentom (tak, tak, sam widziałem).

Jak zwykle w takich razach, jak kończyła się kasa, ferajna wywalała się na ulicę i w sposób możliwie elegancki „wyłudzała” od kierowców, „wsparcie dla biednego studenta”.

Zaproponowałem jej, że my sami zbierzemy fundusze na dalszy ciąg imprezy. Zgodziła się.

Przy jej długich nogach i krótkiej spódniczce w duże czerwone maki, (a w środku kwiatu maka była filuterna dziura, która pokazywała udo nieco ponad kolankiem) zwracała powszechną męską uwagę. Niestety w tej nierównej walce kierowcy byli bez szansJ. Tamci musieli zatrzymywać samochody. Dla nas (dla Gosi) samochody zatrzymywały się same. Uzbieraliśmy sami w dwie godziny, na dwie(!) beczki tzw. kegi,  po 50 litrów piwa.

Na następny dzień koncerty i wybór Miss Juwenaljów. Była w swoim żywiole, taniec i muzyka. Początkowo dla żartu koledzy zgłosili Gosię do konkursu, ale tak się wkręciła, ze nikt nie miał sumienia odwoływać zgłoszenia (choć wiedzieliśmy, że będą kłopoty). Nie ma co mówić wyprzedziła (prawie)wszystkie studentki, (została viceMiss). Po latach usłyszałem, że jak rektor się o tym dowiedział, chciał ukarać nas dyscyplinarnie, ale po obejrzeniu zdjęć finalistek podobno powiedział -”należało się jej”, a nam się upiekło, bo w regulaminie było jasno, że to uczestniczka musi być studentką).

O seksie nigdy jej nie wspomniałem, czekałem do chwili w której seks już nie stanie między nami, a będzie nami. Chwile bez seksu, były równie ekscytujące, jak chwile które pęczniały erotyką, które mówiły – „to jest ten czas”. Byliśmy wielokrotnie w sytuacji mocno i blisko cielesnej, i nie było ani słowa, ani gestu obrony, a tylko, tuliliśmy się do siebie.

 Teraz było inaczej nadeszła chwila która powiedziała - „to jest ten czas”. Nosiliśmy tę chwilę razem do czasu wyjazdu w Bieszczady. Śpiwory, namiocik, trochę żarcia (przypominam, że były to czasy wyłącznie octu i herbaty gruzińskiej, na półkach) i trochę kaski. Połonina wetlińska. Dziś pewnie pogoniliby rozbijających tam namiot – wtedy nie było problemów (w każdym razie my ich nie mieliśmy). Ale były problemy z moją Gosią. Ile się musiałem natłumaczyć, że tam gdzie idziemy nawet mały obcasik nie będzie służył.

Było cudownie. Zdała egzamin na UW (wtedy się zdawało), ja czysty po sesji letniej. Kolorowy wrzesień na nowo „meblował” nam paletę doznań. Gdybym był poetą opisał bym to godnie, niestety świat mgieł żółci i czerwieni pozostał tylko w mojej głowie, jej głowie, i na jej zdjęciach.

Wieczorem po rozpaleniu niewielkiego ogniska, niby siedzieliśmy obok siebie ale tak naprawdę byliśmy jednością. Nasz „pierwszy raz” nadchodził bezszelestnie, acz wyraźnie. Poszliśmy spać. Spać? Spać?! Nie było nam dane spać. Kładziemy się na puchowych śpiworach. Dotykamy się tak jakbyśmy widzieli się pierwszy raz. Inaczej reaguje na dotyk. Jest jak Mimoza, która drży po najlżejszym dotyku i chowa się w sobie. Jakbym sprawiał jej ból, jej ciało drży. Ja również drżę, jakby mróz nadszedł nagle. Wycałowałem jej całe ciało. Wycałowałem jej puszek, który tak filuternie poskręcany przytulał się do jej łona.

Nie śpieszyłem się. Poeta krzyknąłby „trwaj chwilo”. Mimo chłodu na zewnątrz, w namiocie było gorąco. A w głowach…

Nadeszła chwila i oczekiwana, i nie oczekiwana zarazem. Nastąpił seks. Włożyłem członka, a w zasadzie wśliznął się sam. Orgazm miała prawie natychmiast, ja niewiele później. Kolejne „razy”  były bardziej normalne, ale wprowadzające na orbitę jeszcze wyższych lotów. Ranek obudził nas brutalnym chłodem. W nocy pewnie nie było cieplej jak 3-5 stopni. Gorąca herbata (gruzińska) postawiła nas na nogi. Słońce przedarło się przez mgłę trochę przed południem. Było fajnie, zwłaszcza jak zrobiło się cieplutko. Siedzieliśmy tak przy sobie trochę, ale zebraliśmy manele i zeszliśmy do schroniska.

 

Tak barwnie i tak słodko nie było z żadną dziewczyną. Subtelna, wrażliwa, choć nie z tych co non stop wiszą na facecie - pewna swojej wartości, Studia nasze trochę nas rozłączyły choć każde z nas czekało na sobotę. Wtedy znów było Światło i Ogień.

Trochę bardziej niż my – rodzice zaczęli pytać o naszą przyszłość. Braliśmy to pod uwagę, ale nie tak szybko jakby oni chcieli, ale...

Stało się to co się stało. Dzieci rano nie miały Teleranka a ja kłopoty z powrotem do domu.

Jej ojca internowali. Dostał propozycje „nie do odrzucenia”, wyjazdu do stanów. Zrobiła się mała tragedia. Przeżywaliśmy to razem – wszyscy. Ojciec nawet brał pod uwagę pozostania w więzieniu, dla nas, aby zostać w kraju, ale podobno „wybili” mu to z głowy. Ja to nawet tłumaczyłem sobie, że tak może będzie lepiej, że mój przekorny charakter kiedyś wyjdzie i tak wrażliwą osobę zniszczy. Na koniec obiecaliśmy sobie pisać do siebie, a jak się pojawi możliwość - spotkania.

Kiedykolwiek myślę o Gosi to mam taki miód na sercu i takie ciepło wewnątrz. Jest z kobiet poznanych, po mojej żonie, najważniejsza.

Gdybym przypadkiem nie spotkał Gosi, przygoda z Sisi mogła poprowadzić mnie w nieznane i nieakceptowane społecznie, regiony.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Minęło parę burzliwych miesięcy. Burzliwych, bo zakochałem się nadzwyczajnie. Mała blondyneczka robiła za mną co chciała. Chciałem się z nią kochać bo była piękna i zmysłowa, a ona ciągle mi odmawiała, ale oczywiście nie bardzo protestowałem. Po prostu kochałem ją. To był okres w którym na jedno słowo - bylibyśmy małżeństwem. Któregoś dnia nie chciała umówić się ze mną, bo miała wyjechać do chorej babci, więc wykorzystałem "wolne", aby spotkać się z kumplami. Wyszedłem od nich po północy "nieco" wstawiony. W zasadzie po wódeczce nie chodziłem przez park, bo pijany jest łatwym łupem dla kiepskiego nawet "boksera-złodzieja". Było jednak znacznie bliżej, a postanowiłem iść boczną uliczką, aby nie rzucać się zbyt w oczy. Wyostrzyłem czujność i poruszając się cicho obserwowałem otoczenie. Usuwając się grupie młodziaków skręciłem w "alejkę zakochanych" zwaną tak, gdyż była z boku i było tam więcej krzewów chroniących przed "obcymi obserwatorami". Była noc, ale zauważyłem w rozproszonym świetle lampy parkowej jakiś ruch za pobliskim drzewem. Przyznam się, że trochę się przestraszyłem, ale zaraz zauważyłem, że za tym drzewem sukienkę, a jak podszedłem nieco bliżej wiedziałem, że jakaś para kocha się. Nawet chciałem sobie, na nich skrycie popatrzyć, więc jeszcze ciszej się zbliżyłem, słysząc jego ciche ochy. I nagle...zauważyłem przy drzewie torbę mojej ukochanej. Znałem tę torbę doskonale. W tym momencie krew odpłynęła mi chyba z mózgu, i nie bacząc na osłabienie alkoholem, dopadłem do faceta i paroma ciosami sprowadziłem na ziemię. Słyszałem jeszcze jak moja dziewczyna krzyczy a ja odszedłem. Na następny dzień wstałem z kacem, bólem duszy i jedną małą radością. Nie skatował mnie jej byczek, bo jak go trafiałem nie mógł się skutecznie bronić mąjąc spodnie na kostkach. Dziś pewnie bym ją oglądał rad, jeszcze się przy tym onanizował, ale wtedy byłem, oj byłem zazdrosny. Tłumaczyła się, "że to nie było tak jak myślisz", "ze to było bez znaczenia", ale oczywiście nie było żadnych rozmów. Przez pół roku tylko nauka, koledzy, dorabianie gdzie się dało, koledzy, nauka, nauka,.... Los mi sprzyjał, bo po paru niskopłatnych imprezach, kumpel zaproponował prace przy nagłaśnianiu dużej politycznej imprezy "z okazji na okoliczność" a okazja to oddanie dużej sali koncertowej. Pieniądze były duże bo przeznaczone na 4 osoby obsługi, a my widzieliśmy że damy radę we dwóch. Sytuacja była niezwykle napięta ponieważ przy daniu d**y bylibyśmy w mieście skończeni. Dzień wcześniej mieliśmy wszystko przygotowane. Dwa razy sprawdzone. Scenariusz opracowany co do minuty. Byłem przy scenie odbierałem i podawałem dodatkowy mikrofon, dbałem, aby nic się nie "pomieszało". Wszystko przebiegało zgodnie z planem, a w chwili przemowy "centralnego notabla" miałem chwilę dla siebie. Siadłem w holu za filarem, aby uspokoić emocje. W pewnym momencie cicho otwierają się drzwi i wychodzi nienajmłodsza, elegancka, ze smakiem ubrana pani. Schodząc ze schodów z gracją kobiety w szpilkach, niestety potknęła się i z mniejszą gracją "klapnęła" na marmur. Zobaczyła złamany obcas i w bezsilności zacisnęła dłonie i zaczęła płakać. Nie chciałem się ujawniać, aby jej nie stawiać w niezręcznej sytuacji, ale jako dżentelmen nie mogłem tego zostawić. Podszedłem, wziąłem ją za rękę i podałem krzesło. Ta delikatna dłoń, w kontekście braku dziewczyny przez pół roku, zadziałało na mnie strasznie erotycznie. Postanowiłem wszystkimi siłami jej pomóc. Wziąłem bucik i poszedłem do pomieszczenia technicznego bo tam był młotek i inne szpeje. Zajęło mi to parę chwil, aż sama przyszła. Widać, ze była wdzięczna jak okazało się ze jest już naprawiony. Zaczęliśmy rozmawiać. Ona, miękkim, zmysłowym głosem opowiadała w taki sposób, że mówiąc o całkiem zwyczajnych sprawach doprowadzała mnie do prawie do eksplozji. Chyba to był u mnie, jeden z niewielu przypadków uczucia, określanych jako "grom z jasnego nieba". Nic się nie działo ani słowa o uczuciach, o seksie. Zapomniałem o obowiązkach, o konsekwencjach. W gardle sucho a dłonie wilgotne, i to serce... Wstała, poprawiła makijaż i mówiąc, że "może los nas jeszcze gdzieś zetknie", wsunęła mi w dłoń wizytówkę. Znowu dotknąłem jej dłoni... Oczywiście spóźniłem się na stanowisko i konferansjer służbowo mnie objechał, ale nie było innych konsekwencji. Wyobrażacie sobie jak zachowuje się facet z przeoraną duszą, ale z kasą za udaną pracę i sercem odzyskanym dla świata. Wizytówkę miałem po poduszką. Przez wiele tygodni przeżywałem katusze. Nie wiedziałem co zrobić z wiedzą, gdzie mieszka i jaki ma numer telefonu. Będąc zazdrośnikiem, wiedziałem jakich (przez przypadek) mogłem jej narobić kłopotów. Pojechałem do jej miasta i od rana do późnej nocy czekałem, aż ją zobaczę. Pierwszy dzień nic. Zimny nocleg na Centralnym. Drugi dzień też nić. Wracam do domu. Desperacko idę na pocztę i dzwonię. Serce w gardle...i ten spokojny zmysłowy głos, który po chwili mówi, "dlaczego tyle nie dzwoniłeś, brak mi ciebie". Szaleństwo w głowie, serce w gardle. ...powiedziała - "zadzwoń za tydzień" Tydzień później wiedziałem, że za 17 dni mąż wyjeżdża na zagraniczną delegację i będziemy sami przez trzy dni. Do dziś nie pamiętam jak ja to przeżyłem. Brak zaliczeni i trzech egzaminów. Ale to było bez znaczenia. Przyjechałem. Dom w starym budownictwie, trzy spore pokoje, przedpokój,.kuchnia. Od otwarcia drzwi, od rana do wieczora nie oddalaliśmy się od siebie nawet o centymetr. Nie młoda, ale subtelna, "w sobie", ale niezwykle sprawna i bardzo wrażliwa. Pod każdym dotknięciem jej ciało jakby lekko drżało. Takiej jazdy nie było później przez wiele lat. Robiła to ze mną tak, że miałem wytrysk, wtedy kiedy o n a tego chciała. Potrafiła grać na mnie jak na "organach":). Zawsze kończyliśmy razem, razem wchodziliśmy pod prysznic i znów razem "dochodziliśmy". Zamęczyło nas jak zaczęli grać sygnał "Zapraszamy do Trójki"(chyba o 16.00). Szynka i cytrusy na stole, jakieś brandy. To na ówczesne czasy - rarytas Następny dzień również nie wychodzimy z domu. Pokazała mi jak to jest kochać się przez godzinę być na najwyższych obrotach. Pod koniec położyła mnie na plecach i ze dwadzieścia minut ustami pieściła mojego członka, ale tak, że ciągle byłem bliski wejścia w "inną świadomość". Później fajne rozmowy. Dowiedziałem się o niej wszystkiego,( i pewnie ona o mnie tez:)). Ostatni nam przeznaczony dzień. Znowu seks, ale taki mniej żywiołowy, bardziej "intelektualny":), wymyślany. Po południu zaprosiła mnie do lokalu na pożegnalną kolację Ona w eleganckiej kreacji a ja w dżinsach i przyciasnej marynarce męża podejrzewam, że wyglądałem trochę groteskowo. Choć wiadomo, że nie mogłem przecież pójść w "dżinsowym garniturku" To była kolejna moja nauczycielka. Spowodowała, że od tej pory każdy seks, nie jest i nie będzie jakimś zwykłym pie*****niem. Jak wsiadałem do pociągu powiedziała "do zobaczenia w wakacje" (napiszę o tym) Miała męża, ale naszej historii nie traktowała jak coś złego, nawet coś powiedziała że mąż by nie miał nic przeciwko. Wtedy, raczej brzmiało jako zapowiedź rozwodu:-O. Dziś brał bym chyba pod uwagę cuckold?!

Jakbym Tyrmanda w zamierzchych czasach czytala! :)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Co prawda nie ma tu za wiele z cuckold ale jest to historia iintymnych przeżyć na tle życia pokolenia, pokolenia do, którego ja też należe i może moje życie nie było tak barwnę ale podczas czytania tych historii nie raz łezka zakręciła mi się w oku na wspomnienie tych czasów. 

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...