Skocz do zawartości
taureaunegro

Nietypowa resocjalizacja

Rekomendowane odpowiedzi

                            Bardzo proszę o szczere opinie i ewentualne uwagi odnośnie mojego opowiadania. :oki:                                                                                   Miłego czytania!

 

 

 

 

,,Nietypowa resocjalizacja część I’’

 

  Otworzyłem oczy i przesunąłem ręką po pościeli, była taka chłodna i miękka w dotyku. Zawsze w takiej było mi najwygodniej. Nawet zimą otwierałem okno na noc, o co często się kłóciliśmy. Za oknem było zupełnie ciemno, a budzik nie dzwonił, więc to na pewno nie była pora wstawania do pracy. W pokoju było dziwnie gorąco i duszno. Zdziwiło mnie też to, że kołdra poruszała się rytmicznie. Nie chciałem wstawać, bo liczyłem na ponowne zaśnięcie, ale ona przesuwała się pomiędzy moimi palcami i nie mogłem jej zatrzymać. Było to trochę drażniące, bo od razu skojarzyło mi się z seksem. Ziewnąłem przeciągle i przetarłem oczy. Po paru sekundach zaczęły do mnie dochodzić jęki, przyspieszone oddechy i stękanie. Spojrzałem w bok, na poduszkę mojej żony. Agnieszka zazwyczaj spała odwrócona tyłem do mnie, ale teraz głowę miała wycelowaną w sufit i wydawała odgłosy rozkoszy. Miała zamknięte oczy i wydepilowane brwi zaciśnięte w spazmach orgazmu. Jej złote blond włosy były w nieładzie rozrzucone wokół głowy, a zazwyczaj zasypiała w warkoczu… bo lubiła mieć rano kręcone włosy. Cała ta sytuacja zaczęła mnie irytować i intrygować jednocześnie.

 Spałem smacznie i nawet nie zdawałem sobie sprawy, co działo się wokół!  Musiałem twardo zasnąć, bo nie zarejestrowałem trzeciej osoby w łóżku. Wszystko wydawało mi się takie rozmyte, nierealne… Nie widziałem dokładnie konturu łóżka i całego pokoju. Było po prostu niewyraźnie, jakbym wstał na kacu. Czy wczoraj coś piliśmy? Ktoś musiał tu być, bo wszystko się trzęsło. W pokoju było ciemno, ale do mojego nosa dotarł zapach tego intruza. Musiał być bardzo przepracowany, bo pachniał męskim potem. Ten zapach kojarzył mi się z szatnią po w-f, siłownią i wojskiem… Wytężyłem wzrok i dojrzałem umięśnioną sylwetkę, łysą czaszkę i szerokie plecy pokrywające moją żonę. Facet miał wiele tatuaży na potężnych ramionach. Poruszał się tak szybko, wbijał się w nią energicznie. Kurwa, ja bym tak nie umiał! Podniosłem się z poduszki i usiadłem, z mojej części kołdry zsunęła się koszula nocna, w której spała Agnieszka. Nie skupiłem jednak na tym uwagi, bo czyjeś wielkie łapska ściskały cycki Agnieszki, jakby chciały wycisnąć z nich mleko. To musiało boleć! Byłem już naprawdę zszokowany i nie wszystko chyba do mnie docierało… Dopiero, co się obudziłem, a tu Agnieszka pierdoli się z jakimś łysolem? W dodatku w naszym łóżku! Dostaliśmy je od moich rodziców, jako prezent ślubny. Podniosłem się jeszcze bardziej. Widziałem mięsiste grube pośladki poruszające się z łatwością nad cipką Agnieszki. Wyglądała tak cudownie skąpana w nikłej poświacie księżyca, długie gładkie nogi leżały bezwładnie rozszerzone maksymalnie, a między nimi ON! Żona wbiła mu czerwone paznokcie w plecy, odgięła głowę i krzyczała z rozkoszy, a on wtórował jej sapaniem.

Powinienem być wtedy zazdrosny, ale ja wpatrywałem się w nich z zafascynowaniem. Parzyli się tak ostro i szybko, jak zawsze widziałem w pornolach. Ze mną Agnieszka chyba nigdy nie była taka wyzwolona. Facet zrzucił jednym ruchem kołdrę na podłogę, to był taki zwierzęcy odruch. Podsunął swoje umięśnione owłosione nogi wyżej i teraz bardzo szybko ładował kutasa w MOJĄ ŻONĘ! Zauważyłem jego wielkie stopy w czarnych skarpetach, były brudne i mokre od potu. Od razu pomyślałem, że musi być, jakimś robolem czy dresiarzem… To jeszcze bardziej mnie rozdrażniło, ale… podnieciło również. Penisa musiał mieć równie olbrzymiego! Przesunąłem rękę bliżej nich i oparłem głowę na ramieniu, by wszystko lepiej widzieć. Byłem w tamtym momencie bardzo zafascynowany całym aktem! Czułem ich przyspieszone oddechy. Prześcieradło pod nimi było mokre i gorące, musieli się tak pieprzyć od jakiegoś czasu… Ciekawe, w jakich pozycjach to robili? Podniosłem wzrok na jego twarz, bo spojrzał w moją stronę i szyderczo się uśmiechnął, złote zęby błysnęły w jego szczęce.  Skurwiel, to było pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi wtedy do głowy. Miał twarz kryminalisty, wyglądał jakby dopiero, co wyszedł z więzienia. Szrama na brwi, mięsiste usta, duży nos, na którym widać było nastawione złamanie. Jak Agnieszka mogła wpuścić takiego kogoś do naszego domu? Do naszego łóżka?  Te myśli stłumiło jednak moje wielkie podniecenie nim. Podziwiałem go! Nie rozumiałem tego, bo przecież Aga mnie zdradzała… Oh, ale zapinał moją żonę z taką samczą siłą i brutalnością. Zaspokajał ją… mnie też jednocześnie. Zorientowałem się w porę, że zaczął się ze mnie śmiać! Powiodłem za nim wzrokiem i zobaczyłem odstające wybrzuszenie na moich spodniach. Było mi tak wstyd. Kutas przebijał mi się już prawie przez spodnie od pidżamy! Tak bardzo chciałem sobie ulżyć. Jednak ten śmiech… Prawie zapadłem się pod ziemię w obliczu tego męskiego, szyderczego śmiechu… Oblałem się zimnym potem i… obudziłem się.

   Za oknem było już całkiem jasno, sąsiedzi z bloku obok chyba jedli śniadanie, bo doleciał do mnie zapach jajecznicy. Zaburczało mi w brzuchu, czas na śniadanie. Otrząsnąłem się trochę ze snu i chciałem skupić na porannych czynnościach. Rzuciłem okiem na miejsce obok mnie, Agnieszka spała smacznie odwrócona do mnie tyłem. Włosy zwinięte w warkocz zarzuciła za siebie. Miała na sobie tę samą koszulę nocną, którą widziałem parę chwil temu. Czy aby na pewno to widziałem? Przetarłem twarz rękoma i westchnąłem głośno… Co to miało być?  Sen był naprawdę dziwny, ale komu takie się nie zdarzają? Żonie śniło się przecież kiedyś, że tańczyła walca z teściową na dachu Pałacu Kultury. Zaśmiałem się cicho i zerknąłem, czy Aga się nie obudziła. Przy okazji zauważyłem, że zostało mi 15 minut do szóstej, o tej porze zazwyczaj wstawałem do pracy. Chciałem już się podnieść, gdy zorientowałem się, że nadal mi stoi! Nie, nie zwalę sobie jak dzieciak. Mam żonę, mam z kim się ruchać. Najbardziej przerażające było jednak to, że obudziłem się zlany potem i roztrzęsiony, a to nie był koszmar… Czułem się, jak za czasów liceum, gdy budziłem się z wytryskiem po snach erotycznych. To było takie nieodpowiednie, by facet żonaty w moim wieku fantazjował. Nawet nie chciałem wtedy rozmyślać, co tak naprawdę podnieciło mnie w tym śnie…

  Zebrałem się w końcu z łóżka i poszedłem do łazienki, chcąc zmyć te przemyślenia wraz z prysznicem. Zamknąłem za sobą cichutko drzwi od sypialni i ostatni raz spojrzałem na żonę. Pięknie wyglądała w łóżku i tak słodko spała. Uroczy widok. Nie wróciłem jednak, by się zaspokoić, bo już od dwóch lat nie uprawialiśmy seksu rano… Właściwie wieczorem też nie. Po prostu nie było na to czasu. Tak to sobie tłumaczyłem. Minąłem pokój naszego syna, Adama akurat wtedy nie było. Miał obóz szkolny, wyjechali całą klasą na tydzień nad mazurskie jezioro. Mieli oglądać, jakiś rezerwat kormoranów, czy coś. Nie mieliśmy ze sobą dobrego kontaktu, choć Agnieszka tak o to zabiegała. Cóż, ja z ojcem też rzadko rozmawiałem, ale co zrobić. Tak jest w prawie każdej rodzinie. Adam był dobrym synem, uczył się i właściwie nie było z nim za dużo kłopotu. Ale… no nie mogłem się przełamać. Otworzyłem drzwi od łazienki i po miękkim dywaniku na boso podszedłem do kabiny prysznicowej. Zdjąłem górę i dół od pidżamy, rzuciłem je na klapę od ubikacji. Na szczęście kutas już mi opadł, więc mogłem się zrelaksować pod prysznicem. Odkręciłem wodę. Wydawało mi się, że zimna woda zmyje te uciążliwe myśli o śnie, ale gdy tylko na moment zamknąłem oczy, zobaczyłem łysego faceta liżącego piczkę Agnieszki. Wbijał swój wielki jęzor w jej cipę, ocierał się tym samczym zarostem a ona krzyczała w niebogłosy… Szerokie nozdrza miał rozdęte i wdychał kobiecy zapach mojej kobiety. Przeraziłem się i zakręciłem wodę, znowu coś na dole drgnęło. To nienormalne! Jak mogę się podniecać na myśl o Agnieszce z innym?! Ja jestem jej mężem, ona moją żoną, to normalna kolej rzeczy…

   Wściekałem się na swoje ciało. Nie powinno tak reagować na ten sen… Gdyby ktoś się o tym dowiedział, przecież to by była afera stulecia. Agnieszka na pewno wzięłaby mnie za wariata. Coś musiało mi się pomieszać w głowie, może za późno się położyłem, albo coś zjadłem przed snem?  Moja żona lubiła tłumaczyć wiele irytujących zachowań wiekiem, okresem, potem menopauzą… Muszę zrzucić to na karp kryzysu wieku średniego! Sam nie wierzyłem w to stwierdzenie. Wyszedłem z brodzika, wytarłem się ręcznikiem i podszedłem do umywalki. Odkręciłem wodę, by polać nią szczoteczkę. Następnie nałożyłem pastę i zacząłem szorować zęby. Spojrzałem na siebie w lustrze. Zobaczyłem siwiejącego mężczyznę, opadnięte policzki, lekki szczecinowaty zarost i spory brzuszek. Prawdę powiedziawszy zaniedbywałem siebie już od dobrych paru lat. Tak to jest, gdy się pracuje, zarabia na dom. Nie można mieć wszystkiego!  Powiodłem wzrokiem niżej i zobaczyłem małego penisa otoczonego skąpymi włoskami oraz chude, nędzne nogi. Gdy poznaliśmy się w liceum, Agnieszka była jedną z najlepszych uczennic w klasie, razem byliśmy na konkursie z fizyki pod koniec szkoły. Pamiętam, że wtedy była zadowolona z mojego ciała, ale mimo to zawsze powtarzała, że kocha moje wnętrze. Coś w tym jest… Raczej ostatnimi czasy nie wspominała o tym, że jej się podobam, że ją podniecam, kręcę. Gdy ostatni raz uprawialiśmy seks… Kurde, kiedy to było? Cholera! Jakieś cztery miesiące temu. Sam próbowałem siebie oszukać i podać bliższą datę… Pamiętam, że nie było najlepiej. Aga miała nogi rozłożone szeroko, ja z wysiłkiem ją posuwałem, nie było dynamiki, tego czegoś. Oboje oszukaliśmy siebie, że było super. Ona pokrzyczała trochę, a ja stęknąłem i zasymulowałem wytrysk na poduszkę. Tragedia! Facet, którego zobaczyłem w odbiciu na pewno nie kojarzy się z seksem, męskością…

   Za to Agnieszka, oh. Tak, Agnieszka to synonim kobiecości! Dbała o siebie od zawsze. Codziennie ćwiczy, starannie się maluje, czesze i ubiera zawsze elegancko. Pracuje na pół etatu w sklepie odzieżowym, więc ma sporo wolnego czasu na kobiece sprawy. Ma krągłości tam, gdzie powinna. Dość spore piersi, zaokrąglone biodra, całuśne usta. Kumple zawsze mi powtarzali, że mam skarb. Aga to w istocie świetna laska! Gdy rzadko gdzieś wychodziliśmy, skupiała na sobie wiele męskich spojrzeń, pochlebiało mi to. Pamiętam, że w liceum też miała powodzenie. Gdy tak teraz zrównałem nasze wizerunki ze sobą… Oh, ja tu nie pasuję. Moja żona to energiczna, rześka i młodo wyglądająca kobieta. Pasowałby do niej ten łysol, oooj tak… Ona potrzebuje prawdziwego samca. Dobrych, męskich genów! Ta myśl była ciekawa i nagła. Czy aby na pewno moja? Myśli znowu zbłądziły w niebezpiecznym kierunku, więc wyplułem pastę i owinięty ręcznikiem wyszedłem z łazienki. Wróciłem do sypialni, gdzie ubrałem się i zauważyłem, że Agnieszka wstała. Łóżko było puste.

-Kochanie, dlaczego tak szybko wstałeś?- spytała patrząc na mnie z odbicia w lusterku przy toaletce. Włosy pięknie mieniły się w porannym słońcu, ubrana była w pastelowo-różową bluzkę i białe obcisłe spodnie. Na stopy założyła cieliste szpilki, a torebka w kształcie trapezu jeszcze niespakowana leżała przy łóżku. Eleganckim gestem prawdziwej damy nakładała sobie tusz do rzęs, cmoknęła kilka razy ustami po szminkowaniu i podniosła się w stronę kuchni. Gdzie całus na przywitanie? Zamyśliłem się i zapomniałem odpowiedzieć na pytanie, Agnieszka szybko przywróciła mnie do rzeczywistości:

-Ja muszę za chwilę wychodzić, bo dzisiaj chcę z dziewczynami ogarnąć dostawę i zmienić ekspozycję na wystawie. Co byś chciał na śniadanie?

-Kochanie, może być jajecznica…- wydukałem lekko nadal oniemiały urodą mojej żony i wspomnieniami z nocy. Agnieszka przemknęła koło mnie z gracją, pokręciła subtelnie biodrami i zabrzęczała biżuterią. Zwróciłem uwagi na świetny tyłek w opinających rurkach.- Adam odzywał się z obozu? Wysłał Ci SMS-a?

-Nie, ale dajmy mu spokój. Ma już 16 lat, może chce od nas odpocząć. Jest ze znajomymi i na pewno byłby na nas zły, że robimy mu obciach ciągłymi telefonami- odpowiedziała. Zawsze wiedziała, co należy, a co nie wypada. Czy wypada śnić o innym facecie pieprzącym ci żonę? Dręczony erotycznymi myślami poszedłem za Agą do kuchni. Zaparzyliśmy sobie kawę i przy rozmowie o wszystkim i o niczym spędziliśmy poranek. Po chwili żona zerwała się z piskiem odstawiła białą filiżankę prawie pełną kawy, na której pozostał ślad po szmince i krzycząc, że się spóźni wybiegła z domu. Tak bywa zawsze… Dlaczego kobiety nie potrafią wyrobić się tak, by na spokojnie zdążyć i dodatkowo delektować się podróżą do pracy?

-Pamiętaj, żeby zamówić fachowców od balkonu, bo na przyjazd Adama MA BYĆ zrobiony!- krzyknęła przez drzwi i po chwili usłyszałem odpalanie samochodu. Zawsze tak mało rozmawialiśmy, cała chemia już minęła… Ja zajmowałem się pracą, a Aga spędzała większość czasu w swoim sklepie lub z koleżankami w mieście. Pojechała. Jednak kobiety mają w sobie to, że pamiętają o wszystkim. Szykowanie się godzinami mogę w obliczu tej zalety im wybaczyć. Kwestię balkonu poruszaliśmy od dawna. Było to najbardziej zaniedbane miejsce w naszym małym domku. Od początku mieliśmy w planach zabudowanie go, ale nigdy nie zgraliśmy się z oszczędnościami i czasem. Dogodna sytuacja nastała, gdy Adam wyjechał, a ja dostałem podwyżkę w pracy. Zdecydowaliśmy, że wykończymy go przed powrotem syna, by zrobić mu swoistą niespodziankę. Należało zamontować szyby, pomalować ściany i położyć kafelki oraz doprowadzić tam elektryczność. Wentylator był jabłkiem niezgody, ale ostatecznie Aga mnie do niego przekonała.

  Dopiłem spokojnie kawę i zanotowałem, by po południu zadzwonić po fachowców od remontu. Wzułem zwykłe czarne buty z pogardą patrząc na mało męski rozmiar 41, chwyciłem teczkę i opuściłem dom. Nagle taki krytyczny wobec siebie? Zamknąłem drzwi i z pogodną miną udałem się do samochodu. Podróż do Miejskiego Ośrodka Wychowawczego dla trudnej młodzieży, miejsca mojej pracy, zajęła mi całe 20 minut, co oczywiście skłoniło mnie do kolejnych fantazji. Myślałem o tym śnie, o tym facecie i Agnieszce, na której twarzy od lat nie widziałem rozkoszy tak wielkiej, jak wtedy z NIM! Ostatnimi czasy w ogóle nie zdarzało mi się tyle myśleć o seksie w ciągu dnia… Zaparkowałem na parkingu, minąłem ponure ogrodzenie wraz z jeszcze obskurniejszymi drzwiami i nonszalancko wszedłem do środka. Nie musiałem przechodzić przez oddział mieszkalny, bo chłopcy mają wydzieloną, prawie, że hermetycznie zamkniętą część, oddaloną od Administracji. Wpadłem do mojego biura, zostawiłem teczkę na dodatkowym krześle i odpaliłem system zapominając o ŚNIE. Zatraciłem się w pracy.

Lubiłem ją. Skończyłem finanse i rachunkowość a potem podyplomowo administrację, więc pasowałem jak ulał. Zajmowałem się wszystkim księgowymi sprawami, ogólnie potocznie- papierkową robotą Ośrodka. Praca w poprawczaku dla mnie ograniczała się do komputera, faxu i kontaktów z innymi pracownikami. To od nich wiedziałem, na czym polega praca po tej drugiej stronie i jaka jest to rzeczywistość. Wychowawcy, policjanci i pielęgniarki byli moimi dobrymi znajomymi z pracy. Kontrole są bardzo rzadkie a opinia społeczna mało się tym interesuje, więc muszę przyznać, że praca w poprawczaku jest potwornie wyniszczająca psychicznie. Ci wszyscy ludzie skończyli resocjalizację i inne psychologie, ale zgodnie przyznają, że efektów ich wysiłku nie ma. Nowo przyjęte psycholożki z zapałem organizują zajęcia w grupach i terapie, ale po miesiącu z resztą włosów na głowie składają rezygnacje. Obdarte z wiary w swoje ideały i naukę, na którą poświęciły tyle czasu. Poprawczaki wypuszczają na wolność jeszcze bardziej wyrachowanych, złych i zepsutych ludzi, niż do siebie przyjęły. Szkoda gadać!

  Nadużycia, których dopuszczali się wychowawcy i inni pracownicy były tajemnicą poliszynela. Wiedziałem o nich ja i wiedział również Zarząd. To była nasza surowa i szorstka sprawiedliwość. Tutaj był inny świat i inne prawa, nowa moralność. Nikt nie pozywał za obrażanie, kary cielesne, wymuszanie i groźby; to było oczywiste, że wychowawcom puszczały nerwy. Dzięki temu, że ośrodek był tylko dla zwyrodnialców płci męskiej, nie mieliśmy przynajmniej oskarżeń o molestowanie dziewcząt i problemów z ciążą. Chłopacy byli wykorzystywani do różnych prac, jak więźniowie. Mietek z żywieniówki często zabierał kilku na swoje pole, by pomogli mu przy zbiorach i uprawie, za co oczywiście dostawali dodatkowy przydział. A uwierzcie mi, że w poprawczaku jedzenie było wyjątkowo kiepskie. Inni wypożyczali chłopaków do przeprowadzek i szeregu innych prac fizycznych. Psychologowie to popierali, gdyż wierzyli, że praca zmienia i uszlachetnia.

  Po kilku godzinach księgowania przelewów, rozliczania podatków i zanoszenia dokumentów do podpisania Dyrektorowi, stwierdziłem, że czas na kawę. Wziąłem swój kubek i udałem się do sekretariatu, bo tam mieliśmy swój czajnik. Wystrój wnętrz Ośrodka był równie spartański, co jego wyposażenie. Państwowa własność w końcu! Halina, sekretarka uśmiechnęła się do mnie na przywitanie i nastawiła przymilnie wodę. Wymieniliśmy standardowe konwenanse, ale po chwili urocza blondynka przypomniała mi o czymś:

-Przed weekendem Arek prosił mnie, żebym Ciebie do niego wezwała. Podobno coś Ci załatwił. Wiesz, że ciężko mu się wyrwać, więc zajrzyj do niego, gdy będziesz miał chwilę wolną. Dobrze, kotku?- Halina przekazała wiadomość z rozbrajającym uśmiechem, na który jednak mało zwróciłem uwagę w obliczu jej wielkich piersi opiętych sukienką w panterkę. Niezwykle… miła kobieta!

Wróciłem do siebie. Wypiłem pokrzepiającą kawę, która od razu dodała mi energii i sprawdziłem połączenia na telefonie. Nic od Adama! Czy ten chłopak już zapomniał o rodzicach? Wzruszyłem tylko ramionami i zabrałem się do dalszej pracy. Miarowe stukanie na klawiaturze znowu posłało moje myśli do seksu … Czarne figi, podwiązki i kabaretki. Włosy spięte w blond kuc, czerwone usta i paznokcie. Halina leżała na łóżku, w białej pościeli z rozłożonymi nogami, na boki odstawały długie szpilki od niebotycznie wysokich butów. Piersi delikatnie masowała, szczypiąc sutki. Zaśmiewała się w uwodzicielski sposób, ale do łóżka podszedłem nie ja, lecz zupełnie inny facet! Wyobraziłem go sobie, jako napakowanego Afrykańczyka, brutalnego i ociekającego potem, ale ona uwolniła go z mokrych spodni jednym ruchem… Ciasne spodnie zaczynały mnie znowu uwierać w kroczu, więc spróbowałem się otrząsnąć. Cóż, chyba naprawdę od długiego czasu TEGO nie robiłem i dlatego popęd seksualny kumuluje mi się pod postacią tych dziwnych fantazji. Może by tak porozmawiać o tym z naszym psychologiem, który przecież też jest dostępny dla pracowników? Dlaczego fantazjując o kobietach myślę o NICH, ale z innymi facetami? Cóż, szczerze? Wtedy nawet mnie to nie obchodziło. Największą przyjemność sprawiała mi myśl, jakich boskich kochanków mógłbym oglądać w akcji z Haliną… Szybko odgoniłem tę głupią myśl i zaglądając do pustego kubka, przypomniałem sobie o Arku.

  Dyrektor musiał już wtedy opuścić swoje biuro, bo wybiła pora obiadowa, więc swobodnie wyszedłem od siebie. Skierowałem się ku kratom na końcu korytarza, gdzie znajomy policjant przepuścił mnie nawet bez okazywania legitymacji. Wkroczyłem do sfery dla wychowanków, długi korytarz był pusty z uwagi na głupawe pomysły chłopców. Wszystkie krzesła zostały usunięte po wybiciu kilku szklanych szyb z pozytywnymi obrazami na ścianach. Pomysł ich zawieszenia należał do pionierskich psychologów! Po kilku różnych incydentach dekoracje i urządzenia w części mieszkalnej ograniczono do minimum. Minąłem pokoje chłopców oznaczone konkretnymi numerami, wszystkie były zamknięte. Nie chciałem wtedy rozmyślać nad tym, co się za nimi działo podczas ciszy nocnej. Nikogo nie było na korytarzu, bo wtedy mieli czas wolny. Przechodziłem koło biblioteki, oczywiście pustej, z której znad książki uśmiechnęła się do mnie etatowa bibliotekarka- absolwentka resocjalizacji. W bawialni kilku łysych młodzieńców grało w karty pod okiem opiekuna, który z założonymi rękoma śledził ich kątem oka. Pomimo, że w Ośrodku nie było mundurów i ograniczeń dotyczących ubioru, wszyscy wychowankowie wyglądali mniej więcej identycznie. Chyba sami sobie narzucili obyczajowy rygor. Dresy, luźne koszulki i bluzy, spodenki sportowe, adidasy i ewentualnie klapki Kubota. Fryzury ograniczają się do łysych czaszek i rzadko maksymalnie krótkiego jeżyka. Przeszedłem koło nich bez większego zwrócenia na siebie uwagi i skierowałem się do najbardziej obleganego i również ochranianego miejsca podczas godzin wolnych- siłowni.

Dwaj ochroniarze podali mi ręce i posłali surowe pozdrowienia. Żeby przejść do siłowni, musiałem przebyć również trasę, która obejmowała szatnię. Chłopcy mają do swojej dyspozycji prysznice, toalety i szafki, gdzie mogą chować rzeczy do przebrania. Rzadko to robili, gdyż w sportowych dresach chodzili non stop, a skarpet po ćwiczeniach i tak nie zmieniali. Higienistka na etacie by się przydała! Przekroczyłem próg i do mojego nosa już dotarł ostry zapach męskiego potu. Nawet nie chciałem się zastanawiać, co oni w tej szatni wyrabiali! Kilka białych skarpet i różnokolorowych podkoszulek leżało rzuconych w nieładzie, ale jak przewidziałem, mało, który z nich zostawił coś na przechowanie. Otworzyłem drzwi na korytarz i znalazłem się w małym przejściu, za którym rozpościerała się szklana szyba i wejście do siłowni. W szybie znajdowały się głośniki, dzięki którym pilnujący przejścia ochroniarze mogli komunikować się z zamkniętymi w środku wychowawcami. Drzwi pilnowało dwóch policjantów, którzy również mnie pozdrowili i pokazali na zmizerniałą ławkę, która na pewno już swoje przeszła. Za tą swoistą przegrodą rozpościerał się taki oto widok. W małej siłowni z jedynie kilkunastoma przyrządami do ćwiczeń i może pięćdziesięcioma sztangami, kotłował się tłum jurnych i pełnych testosteronu mężczyzn. Łysi chłopcy z agresją na twarzach wyrywali sobie ciężarki i zrzucali słabszych kolegów z różnych urządzeń. Pot perlił się na ich umięśnionych ciałach, z których wyciskali go hektolitry. Obserwowanie tych kryminalistów, którzy z takim zapałem pracowali nad swoimi już i tak bardzo umięśnionymi ciałami, było dla mnie ciekawym przeżyciem. Dźwięk nie dochodził do korytarza, jeżeli ktoś nie uruchomił mikrofonu. Widziałem ich męskie twarze wygięte okrzykami, widziałem, jak się popychają i turlają po ziemi. Wychowawcy rozmawiali swobodnie między sobą, popijając kawę i jedząc zapiekanki odgrzane w pokoiku sanitarnym. Wiedziałem, że interweniowali tylko w poważnych sprawach- krew, złamania, niszczenie mienia i ich własne bezpieczeństwo. Sam na pewno nigdy nie wszedłbym do tego pomieszczenia… Za żadne skarby!

-Kolego, czego tu szukasz? Zamierzasz przypakować trochę z naszymi pojebami?- zaśmiał się zapewne w swoim mniemaniu zabawnie policjant i podszedł do mnie. Poklepał mnie porozumiewawczo w wątłe ramię. Zawsze czułem się przy naszej obsłudze i wychowankach dość mizernie. Większość z nich miała ramiona i uda kilka razy szersze od moich nóg razem wziętych. Wyglądali męsko, ostro i brutalnie, bo tego od nich wymagała praca. Przecież księgowy nie musi tak wyglądać, prawda?

-Nie tym razem, stary. Przyszedłem do Arka, wpuścisz mnie?- przyszedłem w konkretnym celu i nie miałem czasu na jego gierki.

-Ojoj, to będzie problem. Widzisz chyba, stary, że mamy tu godziny szczytu. W środku jest ponad czterdziestu kolesi, którzy myślą o trzech rzeczach: pakować, ruchać i niszczyć. Arek musi być na miejscu, bo wystarczy jedna iskierka i wszyscy wybuchną. Kumasz?

-Kumam, kumam. Poproś go tu do mnie- poprosiłem. Policjant z niechętną miną sięgnął po mikrofon i nadał komunikat: Areczku, ktoś tu na ciebie czeka. Wyjdźże na chwilę! Zapiekana poczeka.

Chłopcy nie zwrócili większej uwagi na głos policjanta i zajmowali się swoimi sprawami, więc Arek spokojnie wyszedł na zewnątrz. Policjant nie zostawił nas nawet na chwilę samych. Kolega podszedł do mnie i uśmiechnął się. Był średniego wzrostu facetem, pod trzydziestkę, miał żonę i troje dzieci. Był opalony, ale włosy i oczy miał jasne. Nienawidził tej pracy, mimo że zarabiał dobrze. To była wystarczająca karta przetargowa. Przybiliśmy sobie sztamę, pogadaliśmy chwilę o przysłowiowej dupie Maryni, po czym Arek przeszedł do sedna:

-Stary, mówiłeś mi coś ostatnio, że szukasz fachowców do wyremontowania balkonu. Tak się składa, że fachowcy ci niepotrzebni. Słuchaj, ja myślę, że…- W tym momencie wypowiedź Arka została przerwana przez niesamowitą szarpaninę wewnątrz siłowni i alarmujące komunikaty nadane przez głośnik. Wychowawca rzucił się do drzwi, a wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zarejestrowałem momentu, gdy sam znalazłem się wewnątrz parnej ‘siłki’. Policjanci nie zwrócili uwagi na moje nieupoważnione wtargnięcie, gdyż zaczęli energicznie rozdzielać kłębowisko opalonych, umięśnionych ciał wierzgających chłopaków.

  To były ułamki sekund- wychowawca Arek znalazł się przy policjancie powalonym na ziemię przez legendę naszego poprawczaka- Sebę. Chłopak był prawdziwym weteranem Ośrodka, uciekał wiele razy, popełniał serię przestępstw i po kilku godzinach pościgu znowu tu trafiał. Nikt nie znał jego rodziny i mrocznej przeszłości. Nie było na niego mocnych- był najtrudniejszy do złamania. Jego koledzy bali się go równie mocno, co obsługa Ośrodka. Słyszałem o nim naprawdę wiele opowieści, od których włos jeży się na głowie. Idealny okaz do studiowanie w tę i we w tę na resocjalizacji. Pobicia opiekunów, gwałty i przemoc seksualna na towarzyszach doli, kradzieże, rozboje, pijaństwo… Jego przewinienia na pewno przewyższają jego iloraz inteligencji i osiągnięcia w nauce. Prezentował się na domiar imponująco. Łysa głowa, duże czarne jak węgiel oczy, spore usta i pokaźny, złamany w kilku miejscach nochal. Twarz jego była typowo męska, bardzo sroga i po prostu brutalna. Długie blizny szpeciły jego szyję, kark i częściowo policzek. Miał nieco odstające uszy i naprawdę mocno opalone ciało, które kontrastowało z kompletnie mokrym białym podkoszulkiem. Mięsiste pośladki odkształcały się spod cienkich dresowych spodenek. Miał bardzo umięśnione ręce, szeroką klatkę z odstającymi na materiale sutkami i szerokie, jak bale, owłosione nogi. Na olbrzymich stopach miał czarne adidasy, a kostki zdobiły mu białe skarpety. Fajnie kontrastowały z opalonymi łydami. Ciekawe, ile dni ich nie zdejmował?

 W tamtej chwili ten samiec alfa położył swoją wielką girę na klatce przewróconego policjanta i splunął mu na twarz. Zgromadzeni wokół chłopcy wiwatowali i wznosili pochwalające okrzyki. ‘Kurwa’ i ‘chuj’ zastępowały im najwidoczniej interpunkcję:

-Ty skurwysynie!- wyrwało się pokonanemu mężczyźnie, na co chłopak zareagował siarczystym kopniakiem w brodę. Mężczyzna musiał sobie przygryźć język, bo z buzi polała się krew. Na to zareagował Arek i chwycił chłopaka od tyłu w kleszcze. Takie krótkie chwile decydowały o wszystkim. Mój kumpel podniósł Sebę do góry, na co podbiegli do niego inni opiekunowie, by mu pomóc. Chłopak wierzgnął nogą do góry i ostro grzmotnął w pierś stojącego blisko chłopaka. Ze stopy zsunął mu się wielki sportowy but i przeleciał kawałek, ale ja nie zdążyłem zobaczyć, gdzie, bo zostałem powalony przez gromadę pochlebców Seby. Najwidoczniej rzucili mu się na ratunek. Wielki byk rzucał nogami na wszystkie strony, ale Arek trzymał go mocno. Przypływem agresji, wychowawca oberwał z główki i przewrócił się do tyłu. Leżałem, jak sparaliżowany kilka metrów od cuchnącego buta zrzuconego przez Sebę. Obserwowałem rozwój wypadków… Koleś potwornym zamachem powalił kilku ochroniarzy i wielkimi susami rzucił się ku zamkniętym automatycznie drzwiom. Wyglądał zabawnie z tym jednym butem i brudną białą skarpetą na drugiej nodze, nie pasowało to do jego wizerunku brutala… Poszarpał wielkim łapskiem za klamkę, ale niestety otwarcie drzwi bez zgody ochrony będącej na zewnątrz, nie było możliwe.

  Po chwili wolności chłopaka znowu dopadł Arek. Siłował się z nim przez chwilę, a inni opiekunowie tylko to obserwowali. Być może się założyli, kto powali Sebę? Chłopak był większy i o wiele silniejszy, więc po kilku ruchach mój kolega padł na ziemię z wykręconą ręką. Krzyczał mocno, ale poza nim z sali dochodziły tylko ciche charczące śmiechy wychowanków poprawczaka. To, co wydarzyło się po chwili, jest najbardziej szokujące:

-Kurwa, czy nie dociera, że mi się szczać chce, pojebie?! Taka pizda, bo nie chce się skurwielom mnie do kibla puścić? W gacie mam się zeszczać?!- krzyknął Seba swoim niskim głosem i trącił twarz Arka swoją stopą w przepoconej skarpecie. Smród musiał być niesamowity…

-Nikt… nie wyjdzie… bez kurwa mojej zgody- wyszeptał opiekun ostatkiem sił i szczerząc zęby próbował złapać Sebę. Wszyscy z zapartym tchem obserwowali rozwój wypadków, nikt nie ingerował. Chłopak kopnął Arka w twarz, polała się znów krew. Z szyderczą miną, która od razu skojarzyła mi się z łysolem z mojego snu, rzucił do Arka:

-Jeżeli nie wypuścisz mnie do pierdolonego kibla, to dzisiaj ty będziesz moim jebanym klozetem- zaśmiał się gardłowo i… zsunął dresowe spodenki. Spod nich uwolnił się sporej wielkości i dużej grubości kutas. Musiał trenować od kilku godzin, więc na dole coś mi drgnęło, na samo wyobrażenie tego samczego zapachu, który właśnie czuć musiał Arek. Chwycił go swoją przypakowaną ręką i nasikał na twarz Arka… Widziałem, jak w niesamowicie męskim rozkroku, z jednym butem na stopie, stał nad moim kolegą i po prostu na niego sikał. To było pełne upokorzenie… Udowodnienie, kto jest prawdziwym samcem! Strzepnął żółte kropelki moczu i śmiał się w niebogłosy. Cała siłownia zamarła, chyba nikt nie wiedział, jak zareagować. Arek z otwartymi ustami i wilgotną od moczu twarzą po prostu wpatrywał się wielkimi oczami w… równie wielkiego chuja Seby, który zawieszony był kilka centymetrów nad nim. Ja zaś z zapartym tchem obserwowałem, jak chowa tego olbrzymiego i grubego penisa w spodnie. Proszę, pokaż go jeszcze!

Rozwój wypadków był bardzo szybki. Policjanci z zewnątrz wtargnęli do środka i chwycili w kleszcze Sebę. Dwóch opiekunów pomimo szoku wzięło go za nogi i w ten sposób został unieruchomiony. Wyniesiono go śmiejącego się do izolatki, gdzie pewnie miał zostać przez kilka nocy. W jaki inny sposób mogli go ukarać? Arek z miną, której nie byłbym w stanie opisać, wybiegł z siłowni. Cóż, został upokorzony w taki sposób przy wszystkich znajomych z pracy… Wychowankowie byli już wystarczająco uradowani, że w tak oryginalny sposób Seba upokorzył wychowawcę, o czym przecież ciągle marzyli. Myślę, że był to dość przełomowy moment dla całego poprawczaka. Chwila, w której jeden chłopak pokazał, jak wielką siłę stanowią. Ile, mogą zrobić, by pokazać opiekunom, gdzie ich miejsce. Zastanawiałem się jednak, czy tylko na mnie cała ta scena wpłynęła tak, a nie inaczej…

  Korzystając z tego, że chłopcy zostali odprowadzeni do swoich pokojów-cel, przemknąłem niezauważony do szatni. Zasłaniając odstające krocze, wpadłem do pierwszej toalety z brzegu i szybko ją zakluczyłem. Dzięki Ci Panie, że naprawili zamki! Poddałem się wtedy całkowicie swojej fizjologii… Zatraciłem się w najciemniejszych zakamarkach mojej świadomości, skąd na wierzch wypłynęły najbardziej ukryte przeze mnie fantazje. Upchane w czeluściach marzenia erotyczne, które przez tak długi czas w sobie tłumiłem. Jak w amoku zsunąłem spodnie i bokserki, po czym wziąłem swojego małego penisa w rękę. Od razu poczułem to cudowne uczucie i zacząłem szybko suwać ręką po tym twardym kutasiku. Zastanawiałem się wtedy, jaki w dotyku byłby chuj Seby… Czy smakowałby Agnieszce? Czy zaspokoiłby go? Gdy tylko o niej pomyślałem, leżącej z rozrzuconymi na bok nogami i zapraszającej tego wulgarnego Sebę na przejażdżkę… Mój maluch wierzgnął do góry. Ścisnąłem go mocniej. Nigdy wcześniej przed tą chwilą tak mi nie stał! To była kulminacja wszystkiego! O czym dalej myślałem? AGNIESZKA, Seba i ten łysol ze snu. Oni razem w łóżku, oni dwaj zapinają ją. Jeden wali w cipkę, drugi od tyłu. Seba śmieje się głośno i zezuje w moją stronę. Walę coraz szybciej, gdy myślę o tych dwóch facetach, wielkich i spoconych, którzy jak gdyby nigdy nic pierdolą mi żonę w naszej czystej białej pościeli. Gdy Seba wyjął kutasa z cipy mojej żony i oboje spuścili się jej na twarz… Ja zapragnąłem, żeby zrobili to w niej… Nieważne, czy jest zabezpieczona! Niech, niech zrobią to w moich ustach… Na myśl o wielkim i spoconym samczym chuju Seby w moich ustach- wystrzeliłem potokiem białej spermy i zapaskudziłem białą koszulę do pracy. SPEŁNIENIE! Ciepła ciecz pod wysokim ciśnieniem wystrzeliła ze mnie, a ja wręcz jęknąłem na głos. W tamtej chwili nie dbałem, czy ktoś to usłyszał. Takiej przyjemności nie sprawiłem sobie i nikt inny mi nie sprawił od dawna… Wszystko dzięki Sebie!

  Opuściłem konspiracyjnie toaletę. Rozglądając się na boki podszedłem do umywalki i zmyłem resztki spermy z rąk. Chłodna woda obmyła mi dłonie, ale nie zmyła cienia wstydu i zażenowania z twarzy. Właśnie zwaliłem sobie szybko konia myśląc o wychowanku poprawczaka, w którym pracuję, posuwającym moją żonę. Było to szokujące stwierdzenie, ale o dziwo czułem, że jest prawdziwe. Myślałem wtedy, że taki jestem i właśnie to mnie podnieca. Dlaczego nie czułem tego, gdy się żeniłem? Gdy urodził się Adam? Gdy dostałem pracę? Dlaczego, dopiero myśląc o obcym kolesiu, który uprawia seks z moją żoną mogłem pomyśleć ‘trwaj chwilo, jesteś piękna’? Ochlapałem jeszcze twarz wodą, by się trochę orzeźwić i wyszedłem z szatni. Na korytarzu wpadłem na policjanta. Mój kark i plecy oblał zimny pot. Czy on już wie? Czy wszyscy wiedzą? Czy wyczuje zapach mojej spermy?

-Tej stary! Słyszałeś już o aferze na siłce? Ja pierdole! Seba obszczał Arka… Nie potrafię w to uwierzyć. Widziałeś to, do cholery?- facet poklepał mnie przyjacielsko i najwyraźniej nie zarejestrował, jak to speszony wyszedłem z szatni dla chłopaków.

-Tak, niestety to prawda. Z trudem się po tym otrząsnąłem… Jak Arek?- tak naprawdę cała ta scena wywołała u mnie falę podniecenia i w rozmowie z tym policjantem nabrałem pewności i odwagi. Sam już przed sobą przyznałem się, że to jest to, czego pragnę. Wtedy już w głowie układał mi się plan- Seba wypierdoli mi żonę.

-Słuchaj, facet kompletnie się załamał… To chyba dla niego za dużo. Co ja pierdzielę! Kurwa, to dla nas wszystkich za dużo!

-Gdzie on jest? Pójdę go jakoś pocieszyć…- ostatki humanizmu, jakoś przebiły się pośród ogarniającego mnie podniecenia.

-Poszedł do swojego biura. Nikt do niego nie zaglądał. Wiesz, to chyba nieodpowiednia chwila… Ee, rób, co tam sobie chcesz!- machnął ręką i odszedł.

W tamtym momencie przepełniały mnie trzy sprawy: zmartwienie nad Arkiem, ciekawość tego, co miał mi powiedzieć i fascynacja całą sytuacją… Wróciłem do części administracyjnej, minąłem swój pokój i wszedłem do drugiego, na którego drzwiach znajdowały się dane Arka, magistra resocjalizacji. Mój przyjaciel siedział przy swoim biurku, patrzył martwo w ekran komputera. Nie odzywał się. Nalałem mu orzeźwiającej wody i postawiłem z trzaskiem przed nim. Ochłonął trochę i w kilku łykach opróżnił zawartość szklanki.

-Stary, zabieram Cię na kawę. Wstawaj, nie zachowuj się jakbyś ducha zobaczył!- próbowałem ożywić trochę mojego kolegę, tchnąć w niego odrobinę entuzjazmu. Nie ruszył się. Wziąłem go za duże ramiona i podniosłem do góry. Odtrącił mnie lekko, a jego twarz przeszył chwilowy, wymuszony uśmiech. Czy kutas Seby wywarł na nim, aż tak WIELKIE wrażenie? Skarciłem siebie za tę perwersyjną myśl i odprowadziłem Arka do mojego samochodu. Po kilku chwilach zaparkowaliśmy przy kawiarni Starbucks.

  Arek usiadł przy podwójnym miejscu naprzeciw okna, a ja poszedłem zamówić nam kawy karmelowe. Mężczyzna, zawsze taki silny i pewny siebie, teraz sączył w milczeniu pyszny napój przez zieloną słomkę. Po cichych chwilach, język się mu rozwiązał i zamieniłem się w słuch. Zaczął snuć długą opowieść o Sebie. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłem żadną historią aż tak zaciekawiony…

-Wiesz, z nim od zawsze były problemy… Odkąd tylko do nas trafił, w wieku 15 lat. Zaczął rządzić wszystkimi momentalnie. Nie wiem, co sprawiło, że tak bardzo wpływa na innych chłopaków. Jeżeli można by ich wszystkich porównać do stada, to on jest takim samcem alfa. Rozumiesz? Zawsze naj, zawsze pierwszy. Z jego rodziną nie mamy kontaktu już od trzech lat, głęboka patologia… Mieli kilkanaścioro dzieci, rozumiesz- urwał na chwilę i przełknął kolejne porcje kawy.- Seba wykazuje się tylko na zajęciach sportowych, uwielbia to. Gdy można się wyżyć, trochę poszarpać, wtedy króluje. Szkoły nienawidzi. Prawi sprośne uwagi nauczycielkom, wielokrotnie uciekał z lekcji. Uciekał w ogóle od nas… Wiesz? Łapaliśmy go za każdym razem. Chyba nawet nie chciał się wyrwać stąd… Taka jest moja teoria. On po prostu nie umiałby żyć ‘na wolności’. Jego bracia od lat siedzą w więzieniu, wychodzili na kilka miesięcy i też do razu wracali.

Zamyślił się na chwilę. Nie chcąc go popędzać, również upiłem trochę kawy i wyczekująco się w niego wpatrywałem. Przez moment zrobiło mi się żal Seby… Próbowałem zrozumieć, co nim motywuje.

-Spodziewać się można po nim było wszystkiego! Wielokrotnie proponował nauczycielkom seks, kusił je, obnażał się na lekcjach. O tym, że chłopcy pieprzą się nawzajem chyba nie muszę Ci mówić, co? Seba wiódł w tym prym. Wykorzystywał młodszych i słabszych kolegów wielokrotnie. Pewnie nawet nie jest gejem, tylko ma ogromne potrzeby seksualne…- Arek smutno się uśmiechnął, a mnie u dołu już coś drgnęło. Wyobraziłem sobie Sebę, dominującego ruchacza. Na pewno zmuszał innych, by mu obciągali i robili inne świństwa.- Przyłapałem go tylko raz… Miałem nocny dyżur na korytarzu i akurat zachciało mi się do toalety. Najbliżej było mi do wspólnej, która mieściła się zaraz za zakrętem. Wszedłem do środka i dotarły do mnie mlaszczące dźwięki… Nie uwierzysz, ale Seba kicał rozkraczony z obsuniętymi slipami nad chłopakiem, który twarz miał zanurzoną w owłosionych i sporych pośladkach naszego brutala. Seba miał łysą czaszkę odgiętą do tyłu, stękał cichutko. Najwidoczniej takie dominowanie nad kolegą odpowiadało mu i sprawiało przyjemność. Najdziwniejsze dla mnie jest to, że ten chłopak nie protestował… Leżał i walił sobie! Uwierzysz? Co go mogło tak podniecić? Spocony i wielki tyłek Seby? Nie rozumiem już tych pojebów… Z roku na rok coraz bardziej mnie zaskakują.

Kutas sterczał mi już maksymalnie, więc bardzo się krępowałem, czy Arek coś wyczuje. Poprawiłem się na krześle i spytałem:

-Zauważyli Cię? Zgłosiłeś to, jakoś? Czy… przerwali?

-Chyba sobie kpisz!- wykrzyknął Arek, ale zaraz znowu ściszył głos.- Seba mnie zauważył, ale tylko szyderczo się uśmiechnął. Ten, który leżał na dole, chciał się podnieść. Najwidoczniej się przeraził, że to gdzieś zgłoszę. Seba tylko przycisnął swoją dupę bardziej do jego twarzy i nawet nie drgnął. Wiedział, że nic z tym nie zrobię i dalej oddawał się rozkoszy. Zignorował mnie… Widzisz, co my dla nich znaczymy? Jesteśmy gównem, oni naszej władzy nie uznają!

Arek wzburzył się i zapatrzył w okno. Najwidoczniej temat był skończony. Nie chciałem go dalej ciągnąć za język. Nie tylko po to, by nie zdemaskował mojej fascynacji Sebą, ale też po prostu by go nie męczyć. Mój przyjaciel najwidoczniej nie chciał uzewnętrznić swoich odczuć z dzisiejszych wydarzeń.

-Słuchaj, może byś tak poszedł do naszego psychologa? To na pewno dobrze Ci zrobi, a przecież to żaden…

-Stary! Nie jestem cipką, dobra? Poradzę sobie z tym- zawziął się. Arek był twardy, na pewno da sobie z tym radę. Został bardzo upokorzony, ale podejrzewałem, że Sebę izolatka złamie.- Pamiętam, że wspominałeś mi o tym, że musisz wyremontować balkon. Pytałeś mnie o dobrych fachowców, ale ja jako dobry kolega- puścił mi oczko- oferuję Ci darmową siłę roboczą, jakiegoś chłopaka od nas.

W tym momencie serce szybciej mi zabiło. To jest to! W ten sposób zaciągnę Sebę do siebie i spowoduję jego spotkanie z Agnieszką. Chwila, chwila… Penis mi nie opadł, ale emocje na pewno. Przecież po tym wszystkim Arek na pewno nie zgodzi się na Sebę!

-O, dzięki Arek! Nie pomyślałem o tym w ogóle, patrz… Kogo mi polecasz i jak to zrobimy?- chytrze się spytałem, a w myślach już zacierałem ręce na samą myśl o…

-Koniecznie w piątek. Szef wtedy szybciej wyjeżdża i na pewno nie zauważy, jak kogoś wyprowadzamy. Przywiozę Ci go na parę godzin, a potem odbiorę. Jestem pewien, że pójdzie bezproblemowo. Oni uwielbiają te krótkie chwile na wolności, a praca ich odchamia. Mówię Ci, pójdzie szybko i gładko. Balkon będziesz miał zajebisty!

Z początku nie podzielałem entuzjazmu Arka, bo kompletnie nie wiedziałem, jak sprawić, by Seba i Aga wylądowali razem w łóżku. Może spytam o poradę Arka? Durnota.

-Chcesz Sebę?- Arek walnął prosto z mostu. Byłem w ciężkim szoku, jeszcze większym, niż wtedy gdy widziałem tego łysola szczającego na twarz mojego przyjaciela. Spojrzałem mu w oczy, ale nie widziałem w nich ani cienia szyderstwa, czy podpuchy.

-Wiesz… w sumie to jasne, mnie to pasuje. Ale przecież on jest w izolatce? Nie będzie problemów?- oczy na pewno zaczęły mi się iskrzyć. Mój mały kolega z okolic pachwin zaczął już rwać się do góry w radosnych podskokach.

-Stary… Ty to jesteś kompletnie zielony. Przecież ja zarządzam karami, więc kto mnie powstrzyma, gdy będę go chciał na kilka godzin zwolnić? NIKT! Rozumiesz? Także w piątek po piętnastej Ci go przywiozę. Kup potrzebne narzędzia, bo ja za Ciebie wszystkiego nie zrobię. Zwolnij się chwile z pracy, przecież nie chcesz go samego z Agnieszką zostawić.- Arek puścił mi oko, a mnie oblał zimny pot. Ooj, nawet nie wiesz, jak bardzo CHCĘ.

  Pożegnaliśmy się. Arek poszedł w swoją stronę. Ręce włożył w kieszenie, kaptur od szarej bluzy założył na głowę i monotonnym krokiem ruszył przed siebie. Odpaliłem wóz i pojechałem do domu. Miałem naprawdę dobry humor, więc w szybkim tempie dotarłem do drzwi i już po ich przekroczeniu doleciał do mnie przepiękny zapach domowego obiadu. Agnieszka wyszła z kuchni, gdy zdejmowałem buty. Miała na sobie piękny czerwony sweter z rękawami ¾, który podkreślał jej biust, oraz spódnicę w kwiatowy wzór i cieliste rajstopy. Złote włosy okalały jej twarz, na której promieniał anielski uśmiech! Założyła również nasz domowy fartuch do pieczenia, więc spodziewałem się wykwintnego posiłku.

-Kochanie, jakaż to okazja, że jemy razem i w dodatku tak piękne mnie witasz?- rozochocony chwyciłem Agnieszkę w pasie. Pocałowaliśmy się w policzki i poprowadziła mnie do jadalni. Zająłem swoje miejsce. Nie musiałem nawet nic układać, stół był w pełni przystrojony. Położyła ciepłe kotlety, sałatkę i pieczone bagietki z masłem czosnkowym, wlała mi też odrobinę chłodnika ukraińskiego.

-Mój drogi… Twoja żona dostała propozycję otwarcia kolejnego lokalu!- wykrzyczała z piskiem- W dodatku zgadnij, gdzie?! W tej nowej GALERII!- zaklaskała i chwyciła się zalotnie w pasie.

-Agnieszko, to takie cudowne! Gratuluję!- uściskałem ją i pocałowałem w usta. Skąd nagle tyle czułości między nami?

-Dziękuję, dziękuję- skłoniła się zabawnie, jak królewski paź.- Oczywiście przyjęłam tę ofertę. To dla mnie duża szansa, bo sklep w mieście dobrze prosperuje, a w tej galerii na obrzeżach na pewno dużo przyjezdnych będzie robiło zakupy.

  Podzielałem jej entuzjazm, ale oczywiście od razu przypłynęły do mnie czarne myśli. Teraz się zacznie: więcej godzin pracy, droższe dostawy, wysokie ceny czynszu w galerii, coraz mniej czasu dla mnie, a więcej obowiązków. Adze uśmiech nie schodził z ust:

-Oh, już planuję zatrudnić dwie ekspedientki! Nie wiem tylko, czy urządzić tamten salon w tym samym stylu vintage? Jak sądzisz? Aha! Chcę też zatrudnić, jakąś stylistkę dorywczo, żeby przygotowywała nam, co jakiś czas ekscytujące wystawy… Ojej! Taka jestem szczęśliwa!- moja piękna żona w końcu usiadła spokojnie i razem spałaszowaliśmy wyśmienity obiad. Bardzo tęskniłem za taką rodzinną, domową atmosferą.

  Szczęście nie miało końca, bo wieczorem, gdy leżałem już w łóżku z książką, zadzwonił Adam. Agnieszka wybiegła z łazienki w zwiewnej koszuli nocnej. Wyglądała, jak bogini, nawet bez makijażu i w mokrych włosach. Jej długie nogi były idealnie wyeksponowane w tej koszuli. Góra była opinająca, z prześwitującego materiału. Sutki było widać, jak na tacy. Rozmarzyłem się już myśląc o Sebie zrywającym z niej brutalnie ten ostatni skrawek okrywającego jej nagie ciało materiału…

  Wróciła nakremowana i pachnąca do łóżka. Zdała mi pełną relację z rozmowy z naszym synem, jak to kobieta. U Adasia wszystko było w porządku, codziennie miał moc atrakcji nad jeziorem. Baliśmy się, że zadzwonią do nas nauczyciele informując o nietrzeźwym stanie naszego osiemnastolatka, ale w tym wypadku mogliśmy być z syna dumni. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron zgasiłem światło i zasnęliśmy oboje błogim snem, bez jakiegokolwiek intymnego kontaktu.

  W piątek po południu nie mogłem już usiedzieć przy biurku. Chciałem już zrzucić ten ciężar ze swoich lędźwi, dopiąć swego. Nie mogłem spać w nocy, bo obmyślałem mój perwersyjny plan. Cały dzień miotałem się i ledwo dawałem radę wypełniać swoje obowiązki. W głowie świtała mi tylko jedna myśl: to dzisiaj Seba wyrucha mi żonę. Tamtego dnia nie miałem w ogóle kontaktu z Arkiem, musieliśmy się ciągle mijać. Byłem jednak pewien, że dotrzyma słowa i nie zapomni. Przecież musi!

  Po czternastej, gdy wszem i wobec było już wiadomo, że szef wyjechał do swojego weekendowego domku nad jeziorem, urwałem się z pracy. Podjechałem samochodem do sklepu monopolowego i kupiłem eleganckie wino. Przecież trzeba uczcić sukces Agnieszki… Zaśmiałem się lubieżnie i wysłałem żonie SMS-a: ‘rybko, zerwij się z pracy. chce uczcic twoj sukces! mam czerwone wino.’ Zapłaciłem wysoką trzycyfrową cenę za alkohol i udałem się w kilkunastominutową drogę powrotną do nas, do domu.

Przed samymi drzwiami do domu zatrzymałem się. Czy odzywa się sumienie, resztki kręgosłupa moralnego? Musiałem przez chwilę pomyśleć. Jak ocenić to, co właśnie robię? Czy kupiłem drogie wino, by upić swoją żonę i sprowokować ją do seksu z chłopakiem z poprawczaka, który będzie nam remontował balkon? Czy ja właśnie stoję przed drzwiami do swojego domu i ze sterczącym kutasem czekam, aż mój najlepszy przyjaciel przywiezie tego łysego byka, który zaspokoi moją żonę… i mnie? Czy chcę zobaczyć moją piękną żonę powaloną na łóżku przez tego napakowanego chuligana, przedstawiciela nizin społecznych… przez chłopaka tylko rok starszego od naszego osiemnastoletniego syna? Czy chcę ją oddać brutalowi, który z premedytacją nasikał na twarz mojego przyjaciela, który właśnie go tu wiezie? TAK, KURWA CHCĘ!

Drażniące mnie myśli szybko odpłynęły w siną dal, gdy przypomniałem sobie, jak bardzo podnieciłem się na samą myśl o tym. Spełnię się. W końcu! Dobra, dosyć z tym egoizmem! Przecież tu też chodzi o Agnieszkę… Dostanie prawdziwego ogiera, samca, który ma niezaspokojony popęd seksualny. Wypieści ją i zajeździ tak ostro, że po raz pierwszy w życiu zazna prawdziwego orgazmu. Przeżyje to, czego ze mną nie mogła! Przecież robię to z miłości. Będzie szalała za mną, bo udostępnię jej to, czego na pewno wszystkie inne żony zniewieściałych i starych facetów pragną. Rozpoczniemy nowe życie, będę jej sprowadzał prawdziwych bykoli, zupełnie innych od jej męża. Będzie robiła z nimi WSZYSTKO, dopóki tylko będę mógł na to patrzeć…

  Wszedłem do domu z ekskluzywnym czerwonym winem w papierowej torbie. Agnieszka zeszła po schodach z naszej sypialni. Usłyszałem najpierw cudowny dźwięk stukających obcasów, potem doleciał do mnie słodki i kobiecy zapach jej perfum, a następnie ją zobaczyłem. Wyglądała cudownie! Jak zawsze w dodatku. Wyjątkowo się wystroiła. Swoje piękne złote blond włosy miała spięte z boku, tak, że swobodnie i filuternie opadały na jedno ramię. Przygotowała subtelny, ale bardzo pociągający makijaż, jej oczy były uwodzicielsko podkreślone. Założyła elegancką i kobiecą czerwoną sukienkę, całą zabudowaną, ale niezwykle obcisłą. Na szyi miała stylową kolię z czarnych i srebrnych kamyczków. Dłuuuuugie i piękne nogi nasmarowała brązującym kremem, drobne stópki przyozdobiła niebotycznie wysokimi sandałkami na szpilkach. Na paznokciach wszystkich kończyn miała niezwykle seksowny czerwony lakier. Uśmiechnęła się do mnie i czekała na komplementy.

-Wyglądasz… nieziemsko. Zabrakło mi słów!- wydukałem oniemiały. Wiedziałem, że to ciało i te uciechy nie są dla mnie. Nie dla psa kiełbasa! Nie zasługiwałem na to. Przeszliśmy do naszej jadalni, gdzie pięć dni temu jedliśmy elegancką świąteczną kolację. Teraz czekały na mnie gustowne szklane kieliszki, sałatka grecka, koreczki i inne przystawki. Nalałem nam obojgu po winie, butelkę wstawiłem do schładzanego pojemnika na środku stołu i odpaliłem naszą ulubioną muzykę Bon Jovi.

  Do przyjazdu Arka i naszego gościa została jeszcze ponad godzina. Upijałem drobne łyczki z jednego kieliszka, ale Agnieszka chyba tego nie dojrzała. Była zajęta wypijaniem kolejnej już porcji uderzającego do głowy wina. Nogę założyła na nogę i w rytm elektryzującej muzyki podrygiwała stopą. Wyglądała cudownie… do schrupania. Ciągle nie mogłem wyjść z zachwytu, jaką piękną mam żonę. Jaką boską laskę zaserwuję Sebie! Odkryłem, jak nieźle była wstawiona, gdy porwała mnie do tańca. Ja w czarnych skarpetkach i zwykłym stroju codziennym, a ona w niezwykle eleganckiej sukience, tańczyliśmy w naszej jadalni i obijaliśmy się o meble. To był dobry pomysł z tym winem! Za każdym razem, gdy szafki z zastawą podrygiwały od naszych pląsów, Agnieszka zaśmiewała się pijanym śmiechem. W pewnym momencie nachyliła się nad moim uchem i szalenie erotycznym głosem wyszeptała:

-Kochanie, wiesz, że zawsze po winie mam chcicę?- zabrzmiało to tak uwodząco, że od razu się napaliłem. Zrobimy to? Niee… Sprzątnę sobie całą przyjemność sprzed nosa! Trzeba poczekać na Sebę, ale jak wytłumaczyć to rozpinającej mi koszulę Adze? Wiedziałem, że nie chodzi jej o seks ze mną, ale seks w ogóle. Pewnie już od dawna była wstrzemięźliwa, jak ja. Czy się masturbowała? Raczej nie podejrzewałem jej o taką zbereźność…

-Agnieszko, moja piękna. Poczekaj jeszcze trochę, za paręnaście minut Arek przywiezie nam chłopaka od balkonu. Gdy sobie pojadą, wtedy Twoja ciasna cipeczka zostanie dobrze wypieprzona- sam nie wierzyłem swoim słowom. Nigdy się tak do niej nie zwracałem! O dziwo, Aga nie dała mi w twarz, za to jej oczy zabłysnęły diabelskimi ognikami. Elegancko się zakręciła i usiadła do stołu. Musiała być naprawdę zmieszana, gdyż pierwszy raz od dłuższego czasu, choć w taki sposób powiedziałem cokolwiek o seksie. Wróciłem do niej i zaczęliśmy wspominać szalone czasy liceum, dużo było śmiechu przy odtwarzaniu wielu grzesznych imprez i wybryków naszych znajomych.

Czas szybko zleciał przy miłych rozmowach i tańcach. Kolejka piosenek na płycie zaczęła lecieć kolejny raz z rzędu od początku. Wino się skończyło, Agnieszka jednym duszkiem wypiła całą zawartość swojego ostatniego kieliszka. Ja przez całe popołudnie wypiłem tylko jedną, skromną porcję… Moja żona była już pijana, gdy w końcu usłyszałem dzwonek do drzwi. Ręce bardzo mi się spociły od tego czekania, więc wytarłem je w spodnie. W gardle mi zaschło, żołądek ścisnął się z nerwów. Agnieszka miała nieprzytomny wzrok i raczej niepoważny uśmiech. Wstałem od stołu i z głową pełną niepewności ruszyłem do drzwi:

-To Arek i ten… ten chłopak od balkonu, kochanie. Zaraz do Ciebie wrócę- posłałem żonie nerwowy uśmieszek i poszedłem do drzwi. W głowie odgrywałem tę scenę wiele razy, wyobrażałem sobie różne scenariusze. Otworzyłem drzwi i niemal wpadłem na Sebę! Arek pewnie ubezpieczał tyły na wypadek ucieczki wychowanka z poprawczaka. Mojego przyjaciela w ogóle nie widziałem, bo stałem ‘face to face’ z łysym mięśniakiem. Buchał we mnie jego męski zapach. Odór spoconego samca. W głowie zaczęło mi szumieć z podniecenia… Chciałem, by Aga już poczuła ten zapach na sobie. Żeby miała JEGO w sobie. Tamtego dnia Seba założył białą czapkę z daszkiem Nike, szary poplamiony podkoszulek i czerwone dresowe spodenki. Na stopy założył te same czarne adidasy, które miał, gdy ostatni raz go widziałem. Tym razem wystawały z nich końcówki biało-szarych skarpet.

  Jego męską, brutalną twarz przeszył szyderczy uśmiech. Musiał ze mnie drwić, że się zdecydowałem na jego pomoc przy remoncie. Nozdrza jego połamanego zapewne w bójkach nosa poruszyły się, gdy wyciągnął do mnie rękę i przywitał się:

-Siemano, ja tu jakiś remoncik wpierdoliłem zrobić. Zajebistą chatę masz, facio. Nieźle się tu urządziłeś- Seba wparował bez zaproszenia do mojego domu. Minął mnie i zaczął chodzić po przedpokoju. Nie zdjął nawet butów. Stąpał tymi wielkimi buciorami po mojej wykładzinie, panoszył się po domu. Arek przepraszająco wzruszył ramionami i wszedł do środka. Chłopak przechadzał się po pomieszczeniach i wykrzykiwał: ‘Kurwa, jaka sofa! Co za plazma, o ja pierdolę! Nieźle se chujek mieszka tu, kurwa!’ i inne takie.

Przywitałem mojego przyjaciela i posłuchałem jego pouczających wywodów. Gdyby nie on, przecież nie wiedziałbym, że nie powinienem wypuszczać Seby na zewnątrz ani dawać mu żadnych używek! Arek był bardzo przejęty, że zostawiał u mnie akurat Sebę, ale zapewniał mnie, że on nigdy nie sprawiał problemów, gdy pracował na wolności. W tamtym momencie w ogóle mnie nie dziwiło, że wychowawca, którego wychowanek znieważył w wyjątkowo perwersyjny sposób, zdecydował się sam mi go dostarczyć do domu. Poszedł z nim na balkon i wytłumaczył mu, co ma dla mnie zrobić. Pożegnaliśmy się przy drzwiach, byłem chyba w takim amoku, że nawet z uprzejmości nie odprowadziłem kolegi na zewnątrz:

-Sorry, że tak długo. Nie mogłem Seby wyciągnąć z siłki! Chciał tam iść od razu po wyjściu z izolatki. Wrócę za trzy godziny go odebrać. Mam nadzieję, że nie rozniesie Ci chaty. Pozdrów Agnieszkę, bo nigdzie jej nie widziałem!- Arek podał mi rękę na pożegnanie, ale ja jeszcze mu dziękowałem.

-Stary, gdyby nie ty, musiałbym wydać fortunę na fachowców! Dziękuję ci bardzo, jestem wdzięczny i na pewno możesz liczyć w przyszłości też na moją przysługę- powiedziałem. Oh, nawet nie wiesz, jaką wielką przyjemność przyszło ci mi sprawić!

 Zamknąłem drzwi i bardzo konspiracyjnie rozejrzałem się po domu. Z  balkonu dochodziły odgłosy pracy, ale ja na razie nie chciałem przeszkadzać Sebie. Mamy trzy godziny! Na dworze musiał być upał, chłopak na pewno ciężko się wysilał. Myślałem już o tym, jaki spocony musiał wyjść z siłowni… Kutas od samego przyjścia gości sterczał mi niemiłosiernie, spodnie zaczęły mnie okropnie uwierać. Poszedłem do naszej sypialni, by zlokalizować Agnieszkę. Siedziała na łóżku… w koszuli nocnej! Tej, z pod której prześwitywały jej sutki. Mówiła przez telefon koleżance, jak okropnie się upiła z radości i że chyba pójdzie spać. O nie, o nie nie nie! Zacząłem panikować, bo bałem się, że Agnieszka naprawdę zaśnie i nici z planu! Chyba nigdy w życiu nie byłem tak zdeterminowany, jak wtedy. Działałem instynktownie, pewnie i szybko. Zbiegłem na dół i wszedłem do salonu, skąd można było wyjść na balkon. Stanąłem przy oknie i spojrzałem na Sebę, dzielnego pracownika, który remontował balkon na przyjazd naszego syna.

Znany, jako brutal i tępy osiłek, łysy koleś z poprawczaka z wielką uwagą montował wentylator na naszym balkonie. Był do mnie odwrócony tyłem. Widziałem dokładnie delikatne krople, które spływały po jego szerokich plecach. Spod pach wystawały kępki ciemnych włosków, a mięsisty tyłek miał wypięty w moją stronę. Zerknąłem jeszcze na podeszwy jego czarnych butów, były szerokie i spore. Zastanawiałem się wtedy, czemu tak zwracam uwagę na duże stopy facetów? Czy jest to kompleks moich małych?

Nie bałem się go. Sebę odbierałem tylko i wyłącznie seksualnie. Pragnąłem go dla Agnieszki… Miał być jej pierwszym, cudownym kochankiem. Nic innego się dla mnie nie liczyło. To, że był niebezpieczny, brudny i spocony, tylko dodawało całej sprawie pieprzu. Nie mogłem się już doczekać tego, co miało się wydarzyć. Konsekwencje- nie istniały wtedy dla mnie. Zapukałem do drzwi balkonowych, zaśmiewając się w duchu ze swojej kultury i zwróciłem do NIEGO:

-Masz ochotę może na wodę? Bardzo gorąco jest…- spytałem chłopaka, a nogi prawie się pode mną ugięły, gdy spojrzał na mnie tymi czarnymi oczami.

-No, pizda tu jak cholera. Napiłbym się, kurwa- odpowiedział swoim językiem i przetarł umięśnioną ręką czoło. Dojrzałem jego owłosione pachy wystające spod podkoszulka. Odwrócił się ode mnie, najwidoczniej nie przykładając do mojej osoby zbyt wielkiej uwagi. Stwierdziłem, że dobrze się składa, że jest taki zaangażowany. Na pewno nie wyczuje mojego podstępu. Rozejrzałem się po salonie i dostrzegłem przeszkodę- nierozłożony tapczan! Po cichu rozłożyłem go tak, by zmieściły się na nim dwie osoby… Nie dowierzałem swojej przebiegłości. Wróciłem szybko na górę, popędzany niezaspokojonym pragnieniem.

Moja żona leżała już na łóżku, piękne nogi miała lekko zgięte, włosy rozpuszczone. Nie spała, bo uśmiechnęła się do mnie filuternie. Kurde, musiała być naprawdę pijana! Przysiadłem na łóżku i nie czekając zwłoki, przeszedłem do sedna:

-Aguś, skoczę do sklepu, po jakieś piwko dla Arka. Trzeba mu podziękować za tego chłopaka.

  Agnieszka tylko pokiwała nietrzeźwo głową i próbowała dalej spać. Musi mieć siłę na figle z Sebą! Potrząsnąłem jej ręką, by zwróciła na mnie uwagę.

-Bardzo bym ciebie prosił, abyś w związku z tym zaniosła Sebie wodę. Musi być spragniony, bo pracuje przecież w takim upale- Agnieszka, jak zawsze współczująca i uczynna podniosła się z łóżka. Nie widziała jeszcze, jakiego bydlaka przyprowadziłem do naszego domu… Nie spodziewała się, że jeszcze tego samego dnia miała się z nim ruchać. Zeszliśmy razem na dół, ona nalała wody do dzbanka i przeszła do salonu. Ja stuknąłem tylko drzwiami, ale zaraz schowałem się w szafie na przedpokoju… Nawet tego nie zauważyła. Nie mogłem uwierzyć w to, co się działo. Agnieszka, moja żona, poszła kompletnie pijana i odziana jedynie w prześwitującą koszulę nocną, by zanieść SEBIE wodę do picia… Liczyłem, że mój plan wypali. Zacząłem już sobie pocierać penisa przez spodnie, bo nie mogłem wytrzymać z podniecenia. Wyczekiwałem schowany w szafie, jak dzieciak grający w chowanego.

  Nie wracała do kuchni, usłyszałbym. Musiała się zagadać z Sebą. Dolatywały do mnie strzępki rozmów i inne odgłosy. Chłopak zagwizdał, gdy Aga weszła na balkon i skomplementował ją w swój sposób: ‘nie wiedziałem, że nasz stary księgowy ma taką sunię w domu’. Zaśmiał się gardłowo i charcząco, ale nie słyszałem reakcji Agnieszki. Że też akurat wtedy musiało jechać tyle głośnych samochodów! Moja wyobraźnia działała już na pełnych obrotach. Jej oczami wdziałem Agnieszkę stojącą w przejściu na balkon z dzbankiem w ręce. Wypinała biodro w jedną stronę tak, że pięknie podkreślało to jej talię. Miała bose stopy i dłuuugie gołe nogi. W zachodzącym słońcu jej złote włosy mieniły się… Patrzyła wprost na Sebę, mierzyła go wzrokiem, oceniała. Byłem pewien, że jej piczka wypełniła się wilgocią na widok tych barów, tej klaty, tych umięśnionych i grubych, jak u drwala nóg. Jak zareagowała na tę brutalną twarz i łysą czachę? Czy tak jak ja, poczuła, że jest w tym coś podniecająco niewłaściwego i… niebezpiecznego?

  Irytowałem się, bo chciałem by to wszystko działo się szybciej. Ewidentnie, koleś z poprawczaka kokietował moją żonę. Wyrywał, bardziej w jego języku. Kobieta śmiała się figlarnie, wybuchała takimi salwami co chwilę. Usłyszałem odrzucone narzędzia, ich metaliczny dźwięk. Po chwili dotarły do mnie ruchy w salonie i tłumione ‘och!’. Wytężałem słuch i nawet wyłapałem pourywane fragmenty zdań o mnie: ‘poszedł do sklepu’, ‘kurwa, pierdolić go’, ‘to dziesięć minut stąd’. Zacząłem jeździć po swoim kroczu przez spodnie, bo słyszałem już mlaszczące dźwięki.

  Postanowiłem wyjść z szafy, jakkolwiek zabawnie może to brzmieć. Nie mogłem się nadziwić, że Aga tak szybko uległa! Musiała być naprawdę niewyżyta… W sumie nie kochała się od lat, a prawdziwego faceta nie miała NIGDY! Po drugie każda marzy, żeby mieć kiedyś chłopaka młodszego od siebie. Nie było we mnie jednak ani krzty zazdrości. Do tego byłem stworzony.

Poruszyłem lekko drzwi, na szczęście nie wydały dźwięku. Z walącym w piersi sercem podszedłem do drzwi wejściowych od salonu. Stali przy kanapie, moja żona miała koszulę nocną podsuniętą do góry, widziałem jej nagie ciało. Seba obmacywał Agnieszkę jedną ręką po biuście, a drugą brudną i męską dłonią masował jej piczkę.  Dopiero przyszedłem, a tu już taka ostra akcja! Szybcy są! Śpieszyli się, bo myśleli, że lada chwila mogę wrócić ze sklepu. Całowali się namiętnie, to były te mlaszczące dźwięki. Seba wpychał jej swój jęzor do buzi, widziałem to wszystko dokładnie. Na spodenkach odznaczał mu się ogromny namiot.  Był jeszcze w pełni ubrany, ale Agnieszka działając w amoku zaczęła sięgać mu ręką do spodenek. Włożyła swoją zadbaną dłoń do jego przepoconych i brudnych majtek, zapewne zaczęła go tam intensywnie gładzić… Młody łysol zaczął na nią bardziej napierać, wpił się ustami w jej wargi, a potem schylił się gwałtownie i zaczął ssać jej sutki. Łapczywie lizał jedną dużą pierś, a drugą mocno ściskał.

Agnieszka wyswobodziła głowę z koszuli, którą działający mało szarmancko Seba ją nakrył. Zrzuciła mu z głowy sportową czapkę z daszkiem, potem chwyciła oburącz jego łysą czaszkę i zaczęła ją masować, odgięła głowę do tyłu i jęczała. Jego jęzor musiał sprawiać niewyobrażalną przyjemność jej cyckom. Widok jej pięknych dłoni z czerwonymi paznokciami na łysej głowie tego brutala z poprawczaka, niezwykle mnie podniecił. Dotykała jej długo i namiętnie, podczas gdy on wylizywał jej dokładnie obfite i kobiece piersi. Chłopak charczał głośno i wyrzucał powietrze przez nos, był taki zwierzęcy… Ciekawiło mnie, czy wcześniej miał okazję dotykać dojrzałej i starszej kobiety, pewnie w wieku jego matki? Wszystko działo się niezwykle szybko, byli bardzo napaleni i chcieli się śpieszyć. Pierwszy kochanek mojej żony popchnął ją na łóżko i zdarł jej agresywnie koszulę z ciała. Agnieszka zaśmiała się przy tym uwodzicielsko, a on warknął samczo, na co ona jeszcze idiotyczniej zachichotała. Odgiął jej gładkie, wydepilowane nogi na boki, jego wielkie męskie dłonie gładziły je centymetr po centymetrze. Zaczął je całować i ssać od stóp, ale chyba nie był to jego fetysz, bo ewidentnie zmierzał do piczki.

  Wiedziałem, co się szykuje. Słyszałem coraz głośniejsze postękiwania żony, która chyba też spodziewała się dokładnego wypielęgnowania swojej małej przez tego łysola. Gdy dotarł już swoimi łapskami do celu, chwilę podrażnił odstającą już łechtaczkę mojej żony, a potem przeszedł do jeżdżenia całą dłonią po jej waginie. Agnieszka skręcała nogi i stękała mocno, gdyż zapewne musiało ją to doprowadzać do szewskiej pasji! Chciała już na pewno więcej… Seba wsunął jej swój środkowy palec do środka, musiało to Agnieszkę zaskoczyć, bo wydała głuche ‘oh!’, a mój penis prawie, że sam wydarł się ze spodni. Wyglądało to tak, jakby pokazywał komuś ‘fuck you’, robiąc palcówę mojej żonie. Seba wpatrywał się w Agę intensywnie odczytując jej reakcję, a ona przez większość czasu też się na niego patrzyła. To było magiczne. Drugą ręką sięgnął po swoje buty i kilkoma ruchami zrzucił je ze swoich stóp. Moim oczom ukazały się białe skarpety na wielkich (i zapewne spoconych po siłowni i pracy) stopach. Miały szarego koloru pięty i palce. Czarne adidasy potoczyły się kawałek dalej, ale to dla kochanków nie miało żadnego znaczenia.

  Seba wyjął palec z cipki Agnieszki i położył na niej swoją łysą głowę. Zapewne musiał wtedy łapczywie ssać jej wargi sromowe i wpychać swój zachłanny jęzor do wnętrza jej pochwy. Agnieszka wydzierała się w niebogłosy, sąsiedzi na pewno to słyszeli, ale miałem to głęboko gdzieś. Na moich oczach rozgrywały się sceny, jak z siódmego nieba. Moja żona chwyciła jego łysą czachę oburącz i zaczęła ją bardziej dopychać do swojego intymnego miejsca, które według naszej kultury powinno być przecież zarezerwowane tylko dla męża. Stałem tam i widziałem łysego pakera, prosto z poprawczaka, który w przepoconych i brudnych ciuchach, mokrych skarpetach, klęczał przy naszej kanapie i wylizywał mojej żonie piczkę. Podsunął swoje napakowane ręce do góry i chwycił w nie piersi Agnieszki. Ściskał je intensywnie, a ona wtedy chwyciła się za głowę i zaczęła jeszcze intensywniej krzyczeć.

  Nie wytrzymałem! Widok twarzy Agnieszki rozdzieranej przez nieopisaną rozkosz, którą dawał jej ten wychowanek poprawczaka, doprowadził mnie prawie do natychmiastowego orgazmu. Rozpiąłem jednym ruchem spodnie i wyjąłem swojego malutkiego kutasa na wolność. Chwyciłem go od razu i zacząłem trzepać konia. Trysnąłbym od razu, ale chciałem poczekać na większe podniety. Wiedziałem, że to nie koniec. Nawet przez myśl nie przeszła mi wtedy obawa, że przerwą, gdy mnie zobaczą. Nie chciałem rozważać takiego scenariusza. Agnieszka miała zamknięte oczy, a Seba na pewno był wygłuszony przez rozgrzane uda i jęki mojej żony. Zacząłem sobie walić jeszcze szybciej, gdy zobaczyłem, że ten ruchacz też wyjął swojego (Boże, ogromnego!) fiuta na zewnątrz i zaczął robić to samo. Poruszał się bardzo szybko swoją ręką, musiał mieć niezłą wprawę. Oparłem się plecami o framugę i trwałbym tam wiecznie, gdyby Seba nie oderwał łapczywych ust od wilgotnej piczy mojej kochanej żony.

-Nie… nie przerywaj, ah- Agnieszka wyszeptała i z dzikim dźwiękiem potrząsnęła głową na znak niezwykłej rozkoszy. Seba, postrach poprawczaka, nachylił się nad nią i dał jeden długi całus. Na pewno przekazał jej do buzi soki, które wcześniej wylizywał z jej pochwy. Nadal klęcząc na podłodze, z grubym sterczącym kutasem między kolanami, zwrócił się do mojej żony w bardzo elegancki sposób:

-Kurwa, jebać mi się chce, że chuj, ale gumek nie mam. Powiesz, że pierdolę, ale nie dają nam tam ich wcale- powiedział w swój sposób. Agnieszka pewnie nawet nie przejmowała się, że jej kochanek jest wychowankiem poprawczaka. Że nie jest umyty i wypachniony, jak jej mąż zawsze przed klasycznym stosunkiem. Chyba nie wiedziała, co powiedzieć. Pewnie zmagała się między poprawnością, a dziką żądzą ze swoich najskrytszych zakamarków umysłu. Wyręczyłem ją:

-Nie przeszkadza mi to- jak jeden chłop, Seba i Aga spojrzeli na mnie. Zobaczyli zapewne niepozornego, siwiejącego facecika stojącego pod ścianą ze sterczącym kutasikiem w ręce. Seba wpadł w ryk, ryk szyderstwa. Przez całą minutę staliśmy i patrzyliśmy na siebie. To była najdziwniejsza sytuacja w życiu nas trojga. Żona przyłapana przez męża z młodszym kochankiem, w dodatku TAKIM. Tak bardzo pragnąłem wniknąć do ich umysłów i dowiedzieć się, o czym wtedy myśleli. Aga nie wiedziała kompletnie, jak zareagować, a że była pijana…

-Kochanie, tutaj… nic się nie ształo- wybąkała i zaczęła się głupio śmiać. Próbowała zakryć swoją czerwoną, nabrzmiałą i mokrą od jęzora Seby piczkę, ale wyglądało to idiotycznie. Seba patrzył na mnie przenikliwie, trwało to tak długo, że sam zawiesiłem wzrok na jego kutasie, na tych umięśnionych nogach, na tej klacie ze sterczącymi sutami, która nadal była okryta podkoszulkiem. Chciałem już, żeby doszli do finału! A niech sobie wróci do poprawczaka i rozgada, jakim jestem zboczonym frajerem. Wtedy liczyło się dla mnie tylko to, by jego kutas znalazł się w waginie mojej żony. Wyciągnąłem wtedy na wierzch całą swoją odwagę:

-Naprawdę mi to nie przeszkadza. Róbcie swoje… a ja na razie tu sobie popatrzę- wskazałem drżącą ręką na fotel przy kanapie i ruszyłem ku niemu. Seba, jakby przyzwyczajony do obserwatorów, splunął sobie zaraz na rękę. Mój kutas podskoczył do góry. Aga to zauważyła i zaśmiała się znowu. Nie irytowało mnie to. Napluł jeszcze kilka razy na swoją dłoń i zaczął nią jeździć i wciskać się do piczki mojej żonki. Zdjąłem szybko jeansy i rozsiadłem się czekając na pokaz. Nawet nie wiecie, jak bardzo podniecało mnie to, że mamy za nic wszelkie przepisy. Lubrykantem była ślina z gardła łysego chuligana, a żadna antykoncepcja nie istniała. Ten dziki i męski gest Seby… na to czekałem.

  Łysy byk chwycił swoją szarą mokrą podkoszulkę i zdjął ją przez głowę. Oczom Agi ukazała się muskularna klata, opalona, pokryta lekkim owłosieniem. Jęknęła i skręcając nogi zaczęła ją masować. Szczypała i ssała sutki Seby, ja patrzyłem na to z uwielbieniem. Był cały spocony, a Agnieszka całowała jego brzuch z kaloryferem i muskała ustami jego wielkie mięśnie na piersi.

-To jest prawdziwy facet!- wyszeptała z oczami, jak spodki. Miała rozdziawione usta, gdy swoimi pięknymi rękoma jeździła po jego muskularnym i skropionym słonym potem ciele. Chłopak po pracy i ćwiczeniach prezentował się naprawdę imponująco. Kosztowałem tego ciała oczami. Samczego ciała. Agnieszka była łapczywa, podciągnęła nogi do góry, tak że małą dotykała kanapy i schyliła się, by zdjąć mu spodenki. Uwolnić go całego! Seba wykorzystał sytuację i włożył jej rękę między nogi. Odwrócił się w moją stronę i zaczął szarpać palcami jej cipkę. Patrzył na mnie swoim męskim i szyderczym wzrokiem. Usta miał otwarte i jęczał, bo na pewno wnętrze mojej żony musiało być ciepłe i mokre. Włożył jej też kilka razy palec w tyłek. Było dla mnie za wiele, wystrzeliłem pierwszy raz pod wpływem jego dominującego spojrzenia. Czułem i szanowałem tego samca alfa, którzy rządził w mojej sypialni. Kilka białych kropel kapnęło na moje chude i słabo owłosione uda. Seba wpadł w ostry śmiech:

-Kurwa, facio, chciałeś dogodzić tej dorodnej suce tym dynksem? Weź nie pogrywaj, macie syna? Jest twój w ogóle, kurwa?- Seba szydził ze mnie, ale mnie to grało. Wiedziałem, że w porównaniu do niego jestem nikim. Uśmiechnąłem się tylko potulnie, a on już odwrócił ode mnie uwagę. Dziwiło mnie, że kompletnie nie zwraca uwagi na mnie walącego sobie konia kawałek od niego? Na jak wiele będę mógł sobie pozwolić?

  Agnieszka zsunęła mu spodenki tak, że został tylko w brudnych skarpetkach. Ten widok bardzo zapadł mi w pamięć. Moja piękna, goła żona, a przed nią łysy, niezwykle napakowany byk w samych skarpetach! Nie zdążyła wymasować jego bardzo seksownych i owłosionych nóg, bo on już pchnął ją do pozycji leżącej. Liczyłem na tradycyjną kolejność - lodzik, a potem ruchanko. Seba jednak dążył do szybkiego załadowania swojego chuja w moją żonę. Popluł jeszcze kilka razy na jej cipkę, a potem chwycił kutasa w rękę i wycelował w Agę. W tym momencie oboje jęknęliśmy, Aga i ja. Seba spojrzał na mnie z miną ‘naprawdę?’ i zanurzył się w niej cały. Agnieszka wydarła się na cały głos- ‘Aaaah, jaki wielki! Wypieprz mnie na śmierć…kurwa, co za rozkosz!’ Nie poznawałem jej.

Seba powoli się rozkręcał. Najpierw pojękiwał cicho i nucił coś, spokojnie wkładając i wyjmując swojego pytona z mojej żony. Potem chwycił ją za talię i narzucił ostre tempo, jego biodra poruszały się w zawrotnym tempie. Musiał mieć kondycję! Ładował się w nią tak szybko, że chyba sam nad tym nie panował. Jego ruchy były bardzo męskie i energiczne, kochałem ten posuwisto-zwrotny odruch. Wstałem z fotela i obszedłem kanapę, by mieć lepszy widok. Patrzyłem z góry na jego łysą czachę wtuloną w bok mojej żony, musiał szeptać jej sprośne rzeczy o nich i poniżać mnie. Agnieszka wbijała mu swoje czerwone paznokcie w szerokie plecy. Drobne krople płynęły ich środkiem i skapywały do rowa… jego mięsistego tyłka. Pośladki Seby były lekko owłosione i podskakiwały szybko w rytm jego uderzeń. Moja żona zsunęła ręce niżej i zgodnie z komendą łysola, zaczęła wkładać mu palce w tyłek. Jęczałem i waliłem sobie szybciej myśląc o tej perwersji z udziałem mojej żony, która rozgrywała się na moich oczach. Wielkie stopy kochanka leżały poza tapczanem. Zaczęli oboje bardzo mocno sapać, dawało im to niesamowitą rozkosz. Ja też doszedłem kolejny raz i wytarłem rękę w koszulkę. Odrzuciłem już wszelkie zasady!

-Tak, tak, TAAK! Nigdy nie miałam takiego faceta w łóżku… w sobie! Seeeba, Sebaaa!- Agnieszka jęczała na cały głos. Ja jeszcze bardziej podniecałem się, gdy wykrzykiwała ten jego chuligański pseudonim. Gdyby ktoś z pracy nas widział… MOJA ŻONA, po prostu pokrywana przez chłopaka z poprawczaka. –Ty, Ty tak bosko pachniesz… pachniesz facetem! Chcę ciebie już na zawsze…

Schyliłem się do parteru, by zobaczyć to- mokrego kutasa wbijającego się w mało mi znaną (ostatnimi czasy) wydepilowaną cipę mojej żony. Widziałem owłosione i spore jajka Seby, uderzające o jej ciało. Przed moimi oczami miałem tyłek łysola, z którego pod wpływem uderzeń, co chwila widać było jego dziurkę. Napawałem się widokiem pochwy Agnieszki, która w końcu była wypełniana prawdziwym, wielkim kutasem, na jakiego zasługiwała. Ścianki jej cipy były rozpychane przez jego dużego i na pewno intensywnie pachnącego chuja. Czy myślałem o tym, że to wszystko odbywa się bez prezerwatywy? TAK! Na samą tę myśl tylko mocniej ściskałem mojego małego kompana. To było ryzyko i bariera, której przekroczenie tylko dodawało całej sytuacji pikanterii. Przecież już oddałem moją żonę łysemu pakerowi z poprawczaka, miejsca mojej pracy, który w dodatku był niewiele starszy od naszego syna! W tamtej chwili, nie wiedziałem, na co jeszcze byłoby mnie stać…

Gdy tak coraz bardziej nachylałem się nad nimi, nagle Seba wierzgnął do tyłu, by zapewne wziąć większy zamach i wbić się z impetem w moją żonę. Jego pokaźny, jędrny i owłosiony tyłek wylądował wprost na mojej twarzy. Nie czułem obrzydzenia, działałem instynktownie. Znając historię opowiedzianą mi przez Arka, chciałem dać kochankowi mojej żony jeszcze większą przyjemność. Gdy tylko Seba uderzył do przodu, ja wyciągnąłem głowę i zanurzyłem się w jego dupie. Wyjąłem język i poruszając nim szybko, kręciłem kółka wokół jego dziury. Łysy byk ruchający moją żonę, zaczął stękać i jęczeć z dodatkowego źródła przyjemności. Czułem ostry zapach potu, wylizywałem tę męską słoną ciecz. Seba zaczął warczeć z podniecenia! Kutasa ładował w seksowną babkę, wypełniał jej ciasną i mokrą piczę, a tyłek miał lizany przez jej męża. Taka dominacja była spełnieniem! Wpychałem język i poruszałem nim rytmicznie, co na pewno dawało mu kopa.

-Kurwa, twój mężulek liże dupsko, jak zawodowiec!- Seba krzyczał i dociskał mi łapą głowę głębiej. Drugą zapewne wodził po ciele mojej żony.- Sądziłaś kiedyś, że takiego masz dupowłaza w domu? Taki niepozorny kapeć, by się wydawało, kurwa… A tera patrz! Jebię mu żonę, a on jeszcze mi jebiący rów wylizuje!

  Waliłem sobie kutasa w tym czasie tak szybko, że ręka powinna mi już odpaść. Oderwałem usta od tyłka Seby… Sam nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie robiłem. Spełniasz swoje fantazje! Myślałem. Wstałem i patrzyłem na Agnieszkę, jej twarz przepełniał błogostan. Przyznam, że po policzku spłynęły mi ciepłe łzy szczęścia. Będąc nadal na podłodze, obserwowałem, jak Seba zmienia pozycję. Położył długie nogi mojej Agnieszki na swoje pokaźne barki i zaczął ostro rypać ją, unosząc jej biodra do góry. Wyłożył się cały na tapczanie. Widziałem drobną głowę mojej żony przygniecioną jego klatą, cały czas stękała. Łysol podniósł się i zaczął lizać stopy mojej żony oparte na swoich ramionach. Jest taki, jak ja! Wszystko musi wylizać.

Przy mnie, bardzo statecznym i ślamazarnym facecie, Seba wydawał się niezwykle energiczny. Nagle wyjął penisa z piczki mojej żony i szybko chwycił jej głowę, nadziewając ją na niego. Agnieszka dławiła się i próbowała coś mówić, ale Seba tylko śmiał się głośno, choć jego twarz co chwilę przybierała też wyraz przyjemności. Ciekawiło mnie, czy przyjemność jej sprawia ten gigant, który sięgał jej pewnie gardła i ten bardzo męski, samczy smak. Oh, tak długo już sobie waliłem, jak pewnie nigdy w życiu. Seba dostarczał mnie i żonie ciągle nowych bodźców. Po bardzo ekstremalnym lodzie, wyciągnął swoje nogi do przodu i nasadził Agnieszkę na penisa. Teraz ona była górą!

Moja żona usiadła na kutasie łysego okrakiem, sama podskakiwała i wybijała rytm. Widać było, że nie jest tak wprawiona. Na początku poruszała się lekko, jednocześnie całując z Sebą i obmacując jego plecy. Znowu ich obszedłem i widziałem jej twarz, po której przewijały się najróżniejsze pozytywne emocje: euforia, rozkosz, niedowierzanie… podniecenie. Otworzyła na chwilę oczy i spojrzała na mnie, wyszeptała niemo: ‘kochanie, jesteś cudowny! Nigdy nie dostałam takiego prezentu’. Nasz byk musiał się znudzić takim żółwim tempem, rzucił tylko ‘kurwa, co tak wolno!’ i podniósł Agę do góry. Sam położył się i unosząc ją na silnych rękach zaczął się energicznie w nią ładować. Poruszał się tak szybko. Jego pośladki dosłownie na chwilę dotykały kanapy, by za chwilę znów unieść się i dać kolejną porcję rozkoszy mojej żonie.

Minę miał bardzo zawziętą. Zęby złączone i obnażone, pasja oraz dzikość w oczach. Widziałem, że seks z moją żoną traktował, jak wyżycie za te wszystkie przykrości związane z życiem w poprawczaku. Czy tak samo traktował seks z kolegami? Pewnie nie. Zapewne to była tylko namiastka tego, co wyczyniał z Agnieszką. Moja żona nie chciała kończyć, długo podskakiwała na Sebię. Byłem tak podniecony i rozczulony, że też wszedłem na kanapę. Na kolanach podszedłem między nogi chłopaka i próbowałem objąć Agnieszkę. Miałem na sobie koszulę, ale dół całkiem goły, więc dotknąłem jej pleców drgającym ptaszkiem. Aga wzdrygnęła się. W sobie miała męskie prącie, a tu dotknął ją jakiś patyczek. Seba zdenerwował się, gdy mnie zobaczył:

-Kurwa, stary! Albo ja mam ją jebać, albo wypierdalaj? Jasne to dla Ciebie? Ona jest moją suką, teraz ja ją pokrywam!- kopnął mnie lewą nogą w bark. Upadłem na tapczan. Nie byłem nawet zmieszany, i tak nie miałem zamiaru nic robić z Agnieszką. Chciałem ją tylko objąć i delektować się jej szczęściem. Teraz zajmował się nią prawdziwy samiec, więc taki kapeć, jak ja nie był tam potrzebny. Nic a nic! Ległem dosłownie kawałek od wielkiej stopy Seby, która poruszała się w rytm jego pchnięć. Doleciał do mnie intensywny zapach spoconej męskiej stopy. Bardzo spoconej! Łysy wychowanek poprawczaka znał moje położenie, więc z premedytacją docisnął tą wielką stopą moją twarz. Dosłownie dusiłem się w tym ostrym zapachu, łapałem ustami materiał jego skarpety. Łysy byk zmuszał mnie do tego…

-Masz, pojebie! Sztachnij się trochę męskością. Pakowałem dziś na siłce i remontowałem ci jebany balkon, staruchu, więc gwarantuję ci odlot!- zaśmiał się i ze zmarszczoną z ekstazy twarzą począł dalej pieprzyć się z moją żoną. Trzepałem sobie konia jedną ręką, a drugą masowałem ogromną stopę łysego młodziaka i zacząłem ją wąchać. Zapach był nieziemski, Seba był samcem z krwi i kości. Zsunąłem mu szaro-białą skarpetę i masując nią sobie kutasa zacząłem mu lizać stopę. Smakowała jeszcze lepiej niż jego tyłek. Cmokałem i lizałem piętę, podbicie, a potem po kolei każdy palec. Długo zatrzymałem się na tym największym… Słony zapach potu, w dodatku to bijące gorąco… Spędziłem rozkoszne minuty liżąc stopę kochankowi mojej żony, kawałek po kawałku. Seba pojękiwał i warczał, a Agnieszka krzyczała. Oboje śmiali się z mojej uległości. Oddawali się swojej rozkoszy, a Seba dodatkowo czuł się dominująco. Śmiał się w niebogłosy, a Agnieszka mu w tym wtórowała. ‘Co za kurwa pies! Pojebanego masz męża… Wylizuje mi jebiące giry, BO TAK CHCĘ!’

-Kurwa, wystrzelę zaraz! Złaź, złaź ze mnie, kurwo!- Seba chyba w tamtym momencie spanikował. Zaczął energicznie strącać Agę, która jednak nie chciała zejść ze swojego ogiera. Całowała go po szyi. Na jego męskiej i brutalnej twarzy pojawiły się skrajne emocje. Podniósł stopę, więc uwolnił mnie z uległego położenia. Podniosłem się z kanapy i krzyknąłem, żeby kończył w niej. Nie miałem nic przeciwko, żeby ją nawet zapłodnił! Krzyknąłem, że będę zaszczycony, jeśli jego młode i samcze nasienie ją wypełni. Chciałem je nawet z niej wylizać, jeżeli nie chciał przekazać nam swoich genów… Byłem już na skraju szaleństwa. W tym momencie spojrzałem za Sebę. Zobaczyłem zszokowanego Arka, który stał w drzwiach od salonu. Musiał widzieć umięśnionego, opalonego łysola, na którym skakała moja żona, a za nimi mnie, z małym kutasem w ręku. W ręce trzymał siatkę z piwami, na jego twarzy widać było totalnie niedowierzanie, a na spodniach w okolicy krocza odznaczało się spore wybrzuszenie…

***

  • Lubię 4

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek k&p_gdansk

Zajefajne :) i z poczuciem humoru. Dobrze się obśmiałem z prawie stojącym :D Bo od czasu jak mnie zamknęła w pas to nie mogę sobie pozwolić na fanaberie. Jest parę drobnych wad stylistycznych, ale nie jesteś zawodowcem. Gratulacje

Ciekawe, czy Seba dał się zresocjalizować.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek asd1233

Niezle opowiadanko

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek hyperion1980

Czekamy na ciąg dalszy :)

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek semen

Dobrze opowiedziane i emocjonujące ale jest jak sex bez orgazmu. Ciekawe czy autor poznał ból jąder po niezaspokojeniu. Z ogromnym niedosytem czekam na dalszy rozwój akcji.

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cieszę się, że się podoba. :) Co mogłoby się wydarzyć w kolejnej części 'Nietypowej resocjalizacji'? Jak sądzicie i co proponujecie?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi
Duszek semen

Jak to co. A co się robi z mocno napaloną suką?

Skopiuj link do postu


Odnośnik do odpowiedzi

Cuckoldplace Poland © 2007 - 2024

Jesteśmy szanującym się forum, istniejemy od 2007 roku. Słyniemy z dużych oraz udanych imprez zlotowych. Cenimy sobie spokój oraz kulturę wypowiedzi. Regulamin naszej społeczności, nie jest jedynie martwym zapisem, Użytkownicy stosują się do zapisów regulaminu.

Cookies

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.

Polityka Wewnętrzna

Nasze Forum jest całkowicie wolne od reklam, jest na bieżąco monitorowane oraz moderowane w sposób profesjonalny przez ekipę zarządzającą. Potrzebujesz więcej informacji? Odwiedź nasz Przewodnik. Jednocześnie przypominamy, że nie przyjmujemy reklamodawców. Dziękujemy za wizytę i do zobaczenia!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...