Skocz do zawartości
Zouza

BDSM - co lubicie, czego nie?

Rekomendowane odpowiedzi

Według tego, z przykrością muszę stwierdzić, że nie spotkałem jeszcze nikogo kto nie był by skażony tym wirusem, nie wyłączając samego siebie.

- normalne, że nie spotkałeś. To taka ludzka przypadłość, jak śmiertelność.

Ogromny sukces, jak sobie owej niedoskonałości zdajemy sprawę. Znacznie gorzej, jak braki widzimy jedynie u innych. :)

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Temat BDSM. Podbije troche choc powinienem teraz pracowac :-)

Co lubie? Ogolnie UC i BDSM sa bardzo bardzo blisko i byc moze tworza jednosc. Uwielbiam oddac kontrole kobiecie i w zasadzie przestaja byc istotne elementy fizyczne a liczy sie psychika. Bardzo, bardzo mnie podnieca jesli kobieta - dla mnie Bogini jest jednoczesnie suka dla swojego Pana - to mentalnie mnie ustawia w miejscu gdzie mnie to bardzo kreci. Cuckold jest tu idealny, bo mozna sluzyc Jej i jej bullom.

 

Poniewaz BDSM to dynamika emocji uwielbiam przekraczac granice i sprawdzac czy zrobilbym cos czego jeszcz miesiac temu nie zrobilbym. To chyba dlatego faceci mysla o pasach cnoty bo sa one wlasnie taka psychiczna jazda bez trzymanki - to taki sex bez sexu co moze trwac i trwac. Po pewnym czasie musniecie wlascicielki klucza moze spowodowac orgazm.

 

Co do technik. to wszystko czego probowalem bylo super o ile mialo otoczke i dawalo poczucie bezpieczenstwa.Balem sie strasznie igiel i nagle pewnego dnia przekluto mi sutka, Ayyyyyyyyyyyyyy i wiecie co na koniec poprosilem o jeszcze raz i dostalem dwa! To byla jazda

 

Elektryka.... to tez bylo przezycie ekstremalne - tu bardziej jest strach o to ze cos sobie mozna zrobic - ale samo przezycie - nie ma ceny

 

A jest tyle do sprobowania ...

 

Resumujac - najcenniejsze doznania jakie mialem i chcialbym miec? Psychika to naprawde dzieje sie w glowie i widziec te oczy Pani i ten usmiech zadowolenia ... bezcenne

  • Lubię 5

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
W dniu 2.01.2011 o 10:20, Zouza pisze:

Owszem, jestem uległą dla każdego, którego wpuszczę do łóżka. Właśnie dlatego, że taka moja natura, a nie jedynie urozmaicenie i chęć dodania odrobiny pikanterii.

Zouza, jak rozumiesz "bycie uległą"? w sensie - Twoje bycie uległą

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Może i BDSM robi się coraz popularniejsze, jednak uważam, że jakość BDSM spada. Idzie raczej w stronę waniliowego BDSM.

Trudno teraz o prawdziwą relację, gdzie przysłowiowo "sunia liże rany" a nie liczy siniaki i wypomina ile ich ma.

Nawet słynny Kapitan chce sprzedać stronę trzcinka.eu
Spotykam się z tendencją euforii na pierwsze słowo o dominacji i BDSM o łączeniu bólu, podniecenia emocji. Jednak jak zaczynam rozmawiać o skutkach takich zabaw, śladach, otarciach itp, mina im rzednie i często stwierdzają, że nie tego się spodziewały.
Softowa wersja Greya wiele osób nakręciła tematycznie. Lecz teoria a życie to dwa różne światy.
Reasumując, ciesze się, że jest tutaj taki dział.

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
9 godzin temu, MrMichal pisze:

Może i BDSM robi się coraz popularniejsze, jednak uważam, że jakość BDSM spada. Idzie raczej w stronę waniliowego BDSM.

Każdy winien uprawiać takie BDSM jakie mu odpowiada, czy bardziej waniliowe czy też hardkorowe. Wiadomo, że jeśli coś pojawia się w popkulturze, to pada na różnoraki grunt. Choć ja "wyrosłam" na czytaniu "Historii O" pod szkolną ławką z wypiekami na twarzy, przez co wszelkie Greye i inne Blanki po prostu mnie śmieszą - nie mogę zaprzeczyć, iż wielu kobietom te lekturki otworzyły głowy na bardziej zmyślny seks. Cała reszta zależy od tego, na jakiego partnera trafią i jak daleko same będą chciały w tym wszystkim pójść.

 

9 godzin temu, MrMichal pisze:

Trudno teraz o prawdziwą relację

To zależy od obu stron relacji...

 

Wracając do meritum tematu, bo traktuje on o tym, co w BDSM lubimy, a czego nie, to:

 

- nie umiem się przekonać do pozarelacyjnego praktykowania BDSM, choć próbowałam. Żeby spełniać się w tej sferze muszę trwać w choćby namiastce relacji. Muszę czuć przynależność, opiekę. Wiedzieć, że ktoś się o mnie troszczy, zależy mu i ma dla mnie plan. Ot, taka ze mnie roszczeniowa uległa :P .

 

- nie lubię (nie cierpię!) gdy BDSMowy partner próbuje rywalizować z Sailorem i nie umie sobie znaleźć miejsca w tym, iż jestem szczęśliwą mężatką. Jest we mnie ogromna przestrzeń, którą Dominujący Kochanek może wypełnić i sobie według własnych upodobań rozciągać, modelować. Nie trzeba i nie można w tym celu naruszać mojej lojalności wobec Sailora.

 

- nie lubię skrajności. Wyboru między okazyjnymi spotkaniami na mechaniczne  zlanie tyłka, a poświęceniem osobie dominującej całego swego życia. W obu opcjach nie ma miejsca dla mnie. Cóż, uległa i wierna hotwife to jakaś dziwna hybryda.

 

Jeśli chodzi o praktyki fizyczne lubiane lub nie, to niezmiennie przekonuję się o tym, że jeśli Dominujący ma jakiś fetysz, to i ja się w niego wkręcam. Choć oczywiście swe osobiste słabości również mam, tak samo rajcujące mnie od lat.

 

Lula.

 

 

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Miło mi, że się ustosunkowałaś do mej wypowiedzi.

Zgadzam się z Tobą, każdy szuka tego co dla niego najlepsze. Jednak ja chciałem poruszyć bardziej temat świadomości tego co może się stać w trakcie relacji BDSM-owej oraz po niej. O relacji psychicznej i fizycznej o tym, że takie zabawy mogą zrazić, ale również tez mogą zachęcić do poznawania siebie.

Dla mnie w głównej mierze BDSM to mi się kojarzy z przełamywaniem barier słabości, wspólnej realizacji swoich fantazji. Głodu, emocji, doznań, gdzie się człowiek rozstaje a już ma w głowie zamysły do kolejnego spotkania. A nie kilka klapsów parę pikantnych słów, może analik w kanalik, lodzik na wiele sposobów z gałkami lub nie, i koniec.

Co do rywalizacji, hmm, nie wiem jak to ująć. Uległa i Dominujący rozmawiają ze sobą, ustalają pewne podstawowe zasady, i najważniejsze aby wzajemnie wspierać się by ich przestrzegać.
Ja ze stylu swojego życia nie szukam 24/7, nie szukam też mechanicznych spotkań jak to nazwałaś, nie chcę aby ktoś mi właził z butami w życie i tego oczekuję sam tez nie chcę być uwikłany w jakieś prywatne intrygi czy coś w tym stylu. Jest jakiś "bezpieczny" punkt styku tych światów i tam budujemy "relację". Jednak miło jak ktoś się odezwie pomiędzy spotkaniami, nawet pytając lakonicznie, co porabiasz?
Co do fizycznych zabaw, ja mam swoją teorię, że to co dla jednych jest przyjemnością dla innych może okazać się barierą, którą będą chcieli przejść lub na niej się zatrzymają, np. jedni wolą klapsy i na tym koniec, dla innych klapsy to rozgrzewka przed czymś mocniejszym, nawet z przedłużeniem ręki.
Tak jak wspomniałem na początku swojej wypowiedzi, dla mnie istotą jest, aby wspólnie przechodzić bariery. Można podzielić na kawałki, może w inny sposób, obejść, czymś zastąpić, ale podjąć próbę, nawet jak nie wyjdzie, powiedzieć co można poprawić, na co zwrócić uwagę. Nie cierpię w relacji cytatu: "nie, bo nie i koniec". Siądźmy, porozmawiajmy, zastanówmy się jak można to rozwiązać (nie mam na myśli ograniczeń fizycznych spowodowanych różnymi stanami ciała, chorobami itp), relacja to nie tylko polecenia, zadania, rozkazy to rozmowa jednej strony z drugą.
Wiele już poznałem, doznałem, wiele chciałbym jeszcze poznać, ale jak to mówią, bo do tanga trzeba dwojga - ale się rozpisałem

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
36 minut temu, MrMichal pisze:

Jednak ja chciałem poruszyć bardziej temat świadomości tego co może się stać w trakcie relacji BDSM-owej oraz po niej. O relacji psychicznej i fizycznej o tym, że takie zabawy mogą zrazić, ale również tez mogą zachęcić do poznawania siebie

Bardzo istotne, przełomowe rzeczy mogą się stać w trakcie i po relacji. Niektórzy nie potrzebują wchodzić w to głęboko, innych ciągle ciągnie do eksploracji tajemnych labiryntów i chcą to robić z kimś ważnym dla siebie. Moja ciekawość tego tematu i wieczne nienasycenie bywają moim przekleństwem. Nie wiem czy lubię to czy nie lubię :P .

 

Lula. 

 

  • Lubię 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Jak to stwierdzam w dwóch wersjach:

1. Grzecznie dziewczynki idą do raju, nie grzeczne mają raj na ziemi.

2. Lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż tego, że się niezrobiło

 

Pewnie każde z Was ma swoja teorię na ten temat ;)

  • Dziękuję 1

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...