Skocz do zawartości
Arczi90

Jak dowiedzieliście się o Cuckold i jaka była wasza pierwsza reakcja - myśl?

Rekomendowane odpowiedzi

Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze nie było mnie na ZK ani nawet na Zbiorniku, czyli jakieś niecałe  dwa roczki do tyłu,  miałam przyjaciela który  spotykał się z parą.

 Zorientowałam się w końcu co  w trawie piszczy  kiedy nie umiał już ukryć  że zakochał się w hotce. Weszłam na Wiki(pedię), potem na  stronkę jakiegoś hamstera czy cuś, kliknęłam na zakładkę  o nazwie  cukold  i pierwsza moja myśl  po obejrzeniu filmiku była taka sama jak u autora wątku : czego to  już nie wymyślą żeby  porno się sprzedawało. :shock:  :-| 

Pierwsze wrażenie było takie że to najbardziej dziwaczny, wydumany  i oderwany od rzeczywistości pomysł jaki widziałam.

​Ale w realnym życiu miałam przykład że jest inaczej. Stąd się wzięło zainteresowanie a potem zafrapowanie tematem i pytanie :  

 

" Co ty wiesz o ......niu?" :oops: 

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Parę lat temu, nawet nie pamiętam już ile dokładnie, hasałam sobie po różnych portalach. Było to jakiś czas po rozstaniu, zachłystywałam się wolnością, byciem singielką i wszelkimi związanymi z tym przywilejami. Łyżka dziegciu też w tej beczce miodu była - ciężko się zastanawiałam co ze mną jest tak dalece "nie halo", że nie potrafię żyć szczęśliwie w normalnym, "waniliowym" związku. Seks z moim byłym partnerem był bez zarzutu, o czym może świadczyć fakt, że jakiś czas po jego wyprowadzce zaczęliśmy się spotykać na zasadzie "seks z eks". I mimo, że w trakcie trwania związku nie miałam na co narzekać (poza żarcikami "Kali kochać, Kali skrócić) to mnie nosiło. Był to zarazem jedyny partner, którego nie zdradziłam, acz pod koniec przychodziło mi to z trudnością. Ja już zdążyłam się zerwać z łańcucha. I gdy tak się rozglądałam za nową "rozrywką" dostałam nagle wiadomość mniej więcej takiej treści:
"Co byś powiedziała, gdybym jako Twój partner chciał, żebyś mnie zdradzała? Pieprzyła się z innymi kolesiami, a mi potem o tym opowiadała."
Wiadomość przepadła niestety gdzieś w odmętach internetu, ale mój wyraz twarzy musiał być wtedy bezcenny. A jednocześnie nad moją głową zapaliła się żaróweczka, niczym nad pomysłowym Dobromirem. To jest to! Pomyślałam. To jest jedynie słuszna droga życiowa. Wspomniany delikwent co prawda okazał się bucem, będącym w związku, w którym swoich fantazji realizować nie mógł, niemniej jestem mu wdzięczna za oświecenie. 

  • Lubię 11

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

ciężko się zastanawiałam co ze mną jest tak dalece "nie halo", że nie potrafię żyć szczęśliwie w normalnym, "waniliowym" związku.

 

Błędem jest poszukiwanie winy w sobie, a nawet w kimkolwiek, odnosząc to zwłaszcza do opisanej tu przez Ciebie sytuacji. Teoretycznie "miałaś wszystko". Dobrego Partnera, (no chyba że to inne zupełnie kwestie których nie opisałaś zadecydowały o Waszym rozstaniu, ale wnioskuję że nie?), a z nim dobry seks, na dowód czego, spotykaliście się nawet po rozstaniu. "Co ze mną jest nie tak" zadałaś sobie pytanie. Wszystko z Tobą jest w porządku Modliiishko. Nie jesteś stworzona do życia w monogamii i właśnie o tym jest przecież to forum. Dla takich jak Ty. Jak my. Nie słuchaj przypadkiem bredni, których mam nadzieje nikt nie próbował Ci wbić do głowy że "najwyraźniej nie jesteś wystarczająco dorosła aby stworzyć jeden i stabilny związek". To są głosy matek, niedoszłych teściowych, teściów, ojców, wychowanych w patriarchacie, jedynym "słusznym" modelu rodziny.

 

Sęk w tym, że najpierw trzeba CHCIEĆ stworzyć związek, a bywa że nie można, bo w mężczyźnie nie odnajdujesz tego extra wyjątkowego czegoś, co sprawiłoby, że chciałabyś być właśnie z nim. Jeśli męczysz się w związku, dusisz się w nim, to już jest wystarczający powód, by odejść. Nie potrzeba szukać winowajcy. Nie ma żadnego winnego.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Sem, to było ładnych parę lat temu. Serio, miałam ( z naciskiem na czas przeszły) wówczas myśli, że prędzej czy później skończę na kozetce u psychologa lub seksuologa. Ale wtedy właśnie, zrządzeniem losu, stanął na mej drodze tamten użytkownik portalu erotycznego. Olśnił mnie, wskazał drogę. 
W temacie winy - za rozpad związku winię jednak połowicznie siebie, bo gdyby nie "wścieklica macicy" ;) to pewnie bym o ten związek zawalczyła zamiast pozwolić mu się zakończyć. 
Pisałeś wcześniej, Sem, że to forum nie ma "śledzi", nie reklamuje się. I absolutnie nie uważam, że to niedobrze. Ja trochę inną kwestię chciałam poruszyć, acz powiązaną. Psychologia i seksuologia fascynują mnie od dawna, lubię czytać wszystko z zakresu tej tematyki. Gdzieś tam cuckold musiał mi się przewinąć, ale to było dla mnie, jak wiele innych parafilii, coś "odległego". Coś, co ma miejsce w innych krajach, za oceanem, a nie w naszym zapyziałym Polaczkowie. Przez głowę mi wówczas nie przeszło, że mogłabym tak żyć, znaleźć partnera. Bo "takie rzeczy" to się tutaj przecież nie dzieją. A jednak! 

  • Lubię 8

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jeszcze trzy zajawki w tym zakresie.

 

1. Znajomy podczas jazdy samochodem wspominał mi, że czasem zostaje na noc u znajomych.

Generalnie chodziło o jakieś smakowanie trunków itp., ale jak weszliśmy na temat żony tego faceta to stwierdził, że ma zajebiste piersi jak się je trzyma. On na tym skończył co by gdzieś dalej nie wyszło (nie wiedział czy nie powtórzę), ja dyplomatycznie nie ciągnąłem tematu.

 

2. Trafiłem na jakiś amatorski filmik gdzie kobieta robiła facetowi felliato, obróciła głowę i do tego nagrywającego powiedziała "I love you".

Pomyślałem o co chodzi?


i jeszcze jeden przykład:

Dwóch dobrych kumpli studiujących razem (znających się od podstawówki), gdzie jeden spotykał się z matką drugiego.

Sytuację znało kilka osób i wszyscy zdumieni, że przecież powinien go... nienawidzić, pobić itd.

Jako przykład podawali, co powinien zrobić mąż kochankowi swojej żony.

A tu między tymi kumplami symbioza.

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

U nas temat istnieje od bardzo dawna. Zawsze lubiłam się podobać i flirtować z facetami, jednak jako osoba młoda i niedoświadczona, myślałam, że wszelkie puszczalskie zapędy należy usunąć, wyrwać, wypalić roundapem, przysypać kamieniami, a teren oznaczyć jako skażony i omijać z daleka.

Potem były pierwsze przygody z publikacją nagich fotek (z inicjatywy Rrr), nasze rozstanie, moje kolejne postanowienie, że teraz to już naprawdę będę grzeczna, przebudowanie sobie wszystkiego w głowie - i pierwsze wzmianki Rrr, że może byśmy spróbowali czegoś więcej. Broniłam się rękami i nogami. Głową chyba najbardziej. Nie chciałam się przyznać do swojego puszczalstwa.

W końcu uległam. Uznaliśmy, że spróbujemy trójkąta z kimś młodszym od nas.

 

 

Zatem u nas cuckoldu, swingu, rogacenia, voyeuryzmu, exhibicjonizmu by nie było, gdyby nie Rrr. Fakt, jego pomysły padły na wyjątkowo podatny grunt mojego puszczalstwa, ale jeśli chcielibyśmy żyć w trybie mono, prędzej czy później byłaby z tego kolejna katastrofa ze zdradą, bo uważam, że ludzie się tak naprawdę nie zmieniają. Jeśli okłamują siebie samych, prędzej czy później skończy się to źle. 

 

Ostatnio znów widziałam pamiętną scenę rytuału z "Oczu" Kubricka, na youtubie. Jakie komentarze... ;) Posądzanie ludzi o czyste zło, bo maja odwagę urządzić sobie tematyczną imprezę ;) Ech...

  • Lubię 11

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Dwóch dobrych kumpli studiujących razem (znających się od podstawówki), gdzie jeden spotykał się z matką drugiego. Sytuację znało kilka osób i wszyscy zdumieni, że przecież powinien go... nienawidzić, pobić itd.

 

Gdyby tamten pierwszy sypiał z własną matką, wtedy miałby powody żeby go pobić, znienawidzić w ramach "nie - cuckoldu" zdaje się i walki o swoje terytorium? Podejrzewam jednak że z nią nie sypiał, a zdanie pozostałych z półświatka studenckiego, tylko świadczy o tym jak cholernie daleko im od pokolenia które wolne jest od zatwardziałych stereotypów. Bardzo jeszcze daleko. Można powiedzieć, "no dobra, ale to przecież matka!" I odpowiedzieć od razu " co z tego że matka, a matka to już nie jest kobieta? Nie może jej się podobać młodszy student? Co to zmienia, że go znam? Starego ojca też znałem". Taka mi się  nasunęła konkluzja.

 

 

uważam, że ludzie się tak naprawdę nie zmieniają. Jeśli okłamują siebie samych, prędzej czy później skończy się to źle.

 

Wiem że często zaznaczam ów fakt, że "już o czymś pisałem", ale czasami warte jest to powtórzenia, gdy temat jest świeży. A mamy tu idealny przykład do powtórki odcinka pod tytułem "zobacz Kochanie, jak zmieniłam się dla Ciebie". Z mocnym akcentem na "dla Ciebie". I to jest bardzo ważna kwestia, która dotyka nie tylko Was dwoje, ale wszystkich, którzy chcą kogoś zmieniać pod swoje dyktando, lub ulegają pod presją i "zmieniają się" dla kogoś. Tak naprawdę, to jest tylko tłumienie potrzeb w przypadku "puszczalskich" lub ich sztuczna ekspansja w przypadku absolutnie nie puszczalskich, które zostały do tego procederu niemalże zmuszone przez swoich mocno fantazjujących partnerów.

 

Każda bańka, kiedyś wreszcie pęknie. Najpierw jest "poprawa", powodowana niczym innym jak ciężkim poczuciem winy. Później nadchodzi stabilizacja. Wtedy, do głosu prędzej czy później powraca prawdziwa natura. I jest kolejna katastrofa. Kolejne przepraszanie, wybaczanie, kolejna poprawa. Koło się zamyka. Do następnego razu. Są dwa wyjścia z sytuacji. Pierwsze, zezwolić i zalegalizować wszystko co się wiąże z charakterem osoby którą się przecież kocha, prawda? To jest trafne słowo. Lub druga, rozejść się. Każde w swoją stronę.

 

Nie wszyscy przecież chcą cuckoldu. Nie wszyscy chcą eksperymentować, fantazjować, dzielić się. Chociaż tacy nas tutaj nie interesują bo to nie jest dla nich forum, to są przecież w zdecydowanej większości wszyscy Ci, którzy wybierają żyć w mono a nie w stereo, albo w dolby surround. To co ja daję w cudzysłów nazywając patriarchatem i "jedynym słusznym modelem rodziny" dla przytłaczającej większości, zawsze było, jest i będzie takim modelem, bez żadnego cudzysłowie. I tu nie chodzi wcale o to, że nie znalazł się jeszcze ktoś taki, kto zdołałby ten charakter z nich wydobyć. Są mono i koniec. Mamy więc inny duży dramat, gdy mono, robi się na stereo, tylko po to, żeby zaspokoić męża. To jest ta druga bańka, która też pęka i już u nas takie bańki pękały nie raz. A kto ma wiedzieć, ten wie komu, kiedy, i dlaczego. Forum to są również warstwy i elity mu towarzyszące w których się rozmawia.

  • Lubię 6

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

U nas temat

 

 

Zatem u nas cuckoldu, swingu, rogacenia, voyeuryzmu, exhibicjonizmu by nie było, gdyby nie Rrr. Fakt, jego pomysły padły na wyjątkowo podatny grunt mojego puszczalstwa, ale jeśli chcielibyśmy żyć w trybie mono, prędzej czy później byłaby z tego kolejna katastrofa ze zdradą, bo uważam, że ludzie się tak naprawdę nie zmieniają. Jeśli okłamują siebie samych, prędzej czy później skończy się to źle. 

 

Ostatnio znów widziałam pamiętną scenę rytuału z "Oczu" Kubricka, na youtubie. Jakie komentarze... ;) Posądzanie ludzi o czyste zło, bo maja odwagę urządzić sobie tematyczną imprezę ;) Ech...

 

Najważniejsze że dwie takie osoby trafiły na siebie, czerpią z tego radość no i dzielą się jeszcze z innymi.

  • Lubię 3

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

i jeszcze jeden przykład:

Dwóch dobrych kumpli studiujących razem (znających się od podstawówki), gdzie jeden spotykał się z matką drugiego.

Sytuację znało kilka osób i wszyscy zdumieni, że przecież powinien go... nienawidzić, pobić itd.

Jako przykład podawali, co powinien zrobić mąż kochankowi swojej żony.

A tu między tymi kumplami symbioza.

Wow, takiej historii jeszcze nie słyszałem. Czyli ma się rozumieć, kiedy kumpel spędzał miły czas z jego matką to on grzecznie spał u siebie w pokoju? ;) Jesteś jednym z tych dwóch kumpli?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Wow, takiej historii jeszcze nie słyszałem. Czyli ma się rozumieć, kiedy kumpel spędzał miły czas z jego matką to on grzecznie spał u siebie w pokoju? ;)

A co tu takiego "wow"?

Jeśli panowie nie mają nic przeciwko temu, by kobieta, z którą dzielą łoże, sypiała z innymi, to chyba tym bardziej nie powinno dziwić, że matka może sypiać z kim chce. I nic im do tego.

Co prawda to inne relacje, ale... ja bym powiedziała, że ZWŁASZCZA, że to inne relacje.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...